![]() |
Rosja
Jako że Ałtaj Rosyjski chodzi mi po głowie od kilku lat a jak rzadko kiedy mam ostatnio trochę czasu to zaplanowałem sobie zarys trasy i miejsca które chciałbym odwiedzić na 12-14 dni i ok 2000 km.
Chciałbym zlecić transport motocykla bo nie interesuje mnie bujanie się tam przez tydzień i drugi z powrotem.Zaplanowałem trasę na liścia ale rozważam w razie problemów z transportem opcję startu z Biszkeku przez Sambora ale wtedy musiałbym jechać gsem i trzeba by parę miejsc odpuścić. I teraz sprawa zasadnicza,jakie są Wasze przewidywania w sprawie otwarcia się Rosji w 2022r.Ja jako optymista obstawiam że ok maja się otworzą w jakiejś formie która będzie pozwalała na podróżowanie. Mam kolegę który w tej sprawie dzwoni do Putina ale non stop zajęte bo Łukaszenko wisi na drucie,tak że tą ścieżką nie bardzo. Ciekaw jestem Waszych prognoz. |
Giloski dawaj na kołach walniemy. My plan na 2022 odłożyliśmy. Podobno "w kuluarach" gadajo że 2022 nie będzie jeszcze opcji wjazdu.Tak nam zeznał jeden Rosjanin w Biszkeku. Ile w tym prawdy nie wiem ale kumpel w armii FR robi jako cywil i gada tak samo. My chcemy 2023 robić. Masz gotowca to podrzuć jak możesz plan trasy.
|
Może nie odpowiem na Twoje pytanie bezpośrednio ale na jednym z blogów ... (nie pamiętam już adresu) czytałem, że w Rosji podpisano ustawę która wprowadza istotne zmiany w zakresie wiz. (na blogu były załączone screny dokumentów).
Nie wiem czy czegoś nie przekręcam ale ...mają być 16 dniowe wizy elektroniczne ... na całą Rosję .. a co najważniejsze jedna z wiz to wiza turystyczna-wielokrotna ważna chyba 180 dni (z czego 90dni możesz przebywać w Rosji) .. to istotna i bardzo korzystna zmiana względem tego, że obecnie są wizy turystyczne są dwukrotne i tylko 30-dniowe. Czyli będzie można latać w "te i wewte" ile się chce bo wiza ma być wielokrotna. Podobno Putin to już podpisał. To jest blog po polsku. Jak znajdę link to wkleję. Podobno Polska jako, że prowadzi durną politykę względem Rosji nie chce zaakceptować rosyjskich dokumentów sczepień kovidowych ... w przeciwieństwie do Węgrów i Bułgarów i jeszcze kliku innych nacji dla których Rosja otworzyła już granicę i vice versa. Z Węgrami i Bułgarami się dogadali .. ponoć. Tak na szybko: https://wostokpodroze.pl/kiedy-bedzi...chac-do-rosji/ A tu o tych wizach: https://wostokpodroze.pl/polroczne-w...czne-do-rosji/ Jeśli to prawda to na jednej wizie do Japoni nawet można jechać :) |
Gilu jeśli można to i ja bym prosił o info o trasie.
|
Mowicie o wizach turystycznych,
Wizy biznesowe też są do ogarnięcia a nie ma takich restrykcji, nawet jadąc motocyklem. |
syncronizator dzięki,to napawa otymizmem.
Emek mam za mięką dupę żeby z wami napierdzielac kilometry,wolę wybierać konfitury. https://www.google.com/maps/dir/''/A...d51.791159!3e2 Plan jest żeby w Bijsku lub Gornoałtajsku wziąść permit i zwiedzając po drodze jechać pod Biełuchę,liczę że uda się dojechać do Ozero Kucherlinskoye. Z Tyungur nie zaznaczyłem na mapie ale wzdłuż Katunia do Inegen jest na Czeskich i Rosyjskich mapach zaznaczona ścieżka jako rowerowa,słabo wygląda ale sprubować trzeba.Z traktu czujskiego jest odbicie do bazy pod Aktru,na filmach samochody poruszają się rzeką a droga po brzegu wygląda na zniszczoną. Obowiązkowo jezioro Teleckie od południa z jeziorkami po drodze i promem na północ,może Karakol'skiye Ozera od Czemała ale tam chyba też tylko na liściu. Myślę że w tym okręgu przez dwa tygodnie kręcenia się można będzie się nie nudzić. |
Cytat:
Masz już jakieś wstępne szacunki nadania motocykla. Fajna opcja - sam może bym wysłał gdzieś w Rosję moto z uwagi na ograniczony czas urlopowy. |
Cytat:
Myślę że do tego czasu wiele się wyjaśni,gdyby na wiosnę federacja się otworzyła to dla Sambora nie będzie problemem puścić kontener a z jego zapełnieniem nie powinno być problemu |
Cytat:
Cytat:
|
Nie głupi pomysł z tym wysyłaniem moto.. zwłaszcza dla Przodowników Pracy.. :(
Będę śledzić wątek..;) |
Ten sam temat, czyli wysłanie motocykla do Rosji jest mielony w innym wątku. Na dzień dzisiejszy nie ma takiej takiej opcji, trzeba czekać do przyszłego roku albo momentu kiedy zniosą zakaz wjazdu.
|
Od dwóch lat już nigdzie nie byłem, wschód zamknięty i też z utęsknieniem czekam na otwarcie Rosji. Ałtaj rosyjski i mongolski, ahhh...
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka |
Cytat:
Z tym że ja bym liznął Magadan i Japonię :at: |
Cytat:
|
W poprzek to trzeba pyknąć żeby tam dotrzeć. W poprzek Rosji.
|
Japonkę to i ja bym mógł liznąć ale najpierw czekają jeszcze rosjanki
|
Cytat:
|
W poprzek mają podobno właśnie japonki
|
Grzechu2021 - jaki masz pomysł na dotarcie do Magadan? Na kołach czy może jakoś wysłać?
|
Cytat:
Poza tym Rosja tylko wydaje się wielką. Wielka, to jest Azja płd.wsch. czy Afryka. A w przypadku poprzeku Afryki będzie akurat jazda wzdłuż równoleżnika. Jeżeli ktoś wybiera się na dlugotystsnsową wycieczkę nach Ost pierwszy raz, to powinien ją zrobić całą na kołach. Dopiero wtedy doceni, że tak naprawdę droga jest celem a nie ten wybrany punkt końcowy. Ale... to tylko taki mój niemoderny pierdoling. Do tego adresowany bardziej do tych dla których dane koszta zleconego transportu motocykla są abstrakcją. Czyli adresatami tego postu są biedaki-marzyciele. |
Branie urlopu i gnanie na łeb i szyje od świtu do nocy żeby zrobić Bartag czy Korytarz Wachański i wrócić dla mnie nie jest pomysłem godnym uwagi.Żeby poczuć drogę musiałbym się jej poświęcić,powąchać,posmakować poznać.
Na razie wystarcza mi tak jak robię dotychczas czyli jadę tam gdzie chcę włóczę się gdzie chcę i jak chcę.Może już nie długo jak uwolnię się zobowiązań które na siebie przyjąłem,a może wcześniej nadejdzie dzień kiedy już nie będę dał rady. Zauwazyłem że zaczyna podobać mi się jazda solo,może to znak żeby pomyśleć o tym by ruszyć w kierunku a nie do. |
Ja zawsze jeżdżę solo.
Mnie się uśmiecha gnać 5tś w jedną str. Mogę bez problemu dostać urlop 4tyg. Dojazd traktuję jako część przygody. Jazda solo ma zalety i wady. Jedziesz sam, robisz co chcesz, nie musisz się z nikim i niczym liczyć. Łatwiej znaleźć nocleg na dziko. Za to bezpieczeństwo jest mniejsze. Skończy Ci się paliwo .. zostawiasz moto w krzakach, łapiesz stopa i wracasz 50km. A jak jedziesz z kimś , to kolega wróci i dowiezie paliwo. Jest wypadek .. nie jesteś sam. Ja zawsze wpadam taki niesamowity stan psychiczny .. jak by mnie nic nie dotyczyło. Odcinam się całkowicie od wszystkiego i wszystkich. Połykam świat jakoś inaczej niż w grupie. Solo jest super. Cytat:
Ogranicza to praca , obowiązki , rodzina itd. Ci co wybierają transport moto do kraju DST chcą skorzystać z najfajniejszych odcinków trasy w "egzotycznym kraju" a nie marnować 10 dni na dojazd. Te 10 dni przeznaczą na zlizywanie kremu z tortu. Druga strona medalu jest taka ,że ten dojazd jest również bardzo wartościowy. To po prostu inna część tej przygody. Warunek .. trzeba mieć jednak czas. |
Solo to kwintesencja podróży.
Nie rozstrzygam wtedy bezpieczeństwa w taki sposób, jakbym jechał w grupie. Podejmuję "lepsze" decyzje i przede wszystkim nikt mnie z niczego nie rozlicza i ja też dla nikogo nie jestem problemem a to daje niesamowity komfort. Samemu podejmuje racjonalne decyzję a do potencjalnych awarii podchodzę w bardzo pragmatyczny sposób. To się może wydawać dziwne ale kiedy mogę liczyć głównie na siebie, radzę sobie zdecydowanie lepiej. Bije z tego egoizm ale on nikogo i tak nie boli w tym momencie. Czas...? Hm... To tylko kwestia priorytetów potem okoliczności. Jedną z tych wspaniałych chwil, to jest po prostu moment, w którym odpalasz sprzęta i ruszasz. Byłem w Magadynie i to nie była moja najdłuższa podróż. Dłuższa była chyba przez Turcję i Iran do Pakistanu. Wtedy nie liczyłem kilometrów ale nie byłem tam solo. Do Magadanu można dotrzeć w prosty sposób. Robię przegląd Golfa 2, wsiadam i jadę. Drogą dostępna dla niego albo w terenówkę i drogą trudniejszą. Na pierwszy raz wybrałbym tę pierwszą - jadąc solo. Na trudne trasy w dwie, znające siebie osoby może być lepiej. Piszą tu ludziska o Magadanie a nic o trasie poza majo ale on ten łatwiejszy Magadanu solo ma już za sobą. |
Jest jakaś wielość tras żeby się tam dostać ciężkim motocyklem? Proszę mnie laikowi powiedzieć co takiego fascynującego jest w tym Magadanie żeby się pchać te 11 tysi w jedną mańkę. Oprócz oczywista stanu bycia w podróży.
|
Cytat:
|
Odcinek między Tomtorem a Kadykczanem solo jest trudny. Reszta jest bardzo ekscytująca. Jak ktoś lubi jeździć to fajna wycieczka. Po Kołymie jeździ się inaczej niż po reszcie gruntu który odwiedziłem. Taki wyższy poziom obcowania ze wszechświatem.
|
Emek: "Proszę mnie laikowi powiedzieć co takiego fascynującego jest w tym Magadanie żeby się pchać te 11 tysi w jedną mańkę. Oprócz oczywista stanu bycia w podróży. "
Magadan jest celem, daleko na końcu.... tak jak np. Nordkapp, Cape Town, który zdobywa się, jak szczyty gór (może mnie trochę poniosło, ale to chyba najlepsze porównanie). Po prostu tam dojechać i zamoczyć palec (a co bardziej twardzi jajka) w Morzu Ochockim. Po drodze można sobie zorganizować kilka ciekawszych punktów do odwiedzenia. Kwestia gustu (kto, co lubi) i wolnego czasu. Najciekawszy odcinek, jeśli chodzi o jazdę, zaczyna się za Skoworodino, gdy droga odbija na północ. Może być łatwo (sucho) lub można dostać w kość taplając się w błocku, ubijając dupsko na dziurach wiele dni w deszczu, w temperaturze bliskiej zera. Przyjemna jest ciekawość żyjących tam ludzi względem podróżujących, ich chęć bezinteresownej pomocy, lub po prostu wymiany kilku zdań. Dzika przyroda, odległość tego miasta, dzieje historyczne związane z Polakami w tamtych regionach i chyba sama nazwa "Syberia" powoduje, że są "nienormali" którzy chcą tam dotrzeć (choć tak na prawdę sam Magadan jest już poza obszarem Syberii). "Nienormalnym" nazwała mnie żona, gdy rozłożyłem sporą mapę Europy i Azji pokazując na niej gdzie jest ów Magadan. Są szczęśliwcy, którym było dane przejechać "Drogą letnią" i odwiedzić najzimniejsze stale zamieszkane miejsce na ziemi. Nam niestety nie, ale nie często wychodzi tak, że realizuje się 100% planu. Są za to inne rzeczy, które w drodze wychodzą spontanicznie i one to wynagradzają. Pewnie wielu z tych rzeczy już doświadczyłeś, jednak Magadan to dla mnie coś innego, w porównaniu do tego, co wcześniej na motku przejechałem i nie chodzi tu tylko o odległość. Wyszło może trochę górnolotnie, ale ja tak to odczuwam. Po prostu od lat kręciło mnie, żeby tam dojechać i lubię te regiony jak i ludzi. |
Cytat:
Cytat:
|
Grzechu w jakim miesiacu chcesz jechac ?
Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka |
Rosja jest piekna sama w so ie jak rowniez inne kraje po bylym ZSRR. Wg. mnie sa to kraje gdzie jeszcze mozna doswiadczyc czegos za czym sie teskni - wolnosc (oczywoscie dla kazdego bedzie ona czyms innym ale wydaje mi sie ze w kazdym przypadku powinna byc apolityczna), przestrzen, dzikosc, wiatr we wlosach i przygoda :)
Tesknie za moja Rosja i dalej |
Cytat:
|
2022 bez szans, optymistycznie 2023 też planuje wycieczkę w tamtym kierunku.
|
Cytat:
|
Już widzę papierkologię na granicy. Zamiast 4 będzie 8 godzin stania. Oj czekałbym.
|
Pamiętam jak celnicy mieli ze mnie bekę przy wypełnianiu dokumentów. W końcu wysłali mnie do największej kobiety na przejściu i po tym jak wystrzelili mi petardy na niedźwiedzie puścili dalej.
|
Bekę to mieli celnicy rosyjscy (na granicy z Mongolią) gdy nam powiedzieli, że nas w Rosji nie powinno być i w zasadzie przyjmują, że nas nie ma, bo na granicy z Łotwą nie odnotowali w systemie naszego wjazdu. Choć mieliśmy wszystkie kwity i pieczątki wyjaśnianie zajęło ponad 4h.
Pytaliście o wizy biznesowe ? My takie właśnie mieliśmy i tylko raz czepiali się, czy faktycznie przyjechaliśmy w interesach (było to na powrocie przy granicy z Ukrainą więc już był luzik). |
Z kolei u nas na granicy rosyjskiej atmosfera zagęściła się jak Marek zapytany czy przewozi jakąś broń odpowiedział, że nie.... bo sobie kupimy w Rosji i zapytał, czy celnik wie, gdzie mają w dobrej cenie.
|
Cytat:
|
Dopóki się nie pootwierają.. to może zaroponuje abyśmy w tym wątku wrzucali wspomnienia, przygody jakie nas spotkały na wschodzie, będzie miło powspominać i czas może szybciej przeleci..hmm? ;)
|
Ze mnie mieli bekę jak przy trzepaniu bagażu wyciągnąłem maczete :)
Nie wiem po kiego mi ona była, ale miałem heh- w sumie mój pierwszy wyjazd na wschód to był, więc miałem wszystko. |
Jezli mozna uznac Nadniestrze ze to tez tak jakby Rosja to wjechalismy tam przez zielona granice.
Podczas przerwy w sklepie pijac przyslowiowa oranzade dopiero sie zorietowalismy. Wrocilismy tym razem prawilnie na przejscie i powiedzielismy ze wjechalismy przez zielona. Zaczelo sie jak zjechaly najwazniejsze sluzby - bylo mega sympatycznie, powtorzylbym to, nieswiadomie ale bylo warto :) |
Cytat:
Kiedyś gruzińskie przepisy celne zezwalały na 10 dniowy pobyt obcego pojazdu w Gruzji bez płacenia cła gwarancyjnego (nie wiem jak jest teraz). Zatem opuszczając Gruzję po 10 dniach pobytu jadąc do Azerbejdżanu przez Lagodehi, Gruzini odnotowali, że mój pojazd opuszcza teren Gruzji. Niestety zapomnieli odnotować, że ja czyli kierowca pojazdu też opuszczam Gruzję. Pojechaliśmy do Azerbejdżanu .. pogulaliśmy 10 dni w AZ i w drodze powrotnej pojechaliśmy tym razem rzez przejście Krasnyj Most. No i okazało się ,że według Gruzinów to ja nigdy nie opuściłem Gruzji i wciąż powinienem tam być .. więc padły pytania skąd się tu wziąłem i dlaczego wracam z Azerbejdżanu. Nie obeszło się bez telefonów do Lagodehi i czekania na potwierdzenia od tamtejszych celników. Ale wtedy generalnie robiliśmy sobie jaja z ich systemu ..a oni też traktowali nas z uśmiechem na ustach. BTW .. kolega miał tatuaże na nogach ... Azerscy pogranicznicy pytali mnie wtedy czy to do końca życia tak już będzie miał .... poza tym krótkie spodenki to był dla nich szok. W miejscowości Astara gonił nas 80 letni dziadek azer machając laską jak zobaczył nas w krótkich spodenkach. Sypialiśmy wtedy w namiotach przy przydrożnych komisariatach policji YPX. Stawaliśmy się w ten sposób gośćmi tych policjantów :) Korzystaliśmy z ich kibla i wody. Było nas 6-ściu facetów i jedna dziewczyna... rano przychodził policjant i liczył palcem ..1,2,3,4,5,6 .. i za chwilę przynosił 6 herbat i owoce które skroili od przejeżdżających podróżnych jako łapówka. Nasza jedyna koleżanka była totalnie pomijana i ignorowana. Potem po jakimś czasie dowiedzieliśmy się dlaczego...... :) |
Cytat:
Spożywczak był częścią pawilonu, w którym był też warsztat, wulkanizacja, sklep z częściami i knajpa. Gdy tylko podjechaliśmy zewsząd otoczyli nas pracujący tam ludzie. Turyści na tym końcu świata są raczej rzadkością więc wzbudziliśmy duże zainteresowanie. Kobiety, które wyszły ze sklepu nie mogły uwierzyć, że przyjechaliśmy do nich aż z Polski. Bardzo chciały zobaczyć polskie pieniądze, daliśmy im jakieś drobniaki w zamian dostając okolicznościowe monety z Dagestanu. Zrobiliśmy zakupy i zaproszono nas do jednego z warsztatów na kanapę. Na dworze był straszny upał więc kawałek cienia był zbawienny. https://lh3.googleusercontent.com/-c...0/VIRB0985.JPG Zaczęło się zbierać dookoła nas coraz więcej ludzi aż w końcu pojawił się BOSS, tak wszyscy o nim mówili - właściciel tego całego przybytku. Na informację, że jesteśmy z Polski uśmiechnął się tylko mocno pokazując swoje wszystkie złote zęby. Od razu zaprosił nas do baru, nie będzie przecież gości przyjmował w brudnym warsztacie. Chwilę później na stole było już jedzenie, herbata, napoje, gorzała. BOSS to ten w czapce https://lh3.googleusercontent.com/-G...0/VIRB0987.JPG Całej naszej rozmowy nie jestem w stanie powtórzyć bo siedzieliśmy tam dobre 3 godziny. Było nam to nawet na rękę. Nigdzie się dziś nie spieszyliśmy więc najgorszy upał w południe dobrze było przesiedzieć w chłodnym pomieszczeniu. Bardzo byli zaciekawieni Polską, dużo pytali o nas, o Europę jak tam jest. Sporo o nas wiedzieli ale to były głównie informacje usłyszane w TV. Propaganda żyje tam ciągle ale i u nas jest podobnie. Słyszy się o Rosji jacy to źli ludzie i bandyci. Jeden z nich powiedział fajną rzecz wskazując palcem na telewizor. Tam nie jest prawda, prawda jest tutaj jak siedzimy i rozmawiamy. Długo byśmy tak mogli rozmawiać bo atmosfera zrobiła dobra ale chcieliśmy zobaczyć dziś jeszcze morze. Boss podszedł do mnie i wskazał żebyśmy wyszli na dwór bo coś chce mi powiedzieć na osobności. Chyba z dziesięć razy mi powtarzał jak bardzo się cieszy, że do niego przyjechaliśmy. Na koniec wcisnął mi w rękę jakieś pieniądze i kazał zaraz schować do kieszeni żeby nikt nie widział, nie miałem pojęcia ile tam tego było. Starałem się odmówić ale nalegał żebym to wziął na dalszą drogę. Zapakowaliśmy się na motocykle i ruszyliśmy w stronę morza, do plaży było jeszcze około 60km. https://lh3.googleusercontent.com/-K...0/VIRB0988.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-g...0/VIRB0994.JPG Po drodze jeszcze kolejne kontrole dokumentów. Tu spędziliśmy chyba z pół godziny bo wojak siedzący przy okienku długo się męczył, żeby wpisać nasze dane do jakiejś księgi. Oczywiście nie znał naszego alfabetu, stąd te problemy. https://lh3.googleusercontent.com/-T...0/VIRB0989.JPG Kolejna kontrola była już tylko w celach zrobienia sobie z nami zdjęcia. https://lh3.googleusercontent.com/-A...0/YDXJ1438.jpg https://lh3.googleusercontent.com/-9...0/YDXJ1493.jpg To skonfiskowane motocykle które nie miały papierów https://lh3.googleusercontent.com/-I...0/YDXJ1492.jpg W końcu jesteśmy, Morze Kaspijskie ! https://lh3.googleusercontent.com/-g...0/VIRB0010.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-0...0/YDXJ1451.jpg Maciej źle zniósł upał, dopadł go udar. Kiedy z Marcinem dzidowałem po plaży on już leżał pod drzewem w cieniu, słabo wyglądał. https://lh3.googleusercontent.com/-H...0/VIRB0038.JPG Znaleźliśmy miejsce pod namioty i się zaczęło... Zaczęło się od tego że wyjąłem z kieszeni forsę, którą dostałem. Okazało się, że Marcin i Maciej też coś dostali. Duże było nasze zdziwienie kiedy okazało się, że razem mamy 28 tysięcy rubli. To było prawie 1800zł, to tyle co dwie pensje jego pracownika. No to co, jedziemy do sklepu po browary i zaczynamy w końcu życie jak prawdziwi turyści na wakacjach. Namioty mieliśmy około 200 metrów od wody więc wsiadamy na moto i jedziemy zobaczyć co w wodzie piszczy. https://lh3.googleusercontent.com/-W...0/VIRB0029.JPG Lekki szok bo woda gorąca, nie jak Bałtyk w lipcu czyli 18*C a na prawdę gorąca ! Cieplejsza od powietrza, które wtedy miało ponad 30 stopni. Ruscy na plaży mówią, że nad morze jeżdżą teraz w czerwcu bo w lipcu i sierpniu jest już za gorąco. Wchodzimy do wody, dno ubite, równe jak stół. Idziemy coraz dalej i dalej a wody ciągle do kolan, co jest grane. Dużo dalej od nas wgłąb morza bawią się małe dzieci. Jaja udało się zamoczyć dopiero jak usiedliśmy. Wyszorowaliśmy się dokładnie drobnym, czarnym piaseczkiem z dna. Kupę kasy płaci się w jakimś spa za peeling a tam wszystko na wyciągnięcie ręki ;) Relaks trwał i trwał, po dwa zimne piwa do sklepu, później poleżeć w wodzie i tak w kółko. Słońce zaczęło się już chylić ku horyzontowi kiedy podjechała do nas biała Łada Niva. Odpicowana biała Niva z dobrym audio z którego tłukło disko russo. Wyskoczył z niej zaciekawiony gość oczywiście z pytaniami skąd dokąd poco. Zaczęliśmy chwilę rozmawiać, pracował tam jako strażnik rybacki albo coś w ten deseń. Ogólnie to wychodziło na to, że wszystkich znał i wszystko potrafił załatwić. Patrzy na stos pustych butelek pod drzewem. - to wy to piwo pijecie? nie pijcie tego więcej zaraz coś wam przywiozę... trzasnął drzwiami i odjechał. Spojrzałem na Marcina i wiedziałem już, że ten wieczór będzie ciekawy. Pobiegliśmy zażyć ostatniej kąpieli bo czułem, że na kolejną już dziś może nie być okazji. Nie zdążyliśmy wyjść z wody a z daleka widzę, że przy naszych namiotach już stoi biała Niva. Przyjechał z kolegą - tak poznaliśmy Kamala i Kamila (nie mam pojęcia który jest który bo co chwilę mówili do siebie inaczej) https://lh3.googleusercontent.com/-7...0/P1180911.JPG Kamal (kierowca Łady) przywiózł nam koniaku. Pysznego, zajebiście mocnego dagestańskiego koniaku. Na zagryzkę surowy, solony jesiotr prosto z morza. Podobno tamtejsze jesiotry są najlepsze na świecie, a na pewno ich ikra. https://lh3.googleusercontent.com/-t...0/P1180916.JPG Kamal mówił, że nie może dużo pić bo jest kierowcą. Kamil nie pije, bo nie pije i już. Nasz Maciej jest również abstynentem co jak się później okaże uratowało nam dupy. Koniak płynął, rozmów nie było końca. W międzyczasie syn Kamala przywiózł nam jedzenie, wołowina, pyzy z jakimiś sosami no i koniak. https://lh3.googleusercontent.com/-z...0/P1180917.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-q...2/P1180919.JPG Wszystko co dobre kiedyś się kończy, skończył się i alkohol. Od dawna było już ciemno, nie mam pojęcia która była godzina kiedy zapytałem Kamala... - a możemy pojeździć sobie po plaży twoją Nivą? Mimo ciemności było widać ten błysk w oku a po chwili błyszczały się już jego złote zęby. Chęć poszpanowania przed nami była ogromna. To pytanie, które zadałem było gwoździem do trumny. Drugim gwoździem bo pierwszym był już litr koniaku i dziesięć piw w naszych dupach. Marcin do tyłu ja z przodu i jedziemy. Maciej z Kamilem zostali przy naszych motocyklach a my pojechaliśmy, nie mam pojęcia dokąd pojechaliśmy. Grzaliśmy po plaży co chwile wjeżdżając na 100 czy 200 metrów wgłąb morza. https://lh3.googleusercontent.com/-H...0.Still002.jpg Rajd trwał dobre 10km aż nagle hamulce i wjeżdżamy prosto z plaży przez jakąś pancerną metalową bramę na podwórko. Dookoła same mieszkalne kontenery, na środku stoi duża łódź. Mocno zamroczeni alkoholem nie mieliśmy w sumie pojęcia gdzie jesteśmy. W jednym z blaszaków gra głośne disko, jakieś dwie baby tańczą a przy stole siedzi samotnie jakiś typ w czapce kapitana. Dosiadamy się do niego, nie jest zbyt rozmowny ale stawia kieliszki i zaczynamy pić dalej. https://lh3.googleusercontent.com/-y...0/YDXJ1477.jpg Kolejna flaszka pęka, idziemy oglądać tę dużą łódź, która stoi na podwórku. Wdrapujemy się jakoś na nią i.. i to jest ostatnie co pamiętam. W tym momencie powinienem przerwać historię bo nie mam pojęcia co było dalej, przestałem rejestrować. Opowiem to co wspólnie razem ustaliliśmy następnego ranka. Ta historia jak się okazało działa się na wielu płaszczyznach, była wielowątkowa jak i działa się chyba w ośmiu wymiarach. Podczas gdy ja z Marcinem upijaliśmy się nie wiadomo gdzie Maciej będąc na plaży przy motocyklach widzi ogromny samochód. Twierdził, że największy jaki widział i to w dodatku cały opancerzony z wieżyczkami strzelniczymi i wojakami z kałachami w środku. Była to jakaś straż wybrzeża. Podobno jest tam dużo kłusowników i w sumie do granicy nie tak daleko więc patrolują okolicę. Pyta się Kamila, że przecież takim wielkim wozem po plaży nie mają szans nikogo dogonić. Ten mu odpowiada, że wcale nie muszą gonić - bo przed kulami ciężko uciec. A wiecie gdzie w tym czasie byłem ja z Marcinem? Okazało się, że jesteśmy w ich bazie. Zdjęli mnie z tej łodzi i posadzili z powrotem przy stole. Marcin zebrał w sobie wszystkie siły, żeby bronić polskiego honoru. Wypił jeszcze kilka kieliszków ale, że ze mną było już słabo to wpakowali mnie do samochodu i plażą wróciliśmy do motocykli. Maciej mówił, że jak podjechaliśmy to otworzyły się drzwi i coś wypadło. To ja, ryjem w piach - trup. Wrzucili mnie do namiotu i moja przygoda tej nocy się zakończyła. Maciej jako, że nie jeździł jeszcze Ładą musiał też się nią przejechać. On wcale tego nie chciał ale został posadzony na fotelu pasażera i w sumie nie miał za wiele do gadania. Jechał podobną trasą co my, raz plaża raz morze. Wjechał w tę samą pancerną bramę tylko patrzał na to trzeźwym okiem i widział, że to posterunek żołnierzy. Nam jakoś ten fakt uciekł. Wojacy zainteresowali się w końcu co to za wycieczki i kim w ogóle my jesteśmy. Chcieli nasze dokumenty. Nasz "przewodnik" Kamal oznajmił im, że żadnych dokumentów nie będzie bo jesteśmy jego gośćmi i w ogóle to mają spierd.alać. Maciej nauczył się wielu nowych ruskich przekleństw kiedy ten kłócił się z żołnierzem. Sytuacja zaczęła robić się trochę gorąca bo wojacy nie chcieli odpuścić, chcieli tez dokumenty od Nivy, których oczywiście też nie chciał pokazać. Doszło do jakiś przepychanek. Maciej mimo, że nie znał po rosyjsku ani słowa doskonale zrozumiał budu strielat ! Dźwięk przeładowywanej broni też jest raczej znany każdemu kto oglądał kiedyś amerykańskie kino akcji. Słysząc to osunął się w fotelu licząc chyba na to, że półmilimetrowa blacha na drzwiach Nivy osłoni go od deszczu kul. Sytuacja na szczęście skończyła się łagodnie i odjechali stamtąd bez szwanku. Kamal zabrał go do siebie do domu, lepianka z gliny. Dom w opłakanym stanie a na podwórku co? Nowe BMW X5 i VW Phaeton, którym chwalił się wcześniej, że ściągnął go sobie z Niemiec. Nie ma gdzie mieszkać ale do miasta nowym wozem, szpan jest. Maciej w zamian za straty moralne został obdarowany dwoma elegancko zapakowanymi butelkami koniaku, dostał też dwa chińskie noże. Wrócili w końcu do naszego obozowiska. Na koniec pękła jeszcze jedna butelka koniaku i finisz. Nasi nowi ruscy znajomi zapakowali się do Łady i odjechali. Słońce wygoniło mnie z namiotu już chyba o 5 rano. Wstałem lekko kołowaty ale czułem się ok więc myślę sobie, godzinka - dwie i jedziemy dalej. Taaa... czułem się dobrze bo miałem sporo w sobie a kac nawet się jeszcze nie zaczął. Maciej też już się kręcił, ciągle słaby udar go jeszcze trzymał. Marcina było prosto znaleźć bo drogę do namiotu usłał kolorowymi pawiami. Naszą oazą na najbliższe godziny stał się kiosk. Stał sobie na środku plaży stary kiosk. Nieważne jaki był, ważne, że dawał cień. https://lh3.googleusercontent.com/-5...0/YDXJ1480.jpg Przesiedzieliśmy pod nim kilka godzin aż słońce wzeszło na tyle wysoko, że przestał rzucać cień. Przenieśliśmy się do środka. Miejsca było jednak tylko dla dwóch więc ustaliliśmy zmiany. Dwóch śpi jeden pilnuje, co godzinę zmiana. https://lh3.googleusercontent.com/-T...0/YDXJ1481.jpg Nagle ciszę zaczyna burzyć dźwięk samochodu i głośnego disko. O nie, znowu do nas jadą. Wystawiam głowę z kiosku, tak to ona - biała Niva... Chłopaki przyjechali w dobrych nastrojach, widać u nich te ilości alkoholu nie zrobiły takiego spustoszenia. Pytają czy dziś jeszcze tu zostajemy. Patrzę na chłopaków i nie wyglądają jakbyśmy mieli dziś stąd ruszyć. Na koniec Kamal mówi, że jak zostajemy to przyjedzie do nas koło 18 i znowu coś przywiezie. Musimy uciekać, nie damy rady powtórzyć tej imprezy. Odjeżdżamy z plaży koło 17. Podsumowując - mogliśmy tej nocy umrzeć, mogli nas okraść, mogli z nami w sumie zrobić wszystko co tylko chcieli. Nic się takiego nie stało. Zostaliśmy za to ugoszczeni, dostaliśmy sporą dawkę wrażeń, dwa koniaki i chińskie scyzoryki. No i najważniejsze, niesamowite wspomnienia :) |
Niezły maraton :)
Piłem kiedyś z mongołami w Warszawie ... kolega rosjanin ostrzegał mnie .. nie pij z mongołami ...i miał rację. Nie było łatwo dojść do siebie. |
Znajomy znajomego się wybiera przemieszczać śladami.Jeszcze nie wiem na jakich zasadach.
https://www.facebook.com/Silkwayrally/ https://silkwayrally.com/en/vladimir...mvMTptLRY-4-8U |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:09. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.