Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (https://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (https://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Wspomnienia ze spokojnego wyjazdu. (https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=2608)

Lepi 25.02.2009 20:33

Wspomnienia ze spokojnego wyjazdu.
 
Każdy z nas podlega jakiejś (r)ewolucji. Tak jest i być powinno. Dawniej, a nawet jeszcze wcześniej, byłem szczęśliwym posiadaczem szosowej SR 500. Z biegiem lat nadeszły czasy poczciwego Trampka, którego miejsce zajął kateemowski adwenczer. Nie mogło się na tym skończyć i wkrótce dołączył młodszy braciszek o imieniu EXC.

Podróże, mogą mieć tak różny charakter jak nasze maszyny. Doskonale pamiętam wyjazd do Finlandii, którego kierownik miał ambicje zwiedzenia wszystkich muzeów i nocne halucynacje. Te ostatnie pamiętam lepiej niż zardzewiałe noże w muzeum etnografii. Po złamaniu klamki w Rumunii, dobry kumpel powiedział: nie martw się, to może być najfajniejszy dzień wyjazdu. Szukanie pomocy wśród tubylców, przeszkadzanie im w zjedzeniu obiadu czy pracy zbliżyły nas do miejscowej kultury bardziej niż tydzień spędzony na kempingach.

Zauważyłem, że architekturę całkiem nieźle można podziwiać na technicznie wyuzdanych do granic przyzwoitości fotografiach. Naturę, dla odmiany, trzeba wciągnąć głęboko w płuca. I wcale nie mam tu na myśli palenia jakiegokolwiek zielska ;).

Tym razem nie chciałem gonić całymi dniami, szukając co noc nowego miejsca na nocleg. Miało być spokojniej, bliżej ludzi i natury.

cdn.

zbyszek_africa 26.02.2009 11:29

No dawaj Lepi, bardzo porządny wstęp, już mnie to zaciekawiło...

Lepi 26.02.2009 12:17

dzięki, muszę tylko wrócić do domu i otworzyć kolejną butelkę wina ;)

podos 26.02.2009 14:37

Dobre wejście. Chcę jeszcze.

PS: Mam podobne odczucia.

Lepi 26.02.2009 18:17

W kominku już rozpalone. Korek na dobre rozstał się z butelką a trunek zmierza ku swemu przeznaczeniu. Czas popełnić część kolejną. Wszystkich dwóch niecierpliwych muszę rozczarować. W tym odcinku nigdzie nie wyjadę. Nie będzie też tytułowego spokoju. Ktoś na forum zwierzył się, że przygotowania to 75 procent uciechy z wyprawy. Chciał chyba zalogować się na forum masochistów.

Dla mnie zazwyczaj największe emocje związane z wyprawa pojawiają się wsiadając na zapakowany motocykl. Tym razem dane mi były już dzień wcześniej. Zamówione kufry przyszły na ostatnią chwilę. Opony sporo później. Trzeba się sprężać. Zdemontowane koła, trafiły do nieczynnego niestety serwisu. Znalazł się inny bo branża motocyklowa rośnie przecież w siłę. Ok. Dzwoniono nawet z pytaniem z której strony jest łańcuch napędowy bo opony są kierunkowe. Solidni, pomyślałem. Przy odbiorze, okazało się, że wyważanie to nie, nie tutaj. Koła w bagażnik i dalej do „ulubionej” firmy. Tu szybko się okazało, że opony owszem, są założone ale odwrotnie do kierunku jazdy! Wiec jeszcze przekładka. Firma sprzedająca motocykle terenowe nie ma jednak maszyny, która chwyta koła 21 cali! Ale ma łyżki i zuch mechanika! Jest coraz później wiec nie wybrzydzam. Sprawne łyżkowanie, wyważenie i już jestem prawie gotów do drogi. Tu pozwolę sobie wtrącić: nigdy nie ufaj łyżce, łyżce w ręce nieznanego mężczyzny tym bardziej. Pozostaje tylko montaż kół. To już we własnym zakresie wiec nic niespodziewanego nie może mnie spotkać. Trochę zaufania do siebie samego trzeba przecież mieć.

To co zazwyczaj trwa 20 minut tym razem po dwóch godzinach kombinowania i czytania manuala wciąż nie jest gotowe. Przednie koło nie daje się w żaden sposób poprawnie zamontować a latarka pokazuje że czas minął. Wspomniałem, że jest późny wieczór a wyjazd wczesnym rankiem? Ponowne grzebanie w manualu i wszystko jasne. W przednim kole brakuje jakiejś tulei. W zamieszaniu z oponami postanowiła wybrać własną drogę, pewnie nie lubi upałów. Tylko co dalej? Jadę z resztką latarki pod warsztat szukając czegoś, czego nigdy nie widziałem. Rozczarowanie. Co dalej? Nowej tulei nigdzie nie dostane z dnia na dzień a z nocy na noc tym bardziej. Dorobić? Ale jaki kształt, rozmiar? Głowa do góry! Jest przecież Internet a głupcy wierzą że Google wszystko wie. Więc tam zacząłem szukać. Złudzenia, o najważniejszej na świecie tulejce nie miały pojęcia. Gdzieś jednak za tymi serwerami są ludzie, którzy chcą pomóc. Muszą tylko wiedzieć jak i komu. Krótko przed północą wrzucam na forum rozpaczliwą prośbę o pomoc. Proszę o szkic z wymiarami. Jest to raczej odruch rozpaczy niż sensowna prośba. Kto ma cos takiego leżącego w domu? W to ze ktoś to wymontuje w środku nocy żeby pomierzyć nie wierzę w ogóle. Mija niespełna godzina i nadchodzi rysunek z życzeniami szerokiej drogi. Już wiem że to będzie wyjątkowa podróż.

puntek 26.02.2009 18:26

czekamy :)

raf 26.02.2009 19:20

Eee tam dwóch niecierpliwych:). Czekam na dalszy ciąg:lukacz:

Lepi 26.02.2009 19:27

Całkiem krótko bo wino mocne jakieś a ogień kąsa w gołe stopy. Nie wiem poco, ale ktoś napisał, że jak wsiada na moto i robi te kilka pierwszych metrów z długiej wyprawy, dostaje orgazmu. Mi wystarczył ten poranny, wsiadam więc na moto i odjeżdżam nie brudząc bielizny. Droga przez Polskę jest zwyczajna jak kiełbasa. Tu tankowanie a tu hot dog. No właśnie, nowe moto więc szybkie przeliczenie kilometrów pod dystrybutorem. Cholera, coś nie tak. Postanawiam mocniej ciągnąc za linkę by poprawić średnią spalania. Niestety dwa motocykle w lusterku gubią się za każdym zakrętem. Tak tak, jedziemy w grupie. Właściwie grupce. Trudno, przeczyszczę gaźniki na autostradzie.

Zatrzymujemy się na skraju Polski szukając jakiego przytulnego miejsca. Znajdujemy reklamowane coś. Jest tu tylko pies i ślady po koniu oraz opuszczony namiot. Scena jak z horroru gdzie ludzie zostali porwani przez obcego. Nie jest jeszcze ciemno jak zatrzymujemy się w jakimś ośrodku, chyba kolonijnym. Mają bar, jest ok. Przy piwie każdy wywewnętrza z siebie czego oczekuje po wyjeździe. Palec wędruje po mapie. Kreślone są punkty obowiązkowe, zastępcze, ewentualne, routing i terminy. Jak ja znajdę w tym wszystkim spokój?

ramires 26.02.2009 23:22

Dawaj dawaj :lukacz: podoba mi się bardzo

zbyszek_africa 27.02.2009 11:59

Jest dobrze Lepi, ale nie przesadzaj z tym winem, vena ulotną jest.
DASZ RADĘ.

czekamy, czekamy....

Lepi 27.02.2009 17:43

1 Załącznik(ów)
Zimno jakoś a drewno mokre. Wina brak. Hmmm...

Artuditu 27.02.2009 18:14

Ojjj Lepi, grabisz sobie;)

ŁukaszBIA 27.02.2009 18:21

Strasznie się to przeciąga... ale za to zapowiada się bardzo ciekawie. Czekam!

rrolek 27.02.2009 18:51

Witka

Ale o co chodzi.
Jak nie było trzęsienia ziemi to będzie Isaura.
W każdej telenoweli jakiaś jest.

Tak wogóle, to jakiś trend ostatnio. Dłuuuugie ruchy, napięta publika.
To tak ogólnie, nie ubliżając jakości (i być może nie znanym zamysłom) autora.

Pozdr
rr

P.S. Wiem, wiem. Pewnie podpadłem.

Artuditu 27.02.2009 19:08

a ja osobiście chciałbym przeczytać na RAZ. jak książkę. No może być na DWA góra TRZY.:oldman:

Lepi 27.02.2009 19:24

1 Załącznik(ów)
Ale jest ciepła herbatka z sokiem malinowym.
Rano szybki start i szybka jazda. Poza bezsensownymi próbami niepłacenia za winiety nie dzieje się za wiele. Tym razem to ja ciągnę się na ogonie. Nie czuję się pewnie powyżej stu sześćdziesięciu. I kask jakiś ciasny (??). Zwiedzamy punkt obowiązkowy. W pięknych okolicznościach przyrody robię kilka fotek. Wszystko trwa chyba kilka dni. Nic ciekawego. Jeden tylko event. Gdzieś na zjeździe z autostrady gubimy drogę i zawracamy. Znaczy wszyscy zawracają, ja nie mogę. Motocykl nie skręca. Pamiętacie faceta z łyżką? Teraz ja wyciągam swoje. W dętce dziura powstała przy przekładaniu opony. Nie wiem dlaczego dopiero teraz powietrze postanowiło z niej skorzystać. W sumie lepiej, ze nie wcześniej czy później. Kleimy dętkę a jeden z nas w tym czasie jedzie do pobliskiego miasta kupić nową. Do tej straciłem już zaufanie. Ostrożnie wkładamy zakup i wbijamy się ponownie na autostradę. Cały czas o tym myślę.
Problemy techniczne, czasowo rozwiązane kropelką, ściągają nas do dużego, zacnego miasta. W nocy, owszem, robi wrażenie. Aparat jednak nie opuszcza kieszeni. Jest super piwo więc warto. Jeszcze jeden dzień i jesteśmy w punkcie, gdzie można powiedzieć że skończyła się dojazdówka. Tu już są upały. Czas na chwilę się zatrzymuje. W drugi dzień walki ze słońcem idę na całego. Zasłaniam każdy kawałek skóry i idę do morza. Ludziska mają takie miny jakby nigdy nie widzieli na plaży nudystów faceta w kominiarce. Upały są nieznośne a i atmosfera w grupie się zagęszcza. Czuję że sporo w tym mojej zasługi. Postanawiam wyciągnąć asa z rękawa. Jeszcze w fazie planowania wyjazdu, zgłosiłem głos odrębny o potrzebie dwudniowego urwania się na offa w trakcie wyprawy. Postanowiłem teraz to wykorzystać. Umawiamy się więc na spotkanie po rzeczonych dwóch dniach. Rano żegnamy się i nie spotykamy więcej.
Nic się już nie wydarzy, nikt nie zginie, nic się nie popsuje, nie będzie nawet głupiego gwoździa w oponie. Nie zjawi się też Isaura ;)

zbyszek_africa 27.02.2009 21:16

Nie no Lepi, żadnej pyskówki czy awantury? A tak wogóle to gdzieś ty pojechał, autostradą na plażę tym pomarańczowym dzikusem? W krzaczory trza było ich zawieźć, zmęczyć się a potem poleżeć na polance, wypić ze dwa browce i spać pod gwiazdami...

Jeszcze to koło na pustym nagrzanym jak w piekarniku parkingu, żar się leje z nieba a Lepi naprawia koło....

Ten wyjazd chyba nie zaliczasz do udanych, ale chyba zbyt skromnie go opisałeś, albo wina brak:)

pozdr.

Lewar 27.02.2009 21:35

No, ja prawdopodobnie jestem starą pierdołą i sie czepiam ale w szkole mnie uczyli, że porządny dramat powinien mieć czas akcji, jej miejsce oraz postaci w nim występujące.
Tutaj, nie wiem gdzie jedziesz, z kim, kiedy i po co.
Ale to może nowe tryndy w beletrystyce som, a ja nic o tym nie wiem.
W takim razie , sorry...:oldman:

ENDRIUZET 27.02.2009 22:35

Lepi .... powinieneś takiego lepa wyłapać za tą gazetową jednokolumnową wersję .... podrażniłeś wyobraźnię i co .... dalej były same nudy ? Trzeba było przynajmniej jakiemuś gliniarzowi z główki przywalić ... albo napluć do hot - doga jakiemuś Pudzianowi .... jakieś foty rentgenowskie ze szpitala zeskanować na forum .... trochę życia ... Z drugiej strony jak masz codziennie butelkę dla weny otwierać ... to może lepiej zostań w klubie AT niż AA :) ..... o zgrozo pisząc te słowa ..... kończę kolejnego "ostatniego dzisiaj" drinka .... :)

ramires 27.02.2009 23:35

Lepi, masz w ryj przy najbliższej okazji :D




















Ty już wiesz za co ;)

bajrasz 28.02.2009 04:15

Już raz mnie tak Podos wkręcił: zasiadłem...otworzyłem...myślę-poczytam:) a tu informacja o jakimś kolejnym wtorku, a koreczka znaleźć już nie mogę!...no i dupa, nie zostawię, bo być może, się wyleje lub zwietrzeje!
Przezornie, odczekałem pięć "wtorków".
Zasiadłem...wywaliłem koreczek...zaczynam czytać...jestem w połowie-połowy, i znowu dupa, generalnie jest coś nie tak, bo zacząłem czytać we wtorek, a nagle widzę wpis: "CZWARTEK się kończy - jeszcze chwilę i wezmę jaką gaśnicę albo co :umowa:"
ooo jacieee! czyli już czwartek!
Myślę sobie: poczekam
Na wysokości soboty, Azja przestaje się do mnie odzywac-hmm, jestem zdziwiony i nie wiem dlaczego. Tłumaczę, że emocje, że wielka podróż, że Podos obiecał.
Niedziela. Nigdy nie lubiłem...polubiłem! Jest kolejny odcinek:Thumbs_Up:. Czytam, ale mam dyskomfort-jak tu Azji wytłumaczyć, że już tylko dwa dni do wtorku i że Podos to słowny facet.
Wtorek:znowu niepotrzebnie wywaliłem koreczek!...

PS: Lepi-daj wiarę-bardzo mi zależy na podtrzymaniu konwersacji z Azją, jak też na nielubieniu szukania koreczka! Co dalej?

Lepi 28.02.2009 08:41

Sami tego chcieliście, postaram pod koniec o jakiegoś trupa (pyskówki i inne spięcia sobie odpuszczam).
Rzut oka na mapę. Założenia: dojechać za dnia, ma być chłodniej i mniej natrętnych turystów. No i bez stresu i zwiedzania punktów obowiązkowych ;) Wybór podjęty jednogłośnie – Rezerwat Biogradska Gora w środkowo wschodniej Czarnogórze. Jednogłośnie bo wożony mozolnie plecaczek nie sprzeciwia się. Mamy zatem miejsce akcji, aktorów i ostatnie lato. Droga przez mękę, jest strasznie gorąco, a w stolicy korki. Ale to już za nami. Zaczynają się góry. Na częstych podjazdach są dwa pasy w górę i jeden w dół. Wspinam się ostro kręcąc silnik. Z góry co chwila śmigają archaiczne ciężarówki dymiąc każdym klockiem hamulcowym. Różnica prędkości między mną a wyprzedzanymi autkami jest ogromna, czemu nikt nie jedzie lewym pasem? Beztroski Czarnogórzec wyjaśnia mi sytuację wyjeżdżając z za zakrętu i wyprzedzając kolejną ciężarówkę. Jest na zdecydowanie kolizyjnym kursie. Mijamy się na żyletkę, wrażenie niesamowite, prawie jak rok wcześniej, tylko ze wtedy ktoś nagle zgasił światło, to jednak zupełnie inna historia.
Robi się chłodno i malowniczo. Dojeżdżamy do szlabanu, płacimy myto i wspinamy się krętą drogą pod sporą górkę. Na szczycie zjeżdżamy nieco w dół. Przed oczami dzisiejszy cel naszej wędrówki. Jezioro jakby w kraterze starego wulkanu. Wokół las i niewielu ludzi. Jest budka strażnika parku i jest domek z bali. Bez zastanowienia postanawiamy zostać tu dłużej. Po co jeździć jak wszystko czego szukamy jest tu? Wspaniała baza na offa myślę sobie. Wspaniałe miejsce do opalania i pływania myśli Kasia. Zakwaterowanie się nie jest jednak prostą sprawą. Gospodarz nie rozumie żadnego „cywilizowanego” języka. My zresztą też nie ;) Palce, ręce i nogi w ruch. Po kwadransie dostajemy kluczyk od domku. Jedynie po kwocie orientujemy się jak długo możemy zostać. W domku jest zimno! Pierwszy raz jest zimno! Super, można założyć sweter :). Jest nawet jakaś pościel ale wyraźnie używana. Schodzę więc do „recepcji” i próbuję zapytać czy nie mają świeżej. Gestykulacja zawodzi i wracam z myślą o śpiworach. Po kwadransie gospodarz przypadkowo przechodzi koło naszego domku, ściągam go więc podstępem do środka i pokazuję rozbebeszone łóżka. Facet zbladł ukłonił się jak gejsza i pobiegł (dosłownie) szukać świeżej pościeli. Odrobina luksusu!
Od tej chwili zaczyna się TDN bez T.

Stringers 28.02.2009 18:23

Heh...chyba się pogubiłem w tych wszystkich wywodach, a może jeszcze jakieś fotki? :)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:28.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.