![]() |
Cytat:
pozdrawiam trolik |
20 dzień wyprawy, 15ty września. Rupal.
https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Spało nam się dobrze w hotelu, ale pobudka była wcześnie bo okno naszego pokoju znajdowało się jakiś metr od od ulicy po której jechały auta...-). Tego nie przewidzieliśmy wieczorem. Po śniadanku ruszyliśmy w dalszą drogę całkiem dobrym asfaltem i po półgodzinnej jeździe zawitaliśmy do fajnego miasteczka Gorikot, gdzie zmieniliśmy olej w naszych motorkach. Cena za usługę z olejem: 12 pln:-). Przy okazji kupiliśmy wodę i żarcie, bo nie wiedzieliśmy co nas spotka w Rupal. Okazało się, że jest tam sklep, ale nie tak dobrze zaopatrzony jak ten w Gorikot. Dalsza jazda była całkiem spoko z widoczkami. Fajny asfalt skończył się w Rupal, gdzie na wszelki wypadek dokupiliśmy jeszcze trochę wody i ruszyliśmy dalej jadąc po fajnych polnych drogach. Po dalszej godzinie dotarliśmy do czegoś w rodzaju parkingu z kilkoma namiotami - można tam się przespać za rozsądne pieniądze i ewentualnie zostawić motorki pod okiem wlaściciela. Szału tam nie ma, ale jeśli ktoś nie ma sprzętu biwakowego to spokojnie można zostać tam na noc bez obawy o zamarznięcie:-). W dalszą drogę ruszyliśmy bez naszych wiernych osiołków:-). Spacerek trwał może pół godziny i w koncu dotarliśmy do cudownej łąki z całkiem spoko widoczkiem...:-) Prawda jest taka, że żaden dron czy aparat nie odda tej potęgi. Łąka położona jest na wysokości 4kkm, więc patrzyliśmy na ponad czterokilometrową ścianę znajdującą się w odległości 2 kilometrów od nas...po prostu potęga! To było piękne popołudnie - cieplutko, słoneczko, Nanga... Wczesnym wieczorem na łąkę dotarła karawana z kilkoma turystami robiącymi treking wokół Nangi. Szefem wyprawy był Attah Ullah. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Pewnie go nie kojarzycie, ale to on organizował wsparcie wyprawy ratowniczej dla T. Mackiewicza. Attah zaprosił nas wieczorem na kolację i bardzo się z tego cieszyliśmy, bo mieliśmy mało żarcia...:-) Wieczór w gościnie u Attah był przemiły! Oczywiście wysysaliśmy z niego informacje związane z wyprawą ratowniczą itd. Mogę to podsumować tak: polskie piekiełko pod Nangą...:-( A w nocy było tak: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Weź se tu śpij kiedy masz takie widoki!:-) |
Ależ te widoki ryją beret.
Dzięki za kolejną część :) Bajka! |
Cytat:
pozdrawiam trolik |
te nocne zdjecia sa genialne !!!
|
Cytat:
pozdrawiam trolik |
21szy dzień wyprawy, 16 września. Lodowiec.
https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 W nocy często budziłem się z powodu hałasu za ścianą:-). Rano okazało się, kto (lub raczej co) nas budziło:-) Hałas był naprawdę potężny, choć czuć było że dochodzi z daleka. Zajebiste przeżycie same w sobie. Plan na ten dzień był prosty - wdrapujemy się na lodowiec i śmigamy do kolejnego obozu bazowego położonego w dolinie za rynną lodowca. Poranek był przepiękny, ale cholerycznie zimny, więc z radością przywitaliśmy słoneczko wychylające się powoli zza pagórka. Po śniadanku zabraliśmy trochę wody i zaczęliśmy wspinać się na rynnę lodowca, która miała może z 50 metrów wysokości. Ścieżka przez lodowiec była całkiem dobrze widoczna i mieliśmy kupe radochy z tego spaceru, choc trzeba bylo uwazac na kazdy krok coby nie zaliczyc slizgu po kamieniach do wody:-) Po jakichś 40 minutach dotarliśmy do krawędzi rynny lodowca i zeszliśmy do przepięknej, zielonej doliny. Co tu więcej pisać? Było ciężko!:-) Spacerek przez dolinę do obozu bazowego zajął nam może z pół godziny. Po dotarciu wciągnęliśmy nasze małe zapasy i ruszyliśmy z powrotem ciesząc się pięknem tego miejsca. Nie wiem jak to się stało, ale wracając przez lodowiec zgubiliśmy ścieżkę:-). Powiem szczerze, że nie było to zabawne doświadczenie, ale po kilkunastu minutach błądzenia udalo nam się odnaleźć szlak i z uczuciem ulgi dotarliśmy do naszego biwaku. Wieczorkiem dołączyli do nas motocykliści z Lahore i natychmiast zaprosili nas na żarcie i kawę:-). Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście, bo byłem głodny jak pies! To był super przyjemny wieczór. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Po kilku godzinach, szczęśliwy i z pełnym brzuszkiem wlazłem do mojego namiotu i zasnąłem jak kamień. |
Jak piszesz, że zgubiliście ścieżkę to aż się trzeba zapytać czy w ogóle była ścieżka, czy w tych rejonach w górach chodzi się raczej "na azymut":)
Ponownie - foty powalają. Dzięki za poszerzanie horyzontów:Thumbs_Up: |
francuski akcent w górach: LaWina ...
wygląda to pięknie ale z daleka. zdjęcia miazga a to przecie tylko migawka i wycinek. piękna wycieczka. |
Cytat:
Pozdrawiam trolik |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:22. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.