Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24.01.2011, 23:52   #120
Beddie
instruktor jazdy
 
Beddie's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kraków
Posty: 365
Motocykl: XT600E
Beddie jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 dni 12 godz 16 min 0
Domyślnie

Do Bułgarii dotarłem dość szybko. Zmierzch powoli się zbliżał, trzeba więc szybko było szukać miejsca na biwak, ale pech mnie prześladował. Każdy zjazd w boczną, nawet nieutwardzoną dróżkę skutkował zdziwieniem, a okoliczności wykluczały popas. Z reguły był to passat lub audi 80. W środku pan z paniką w oczach i pani z panem w ustach. Na obrzeżach dróżek gadżety, którymi się w jednym z kawałów o bacy gęsi dławią.
Jechałem więc dalej. Dziwne konstrukcje dookoła wskazywały na tereny byłej bazy wojskowej, Uznałem to za szansę znalezienia ciekawego miejsca do spania i rozglądałem się, jak tylko mogłem, żeby wypatrzyć jakiś zjazd. Udało się. Na szczycie wzgórza zobaczyłem budynek dziwnego kształtu i jakieś dwie równoległe wąskie dróżki wspinające się w tamtą stronę. Tego mi było trzeba.
Dwie dróżki okazały się koleinami o jakimś absurdalnym rozstawie. Wyjechałem do góry i oczom moim ukazał się nie las krzyży, ale budynek z przeszkloną wieżą, jakieś gigantyczne najazdy i wykopane prostokątne doły. Ślady rozchodziły się w różne strony. Obok budynku z wieżą uwiązane było chude, skołtunione nieszczęście, ujadające, jak pies.
Zgasiłem motocykl, podszedłem powoli do płotu i zobaczyłem stado półnagich nieszczęść gdakających jak kury. Łaziłem wokół ogrodzenia szukając bramki. Z budynku wyszedł jakiś staruszek. Wyglądał na zdziwionego, wręcz wystraszonego moją obecnością. Zakaleczyłem do niego po rosyjsku z uśmiechem, na jaki mnie było stać. Dziadek podniósł rękę, jakby kazał mi czekać i wszedł do budynku. Po chwili wyszedł ktoś inny. I tu zrobiło się mniej miło. Koleś wyglądał, tak, że ja się poczułem nieszczęściem kaleczącym po rusku jak Polak.
Facet miał zniszczony poradziecki mundur polowy, spod rozpiętej kurtki wystawał siatkowy podkoszulek w płynnie przenikających się kolorach. Bliżej pach był to beż cappuccino, na wystającym brzuchu szarość dwudziestej kopii ksero uczelnianych wykładów. Pod brodą, a nad brzuchem dominowała blada żółć scukrzonego miodu. Mam nadzieję, że kolory oddałem wyraziście.

Ostatnio edytowane przez Beddie : 24.01.2011 o 23:58 Powód: błąd
Beddie jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem