![]() |
7 Załącznik(ów)
Dzień 14
Od rana pada a na dodatek jest zimno. Kurtka, spodnie, buty jakoś sobie radzą pomimo tego, że nie zakładam żadnych ochraniaczy przeciwdeszczowych. Nareszcie przydają się podgrzewane manetki oraz handbary. Nie rozwiązują one problemu w 100%, gdyż rękawice delikatnie przemakają ale mogło być znacznie gorzej. Był to w zasadzie jedyny dłuższy okres jazdy w deszczu na całej mojej wycieczce, góra 3-4 godziny. Odbijam na chwilę w boczne lokalne dróżki żeby popodziwiać głębszą prowincję. Trasa robi się nawet interesująca, liczne zakręty, lasy, wioseczki, ruch prawie zerowy itp. Ideałem było by zwiedzanie każdego kraju właśnie w ten sposób. Lokalne bawarskie drogi. Asfalt nie zawsze jest na nich idealny. Załącznik 92736 Gdzieś tak wczesnym popołudniem wjeżdżam do Landshutu. Nad miastem wznosi się sporych rozmiarów zamek, gdzie zwiedzam wystawę prezentującą ciekawostki ze świata przyrody, biżuterię oraz aparaturę naukową kolekcjonowane w minionych stuleciach przez władców Bawarii. Do centrum nie jest daleko, dlatego zostawiam Afrykę na parkingu pod czułym dozorem kamer i robię sobie mały spacer. Posilony obiadem odwiedzam jeszcze katedrę będącą najwyższym ceglanym kościołem świata (130 m.). We wnętrzu odnajduję darmowy przewodnik po polsku. Nagle lekturę przerywa mi jakiś mocno posunięty w latach gość. Nie bardzo wiem, o co mu chodzi ale po niedługim czasie miarkuję, że facet chce się zwyczajnie komuś wygadać. Dopadł "ofiarę", którą zasypuje opowieściami ze swojego życia. Staram się uprzejmie odpowiadać, lecz nie jestem do końca pewien czy jegomość rozumie cokolwiek z mojego szczątkowego niemieckiego. Pamiętam jak dwa lata temu w Bystrzycy Kłodzkiej doświadczyłem identycznego spotkania. Może Niemcy na starość tak mają? Katedra oprócz niebotycznej wieży posiada dodatkową ciekawostkę. Jest nią witraż przedstawiający męczeństwo św. Kastulusa, na którym kaci mają twarze super oprawców: Hitlera, Goringa i Goebbelsa. Alegoria całkiem dobra tylko, że owo dzieło powstało dopiero w roku 1946, a więc po upadku Trzeciej Rzeszy... Zamek w Landshut (Niemcy) Załącznik 92737 Zamek w Landshut Załącznik 92738 Zamek w Landshut widziany od strony miasta Załącznik 92739 Katedra św. Marcina w Landshut jest najwyższym ceglanym kościołem na świecie (130 m.) Załącznik 92741 Witraż z katedry obrazujący męczeństwo św. Kastulusa. Jako oprawców przedstawiono Hitlera, Goringa i Goebelsa. Rok powstania 1946. Ciekawe dlaczego autor nie wykonał swojego dzieła 5 lat wcześniej? Załącznik 92740 Do Czech nie ma specjalnie dużo jazdy. Podganiam trochę autobanem i w okolicach Deggendorfu odbijam na wschód. Droga wiedzie odtąd w dużej części przez tereny lasu Bawarskiego. Robi się przez to znacznie fajniejsza. Są na niej przyjemne, łagodne winkle, a i pagórków nie brakuje. Nocleg znajduję sprawnie po stronie czeskiej w miasteczku Żelazna Ruda. Na kolację obowiązkowe czeskie piwko, które zagryzam niezłym stekiem. Zasypiam z myślą, że jutro czeka mnie ostatni dzień wyjazdu. Na kolację czeski stek. Załącznik 92742 c.d.n. |
7 Załącznik(ów)
Dzień 15
Koniec wycieczki zbliża się nieubłaganie. W związku z powyższym targają mną mieszane uczucia. Równocześnie cieszę się i smucę. Tego drugiego jest trochę więcej. Można było pojechać dalej, zobaczyć coś jeszcze, zostać w interesującym miejscu trochę dłużej. Pojawia się pewien niedosyt, lecz w ogólnym rozrachunku nie szkodzi on nadmiernie, ponieważ będzie stanowił motywację do kolejnych wyjazdów. Wolę to niż przesyt w stylu "tak się wyjeździłem, że przez rok nie siądę na Afrykę". Na razie staram się w pełni cieszyć drogą przez Czechy, po których osobiście uwielbiam pomykać motocyklem. Krajobrazy, zabytki, kuchnia oraz ludzie mają u naszych południowych sąsiadów tzw. normalny wymiar. Potwierdza to chociażby zachowanie Pani parkingowej, która nie mając biletów przeznaczonych dla jednośladów kasuje mnie przez pół, a także proponuje swoją budkę na przechowalnie kurtki wraz z kaskiem i rękawicami, tak abym nie fatygował się przypinaniem klamotów. Przerwę w podróży spożytkowałem na zwiedzenie zamku Zvikov leżącego na wąskim cyplu u zbiegu rzek Wełtawy i Otawy. W obiekcie spędzam około godziny podziwiając naprzemiennie architekturę i malownicze widoki. Kusi mnie silnie możliwość rejsu małą łódką ale nie realizuję ostateczne zamiaru, jako że do chaty został spory kawałek drogi. Średniowieczny zamek Zvikov położony u zbiegu dwóch rzek. (Czechy) Załącznik 92743 Brama do zamku Zvikov. Załącznik 92744 Gotycki dziedziniec zamku Zvikov. Załącznik 92745 Widoki z zamku Zvikov. Załącznik 92746 Widoki z zamku Zvikov. Załącznik 92747 Widoki z zamku Zvikov. Załącznik 92748 Około godziny 19 docieram pod przełęcz Czerwonogórską znajdującą się niedaleko polskiej granicy. Niestety trafiłem właśnie na mgłę skutecznie redukującą prędkość do wartości osiąganej przez rowery. W Polsce już tylko ciemność. O tym, że jestem u siebie przypominają mi głębokie pełne wody koleiny w okolicach Prudnika. Wjeżdżam na autostradę i po trzech godzinach spokojnej jazdy, bez strat w ludziach, triumfalnie powracam do domu. Hura! POZDRAWIAM WSZYSTKICH MOTOCYKLISTÓW-PODRÓŻNIKÓW I DO ZOBACZENIA NA TRASIE :) |
Dzięki fajnie się czytało :) miałem plany na Alpy w tym roku ale poszło inaczej także zawsze to jakaś rekompensata :Thumbs_Up: może w 2020 wypali wyjazd.
|
Cytat:
|
Fajna relacja z wycieczki. Tak się zastanawiam jak podróżowaleś wcześniej na skuterze o pojemności 300???😱😱😱 Pewnie dla chcącego nic trudnego 😉
Wysłane z mojego BLA-L29 przy użyciu Tapatalka |
Cytat:
za tym skuterem to mi się łezka w oku kręci. Można wierzyć lub nie ale mi w zupełności wystarczał. Byłem na nim w 10 krajach, 4 razy w Alpach, w Portugalii i z powrotem. Dawał radę. Do podróżowania z legalnymi prędkościami był wystarczający. Powiedzmy szczerze jak długo jeździ się powyżej 100km/h na turystycznych wyjazdach? Ja przekraczam tą prędkość stosunkowo rzadko. Nie pamiętam aby ktoś mnie poganiał, nawet z bagażem. Skuter miał tylko trzy poważniejsze "problemy": 1. wyprzedzanie na autostradzie. Wówczas wyglądało to jak wyprzedzanie tira przez tira. 2. Mały zbiornik tylko 9 litrów. Przy moim traktowaniu realny wyprawowy zasięg wynosił do 200 km. 3. Pas napędowy, jak pękł to kaplica. Na dłuższe wyprawy trzeba było brać dla spokoju zapasowy oraz narzędzia. Poza tym długa lista zalet: cena, niskie ubezpieczenie, mały ciężar, mega zwrotność, super hamulce, oba koła 16 cali, relatywnie mocny silnik, niezłe przyspieszenie, wygodna kanapa, pełny przekrok skuterowy, duży schowek pod kanapą, względna prostota konstrukcji, kufry od Merta Special Parts z Bielska, nie bałem się kradzieży. Dla mnie był spoko. Afrykę z DCT kupiłem, bo chciałem spróbować czegoś zupełnie innego. Faktycznie jest inaczej, także dobrze. Mam nadzieję, że za kilka lat ona również doczeka się pochwał z mojej strony:) |
No i po tym poście ludzie zaczną jeździć skutrrami w Alpy😉 bo jak się okazuje nie trzeba mieć Afryki aby jechać na koniec świata.
Wysłane z mojego BLA-L29 przy użyciu Tapatalka |
:haha2:
|
Cytat:
da się na wszystkim. problemy są POZA pojemnością skokową. :Thumbs_Down: m |
Miło się czytało. Dzięki.
W poście o Bawarii wkradł Ci się tylko mały błąd. Miasto z najwyższą ceglaną katedrą to Landshut, nie Landshud. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:20. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.