![]() |
Chłopaki pili w Augustowie i mnie tam nie było?!?!
|
A dziś "miła" niespodzianka w postaci FV z Orange.
Włączenie niechcący danych komórkowych na całą noc i ściągnięcie kilku zdań z messengera (oraz być może kilku aktualizacji ;) w ilości 2,5 MB) kosztowało mnie 62 zł netto... |
Cytat:
|
No dobra Novy, jak chcesz tak szczegółowo, to do tych 62 zł dolicz dodatkowo 8,04 zł za tę rozmowę (2 min) oraz 1,23 za każdego smsa.
Powyższe kwoty są cenami netto ;) Jak widać, przesył danych boli najbardziej ;) |
:eek:
A ja myślałem, że 62 zł netto to był cały dodatkowy koszt do miesięcznego rozliczenia. To FUCKtycznie nieco dużo za kilka mbajtów :rolleyes: Z mojego konta z polskiej karty też wsiorbało prawie czterdzieści złotych, ale za połączenia telefoniczne. |
W takim razie taniej będzie kupić SIM na Białorusi. Bodaj 10 rubli.
|
Szczesciarze ;) Ja dostałem rachunek z dodatkiem na ponad 100 PLN wiecej.
Efekt telefonow do Novego i Szynszyli gdy sie pogubili itd. Niewazne. |
A myślałem, żeby na wyjazd wziąć walkie-talkie... :D
|
Hasłem tej wycieczki było również " hajs nie gra roli", więc przestańcie się mazać :D
|
Ja nie płaczę, co to jest 100 pln rachunku za pakiet przygód wszelakich :D Poza tym, ile zaoszczedzilismy na cenach Swajaka i benzyny :)
|
Cytat:
|
Cóż to jest przy mojej Korsyce ponad 9 tysięcy:-))))))))
Ps.Play rachunek anulował:-) |
Przez chwilę byłeś królem (cyganów) :) ale się wysypałeś :) ;)
|
Nim przejdę do dnia następnego warto wspomnieć o przepięknej reklamówce, w jaką zapakowano Marysi zakupy we wioskowym magazynie:
https://scontent-frx5-1.xx.fbcdn.net...d1&oe=5DBD32D5 BMW? A gdzież tam, WWW! Rano chłopaki oczywiście musieli zrobić zakupy akurat w tym sklepie, żeby dostać taką samą ;) Dzień szósty, ubywania murzyniątek ciąg dalszy Spod jeziora nie chce się wyjeżdżać, w dodatku żegnamy się z Novym, który udaje się mniej lub bardziej prostu do domu. Ale przedtem podnosi wszystkim ciśnienie, chwaląc się swoim kosmicznym kompresorkiem ;) Zostało nas osiem murzyniątek, pada propozycja, by jeździć razem, ale nam jakoś tak spodobało się jeżdżenie bez spiny, że postanawiamy pozostać w swoim towarzystwie ;) Ale umawiamy się na wieczór u Adasia M. w Nowogródku. Po wizycie w sklepie i zakupie reklamówek (coś tam przy okazji innego też kupili) jeszcze raz żegnamy się z Novym i jedziemy w stronę tracka. Ścieżki jak zwykle fajne, trochę pola, trochę lasu, trochę szuterautostrad. Jak zwykle zatrzymujemy się na dolewki oleju. Nie wygląda to najlepiej, bo zużycie wzrasta, butelka idzie za butelką. Olej wycieka, którędy tylko może. https://lh3.googleusercontent.com/ii...=w1455-h970-no https://lh3.googleusercontent.com/AR...=w1455-h970-no Marysia gubi po drodze jeden, Janina się wraca szukać. Janiny nie ma, Raf jedzie szukać i oleju, i Janiny ;) https://lh3.googleusercontent.com/ai...Q=w728-h970-no w końcu wszystko się znajduje ;) Pierwszy punkt na dzisiejszym tracku to Malinowszczyzna, dawny folwark rodziny Świętorzeckich. Jak prawie wszędzie, z dworu nie ostał się kamień na kamieniu. Tu zachował się grobowiec/mauzoleum rodzinne. Żeby jednak nie było zbyt widoczne, dookoła zbudowano gorzelnię. Można pójść do fabryczki i poprosić o wejście, co uczynili Bracia przy Kasie. My pozostaliśmy przy podziwianiu z zewnątrz: https://lh3.googleusercontent.com/yc...w=w728-h970-no a tu środek (by Chemik): https://lh3.googleusercontent.com/2H...A=w728-h970-no Podziwiamy piramidę, ładujemy tracki, a Janina patrzy i patrzy w swój silnik. W sumie to ciężko ten silnik wypatrzyć, tak wszystko jest obrzygane olejem. Mina Janusza nietęga, kolejna dolewka. W końcu pada trudne pytanie: "Słuchajcie, jak daleko mamy do granicy?" [cdn] |
Silnik Januszowy chlapie olejem, którędy tylko może. A teraz jeszcze zaczął niepokojąco stukać.
Białoruska prowincja nie jest miejscem, gdzie Janusz chciałby wykonywać remont generalny silnika, więc zapada decyzja o natychmiastowym odwrocie do macierzy. Korzystając z tego, że właśnie dobiliśmy do asfaltu. Smutna to decyzja. Kto będzie nas karmił kabanosami w trzech rodzajach? A pasztety? A miód z pasieki? Kawa z aromatem migdałowym? Kto będzie tak spokojnie i wyrozumiale jeździł za Jagną, jak Janusz? Ehhh, to już nie będzie ten sam wyjazd… Ustalamy, którędy będzie im najprościej dojechać na przejście (jesteśmy w okolicy Lidy), ale chyba nie do końca wszystko poszło jak trzeba, bo Marysia i Janusz minęli nas jakąś godzinę później ;) Swoje dalsze perypetie mam nadzieję opiszą sami zainteresowani (przynajmniej Marysia się tak dziś odgrażała) . Ja tylko jedną fotę, ze specjalną dedykacją dla Calgona. Zamiast wozić puste rotopaxy, Książę patrz i ucz się! https://lh3.googleusercontent.com/Sn...=w1628-h915-no |
10 Załącznik(ów)
Pusty Rotopax Calgona sni mi się do dziś. I do dziś Calgon nie odpowiedział mi na zadawane 10 razy dziennie pytanie: Po chuj ci ten rotopax skoro jest pusty?
Ale... Tego ranka trzej murzyńscy muszkieterowie obudzili się w przyczepodomku w Druskiennikach. Szybkie pakowanko i próbuję namowić kolegów na małe zwiedzanie Druskienników, bo miasteczko naprawde jest tego warte. Entuzjazmu nie ma :) W końcu któryś proponuje krakowskim targiem - "to jeździj po miasteczku, my za tobą i sobie popatrzymy" Zwiedzanie typu japońscy turyści w autokarze :dizzy: Zgodnie z planem odbijamy kilkadziesiąt km na północny zachód, żeby wjechać na TET. Na trasie jest punkt widokowy i tam chcemy zacząć. Wąski asfalt, ale mocno kręty prowadzi na miejsce, jedziemy dość dynamicznie. Wjeżdżamy na parking pod punkt widokowy, a zaraz za nami policyjny bus :confused: Jesteśmy przekonani że złamaliśmy prędkość lub inne przepisy i że jadą do nas. A tu się drzwi odsuwają i ze środka wypada cała gromada roześmianych gliniarzy i gliniarek, wołają do nas radośnie helou i biegną na górę. Robią szybkie zdjęcia, zbiegają i jeden z policjantów mówi do nas całkiem sprawnym polskim: - jak zaraz pojawi się tu kolejny radiowóz to powiedzcie że pojechaliśmy i ich pozdrawiamy :D My zdecydowanie wolniej i w ciszy kontemplujemy piękne widoki z wieży... Już mamy się zbierać, a z lasu wypadają 3 motki i jadą do nas. 3 KTMy, dyskretny rzut oka na tablice - poljaki. No i teraz rozkmina nad dzisiejszymi czasami i ludźmi - zamiast zbić pionę, pogadać, pożartować, panowie mają strasznie długie kije w dupach. Rzucili okiem na skrzywione koło Czarka Termosa - e to chujowe koło, trzeba zmienić, to się nie nadaje, bla bla bla. O, GS Calgona, e to to to takie udawane, ciężkie, chujowe, nie no weź, a Tenera, e, niby fajna ale to kondon. Niewolnicy lansu i wyznawcy jedynie słusznych opinii. My się do siebie uśmiechamy i bez żalu mówimy im NARA i jedziemy w swoją stronę. Na spokojnie docieramy litewskim TETEM do granicy. Mała przerwa i jadziem dalej. Plan jest taki że planu nie ma, po prostu dojeżdżamy dokąd się da i szukamy na wieczór noclegu. Gdzieś przed Sejnami zaczyna padać, przez jakiś czas mocniej, więc kryjemy się pod drzewami, bo tylko ja posiadam przeciwdeszczowe ciuszki, Calgon ma tylko pustego Rotopaxa :haha2: Cały czas nie zbaczamy z trasy TET i przed Augustowem robi się pora kiedy wypada zaplanować nocleg. Czarek wykonuje kilka telefonów do znalezionych w internecie kwater i ośrodków. Wszystko zajęte, aż ktoś nam uświadamia, że właśnie zaczął się długiiiiii weekend, każdy prawdziwy Polak przyjechał właśnie na mazury pić piwo i grillować. Nam wszystko jedno, to się rozbijemy na dziko gdzieś, luz, ale Czarek znajduje ośrodek gdzieś nad jeziorem, gdzie za parę groszy możemy się rozbić i na miejscu jest sklep i bar. Tankujemy i te kilkanaście km pokonujemy już asfaltem. Tankuję pierwszy raz od wyjazdu z Białorusi. Chyba mają dobre paliwo, przejechałem Teresą dobrze ponad 400 km a jeszcze nie mruga rezerwa. Jestem w szoku bo to rekord chyba mój. Ośrodek pełen ludzi, każdy domek zapełniony na 200%. Przed każdym grill z kiełbasami, piwerka i Sławomir lecący z głośników zaparkowanego obok grilla BMW E36, koniecznie z naklejkami M3. Panowie rozprawiają o cziptuningu, a małżonki troskliwie zajmują się Brajankami i Dżesikami. - Ziemniaki możesz zostawić, ale mięso i surówkę musisz zjeść bo lodów nie będzie! Ojczyzna... Jestem u siebie :bow: Niby wiocha, ale coś tam w serduszku gra, ma to każdy z nas, chodź czasami głęboko ukryte. Rozbijamy się pod laskiem na uboczu. Idę z Czarkiem na obiad do Baru, a Calgon postanawia w końcu sprawdzić jak smakuje obiad w proszku. Leniwy ciepły wieczór z piwkiem w ręku, chociaż tam za jeziorem robi się coraz ciemniej i zaczyna coś grzmieć... Nagle ktoś rzuca - ej, a ciekawe czy Novy już dojechał nad morze, zadzwonimy do niego? Dzwonimy, szybkie "gdzie jesteś?" Aaaa, tego no, to może przyjedź do nas, co tam jeden wieczór cię nie zbawi. A, no i po drodze weź kup proszę coś do picia bo chyba nie starczy :chleje::zdrufko::chleje: Mija godzina, dociera Novy, mordy się wszystkim cieszą, bo jest chłop i jeszcze dużę zakupy ma :) Rozkłada namiot... no właśnie, "NAMIOT" - przetrwalnik holenderskiego komandosa który wygląda jak śpiwór z wyjętym ociepleniem. Ale wg. Novego to spełnia normy NATO, kosztuje majątek, przeżyje każdą burzę, testowany był na szczycie Mont Everestu gdzie można w tym spać w samych slipach, a my to się nie znamy, pewnie zazdrościmy i sami mamy chujowe namioty :oldman: Zaczyna padać, więc przenosimy się z napojami pod wiatę Baru. Potem zaczyna lać, potem jeszcze mocniej lać. Nocne polaków rozmowy przy herbacie i energetykach z ulewą w tle. Wracamy do namiotów i pękamy ze śmiechu na widok turbo wyczesanego "namiotu" Novego. Wygląda jak kawałek przemoczonej szmaty, cały mokry, masakra. Novy chcąc niechcąc ląduje gościnnie u Czarka Termosa - doceniam w takim momencie moją skromną jedyneczkę :D Plan na jutro - Novy W KOŃCU chce dojechać nad morze, a my dalej jedziemy TETem ile się da do wieczora. |
Kurde pięknie napisane.
Ja myśle ze z tym ropotaksem to było tak ze Nasz Beżowy Książę dostał go kiedyś w prezencie a potem dokupił motka pod kolor. Prezentów się nie wyrzuca ;) Oczywiście Calgon - nie gniewaj się ;) Miło czytać taki wielowątkowy wątek gdzie kwitnie przyjaźń i spala się paliwo a wódka nikomu nie szkodzi. Raj na ziemi. Szkoda ze już wracacie ;) ;) |
3 Załącznik(ów)
Jeszcze raz, krótko o namiocie - obiekcie westchnień, ale i szydery niektórych :D
Udając się razem na wieczorną wieczerzę i biesiadowanie, gdyż zapasów przywiozen bez liku :chleje: :zdrufko: zapomniałem z roztargnienia i pośpiechu zasunąć boczną połę. Wracając posmutniałem nieco, :D gdy zobaczyłem, że w środku wszystko jest mokre. Czarek zlitował się nade mną i zaproponował miejsce u siebie w namiocie. Rano, żeby zapakować super-norko-namiot-holenderskich-komandosów musiałem pozbyć się wody z zewnątrz, ale i z wewnątrz!! Tym samym stwierdziłem, że był to naprawdę dobry i udany zakup, gdyż kupiłem dwa w jednym - i namiot i bukłak! :D :haha2: Załącznik 89173 Załącznik 89174 A tak przy okazji - tak było :Thumbs_Up: :blues: :zdrufko: :chleje: :friday: :beer2: Załącznik 89175 |
Zdjecie Calgona wychylajacego sie z namiotu rano mnie rozwaliło :D
|
Oooooofaaaaak.... ale kondon sypialniany :) słabo ;)
Dobrze ze to widzę bo tez rozmyślałem nad takim tunelem na zwłoki i widzę ze dobrze ze mnie nie poniosło :) W tym roku w Chorwacji zdejmowałem z siebie i z żony masę kleszczy po polegiwajce w przymorskim lesie. Po nocy strach myśleć, trza by to impregnowac w środkach. M |
czytam i się nie gniewam:-)
|
Nieutuleni w żalu za kabanosami i pasztetami (tfu, za Marysią i Janiną oczywiście!!!!), jedziemy dalej trackiem.
A kończy się on, jak to ostatnio prawie zawsze, zamkiem. Ale wjeżdżając do Krewy w oczy rzuca nam się o wiele ciekawsza rzecz: bar, a pod nim 3 motocykle. Dobrze znane motocykle ;) Wchodzimy do knajpy, witamy się i czekamy, aż ktoś zauważy, że znów nas ubyło. W barze zebrał się bowiem cały skład wycieczki: całych sześć murzyniątek... Ale przynajmniej w końcu porządne, miejscowe wiejskie jedzenie! Pyszny chłodnik z gęstą śmietaną oraz pierogi/racuchy/pampuchy, jak zwał, tak zwał, były świetne ;) Na szczęście Bracia i Szynszyla nie zjedli wszystkich ;) Raf i Apex zamawiają mięsne, ja z powidłami. Wiejski bar wiejskim barem , podgrzane w mikrofali ;) Ekipa szybsza rusza szybciej, my rzucamy okiem na zamek w Krewie: https://lh3.googleusercontent.com/gG...g=w728-h970-no a w zasadzie resztki resztek, które się ostały⌠https://lh3.googleusercontent.com/L8...=w1294-h971-no choć ciut jakby odbudowane... https://lh3.googleusercontent.com/pw...=w1294-h971-no Zamek w Krewie jest dość istotny w naszej historii, bo tu 14 sierpnia 1385 Jagiełło podpisał umowę unii polsko - litewskiej. Podobno trwa zbiórka kamieni na odbudowę zamku, więc jeśli coś wam zalega w ogródku, to wiecie, gdzie słać ;) Dzień szutrów, albo inaczej autostrad szutrowych. Apex w końcu stwierdza: "Mówili o was grupa emerycka, a po szutrach jedziecie szybciej niż oni ". Niech ja się w końcu dowiem, kto to powiedział :mur: W pewnym momencie koniec polnej ścieżki, ktoś zaorał, rosną sobie kartoszki. No nie, kartoszek rozjeżdżać nie będziemy, omijamy jakoś bokiem, po czym lądujemy na środku łąki. Grrr. No ale łące wielkich szkód nie narobimy, jedziemy na azymut do tracka, choć widzimy, że Bracia pojechali jakoś inaczej ;) Tracki lecą dziś jak szalone, ładujemy już chyba trzeci, a na jego końcu - no cóż by innego - zamek. Zamek (czytaj: ruiny) Sapiehów w Holszanach: https://lh3.googleusercontent.com/p5...=w1455-h970-no Robiąc zdjęcia tych wszystkich zamków i ruin miałam nieodparte wrażenie, że słupy elektryczne montowano specjalnie tak, aby były na KAŻDYM UJĘCIU. https://lh3.googleusercontent.com/To...=w1455-h970-no Chłopakom nawet się zejść z motocykla do tych ruin nie chciało ;) https://lh3.googleusercontent.com/3w...=w1455-h970-no Wbijamy następnego tracka. No końcu, no niemożliwe - zamek. Ale najpierw trzeba zatankować. Zjeżdżamy w bok na najbliższą stację, gdzie widząc szybko nadchodzące czarne chmury postanawiamy zostać na kawę. Stacja jakaś taka bardziej markowa, wszędzie plakaty z European Games (dzięki którym mamy bezwizowy wjazd) oraz foldery o Białorusi. Nawet po arabsku. Najbardziej podobał mi się folder "Białoruś -kraina zamków i pałaców ;) Kawa wypita, zatankowane, popadało, można jechać dalej. Trafiamy na fajny mostek, Raf twierdzi uparcie, że to był Niemen, ALE TO NIE BYŁ NIEMEN. https://lh3.googleusercontent.com/q6...=w1294-h971-no https://lh3.googleusercontent.com/oG...=w1294-h971-no Zamek w Lubczu jest nieco lepiej zachowaną ruiną: https://upload.wikimedia.org/wikiped...0px-Lubcza.jpg w dodatku cały czas odnawianą. Niestety nie było nam dane przyjrzeć się dokładniej, bo goniła nas ogromna czarna chmura i grzmiało. Zdołaliśmy schować się do sklepu, kiedy lunęło. A niestety odzież przeciwdeszczowa nie była priorytetem na tym wyjeździe... Mieliśmy nadzieję, że się rozejdzie po kwadransie, ale nic z tego. Po 1,5 godziny zero zmian. Krótki wywiad u miejscowych - pensjonatów tu niet. No nic trzeba jechać tam, gdzie się umówiliśmy, czyli do Nowogródka. Ale już nie do Adasia M., tylko do pierwszego lepszego hotelu/hostelu czy co się tam trafi. Garminy widzą hotel "Krokus" na wlocie, 21 km, jakoś przeżyjemy. Raf i Apex maja przeciwdeszcze (Raf także dżinsy ;) ), ja naciągam dodatkowo kurtkę, jedziemy. Ale nie ma lekko, offem ;) Jeszcze nigdy nie jechałam szutrem w czasie ulewy, no cóż, da się ;) Po 5 km mam wodę w butach (skórzanych), po 10 już wszędzie ;) Wpadamy do recepcji , leje dalej, pani strasznie smutna mówi: mamy tylko jeden trzyosobowy pokój, w dodatku za 70 rubli. Alleluja!! Oczywiście pani chce najpierw paszporty. Wszystkie. Tłumaczę, że mamy na samym dnie, a wszystko mokre, nic to, porządek musi być. Po jakiś 3 minutach, kiedy kałuża dokoła moich butów w pięknej recepcji osiąga jakiś metr średnicy, a dookoła leżą: kask, cieknące rękawiczki, mokry namiot, mokre sakwy, a ja nadal nie dokopałam się do paszportów, panienka wydusza z siebie: "to może jednak później pani przyniesie..." Chwilę później wpadają Bracia z Szynszylą, równie przemoczeni (czyli gdzieś musieliśmy ich wyprzedzić...). Niestety, to był naprawdę ostatni pokój. Na szczęście dostają namiary na jakiś inny ośrodek i nawet nawiązujemy łączność via wifi. A to już po godzinie oraz gorącej kąpieli ;) https://lh3.googleusercontent.com/y4...A=w728-h970-no Trzy pary mokrych buciorów zostawiamy na hotelowym korytarzu, może się ludzie nie potrują ;) [cdn.] PS. Włączyliśmy TV, bo chcieliśmy zobaczyć te słynne zawody, co to na nie przecież jedziemy. Ale wszędzie były tylko wywiady z Putinem ;) |
No wreszcie, chociaż jakieś nogi.
|
Aaaa!!!!
Pożegnałam juz w relacji Marysię, a nie napisałam o najważniejszym wydarzeniu z nią związanym! Tak mniej więcej czwartego dnia listonoszowania po piachach Marysi coś się stało. Wyglądało to tak, jakby w jej głowie coś zrobiło pstryk. Otóż Marysia odkręciła w piachu manetkę. I to konkretnie. Jadę sobie, a tu nagle wyprzedza mnie obładowany GS z kierowniczką na stojąco i z przepisowo wypietym tyłkiem :D I tak już jej zostało do końca :) Z mojej strony wielki szacun :bow: |
Czyli troche zasada - rzuć kogoś na głęboką wodę, albo się utopi albo nauczy :D
|
Dzień siódmy, czyli mała wojna polsko – białoruska
Jeszcze wieczorem umawiamy się SMSowo (ciekawe, ile Olek zabulił za roaming, bo robił za sekretarkę Chemika) na 9 rano przed naszym hotelikiem. Hotel zajęty prawie przez samych Polaków, wszyscy oczywiście jadą bezwizowo na European Games do Mińska ;) Czekając „zwiedzamy” zamek w Nowogródku: https://lh3.googleusercontent.com/KW...=w1294-h971-no I decydujemy, że niezbyt nam zależy na bliższym poznaniu ;) Apex śpieszy się już do domu i kończy dziś zabawę z Białorusią. Czekamy, i czekamy na Chemiczne towarzystwo, w końcu odpalamy Messengera, a tam wiadomość, że znajdziemy się później na tracku, bo Olek jeszcze się suszy. A dokładniej rogal Olka, który był tak wodoodporny, że nie chciał tej wody ze środka wypuścić ;) No to jedziemy sami. Punkt nr 1 to dom rodzinny Adasia M. https://lh3.googleusercontent.com/Nj...Q=w728-h970-no Podobnie jak dom Kościuszki, bardzo zadbany i czyściutki. https://lh3.googleusercontent.com/_k...=w1455-h970-no Leżąca Grażyna nie wiem, czy wiecie, ale to imię wymyślił Mickiewicz właśnie): https://lh3.googleusercontent.com/jK...=w1455-h970-no W domu rodzinnym Mickiewicza muzeum i mnóstwo pamiątek, wejście płatne symbolicznie. Chłopakom się bardzo podobało: https://lh3.googleusercontent.com/D5...=w1455-h970-no Po muzeum żegnamy się z Apexem (fajnie się z Tobą jeździło, tylko krótko ;) ) no i mamy pięć ostatnich Murzynków. W dodatku w dwóch podgrupach ;) Na parking muzealny zajeżdża motocyklista na kartuskich blachach i zaraz po „cześć” słyszę: „a nie masz za mało luftu w przednim kole?” Ano mam ;) Kolega oferuje kompesorek, bo na wierzchu (to BMW z kuframi, więc nie mógłby nie mieć), nasz schowany głęboko pod sakwami i można ruszać dalej. A Chemików nadal nie widać… Trudno, jedziemy sami ;) Kolejny track ma 90 km i wiedzie nas do kolejnego domu rodzinnego, tym razem Niemena. Jest sporo lasu, a w nim nawet ciut błota. Fajnie się jedzie, ale Raf o mało co miałby bardzo bliskie spotkanie z Dacią, która z środku lasu z impetem wjechała z bocznej dróżki na naszą. Pewnie się nas nie spodziewali :mad: Po lesie ciut kluczymy, bo objeżdżamy najbardziej błotnisty kawałek i jedziemy chwilę na azymut. Piękna łąka przy prawie bezludnej wsi: https://lh3.googleusercontent.com/OI...=w1294-h971-no Ale jest stadko kóz, więc pewnie ludzie też: https://lh3.googleusercontent.com/zy...=w1294-h971-no Jest ciut asfaltu: https://lh3.googleusercontent.com/1b...=w1455-h970-no A dalej droga wiedzie polami, szutrami i cmentarzami też ;) Cmentarz po lewej: https://lh3.googleusercontent.com/6W...=w1455-h970-no cmentarz po prawej: https://lh3.googleusercontent.com/H1...=w1455-h970-no Zatrzymując się przy tym, podzielonym cmentarzu sprawdzam, co mi tak przeszkadza zmieniać biegi. No i już wiem, naderwał się kawałek buta. No nic, będzie bardziej rejli: https://lh3.googleusercontent.com/BO...=w1294-h971-no Dojeżdżamy do Wasyliszek i od razu wiemy, gdzie ten dom Niemena – stoi z dziesięć motocykli. https://lh3.googleusercontent.com/0M...w=w728-h970-no Raf: „Ja gdzieś już widziałem tę Afrę” Wchodzimy do środka, gdzie przewodnik snuje już opowieść o dzieciństwie pieśniarza i słyszymy: „Cześć Jagna, cześć Raf” Świat jest malutki ;) https://lh3.googleusercontent.com/oJ...=w1294-h971-no [cdn] |
(Widzę, że czas kończyć opowieść, bo zainteresowanie jest odwrotnie proporcjonalne do ilości zagubionych murzynków ;) )
Na kogo z forum FAT można wpaść na Białorusi, jak nie A'Tomka, znanego ze swych wschodnich opowiadań! Usiłuję sobie przypomnieć, gdzie miałam okazję go poznać (oprócz forumowych relacji rzecz jasna) - słynne podlaskie wesele Ivi i Szymona, gdzie zawitaliśmy wesołą ekipą jadąc do Murmańska ;) Tak dla wspominki jak dwóch pieronów, jedyn gizd i dwie frele do Murmańska pojechali i wrócili: https://lh3.googleusercontent.com/sS...=w1024-h683-no Wesele to jest tak słynne, że jeszcze raz będzie tu wspomniane ;) Domek rodziny Wydrzyckich jest nader skromny: https://lh3.googleusercontent.com/GX...=w1294-h971-no https://lh3.googleusercontent.com/et...=w1455-h970-no Pan przewodnik piękną mieszanką polsko-białoruską ciekawie opowiada o życiu Niemena, w szczególności tej białoruskiej części ;) Ale największą atrakcją i tak był występ rodziny A'Tomka, która zagrała i zaśpiewała, oczywiście Niemena! :bow: https://lh3.googleusercontent.com/L3...=w1294-h971-no Nawet filmik nagrałam, tylko bez dźwięku :mur: https://lh3.googleusercontent.com/Z-...=w1455-h970-no Posłuchaliśmy jeszcze z ust A'Tomka opowieści o ciekawej historii tamtejszego kościoła i pościeranych napisów jego fundatorów: https://lh3.googleusercontent.com/QV...Q=w728-h970-no https://lh3.googleusercontent.com/tl...=w1294-h971-no Wśród ekipy A'Tomka byli prawdziwi mordercy: https://lh3.googleusercontent.com/v_...=w1294-h971-no Trochę rozmów i ploteczek forumowych w cieniu kościoła: https://lh3.googleusercontent.com/-6...Q=w647-h970-no i chłodzie studziennej wody: https://lh3.googleusercontent.com/nQ...A=w647-h970-no Piękne są takie spotkania, a wiedza A'Tomka o tym kraju niezmierzona :bow: Oby znów udało się kiedyś spotkać na drodze! Ale na razie jedziemy dalej. Tuż za Niemenową wsią mały bród, taki po prostu do przejechania, nawet się nie zatrzymaliśmy, więc posiłkuję się fotą Chemika: https://lh3.googleusercontent.com/gT...=w1294-h970-no Szutrami i ścieżkami gładkimi jak stół (jak oni to robią?? Dlaczego prawie nie ma tam tarki?? ): https://lh3.googleusercontent.com/n5...g=w728-h970-no https://lh3.googleusercontent.com/A1...=w1294-h971-no (Ciągle się też dziwimy, dlaczego nie doganiają nas Chemiki) Docieramy do Szczuczyna, gdzie szukamy knajpy. Obowiązkowy pomnik wojenny: https://lh3.googleusercontent.com/LX...=w1294-h971-no Szukając knajpy stosujemy sposób peruwiański, czyli najpierw znajdujemy dworzec. W Szczuczynie akurat autobusowy, ale knajpa była. Szaszłyki i ryba smażona, jedno i drugie z mikrofalówki ;) Kolejny punkt programu to poszukiwania bankomatu w mieście. W sumie znaleźliśmy trzy, ale 2 nie chciały współpracować z naszymi kartami, a przy trzecim musiała pomóc nam pewna Szczuczynianka. Patrzymy w niebo, a tam kroi się powtórka z dnia wczorajszego, czyli nadciąga ogromna, czarna chmura... [cdn] |
Coś fot nie widno :(
|
Sprawdzam na wszystkich możliwych urządzeniach i wszędzie widzę.
|
Wszystko pięknie widać :) Przynajmniej używając opery.
|
Czyta się i wszystko pięknie widać!
|
Cytat:
Pobite gary :) |
5 Załącznik(ów)
Ja też jak byłem młody, to byłem Murzynem więc wpisuję się w ciąg tej Jagnięcej opowieści.
Siedzę sobie w domu Czesława wygodnie, pan Włodzimierz snuje swój wątek, drzwi się otwierają i wchodzi dwójka motocyklistów. Ale takich twardzieli, znaczy w zbrojach, a giemby milutkie i takie do siebie podobne...miłe i na dodatek znajome! Potrzeba mi było trzech sekund (za co Jagnę przepraszam, że AŻ trzech), żeby przypomnieć sobie kto i skąd... No, Rafa to poznałem po Jagnie :D Ależ to miłe uczucie! Myślałem, żeby zaczekać, sprawdzić, czy jestem rozpoznawalny, ale usta wyprzedziły! Z mojej strony stołu to wyglądało tak: Załącznik 89454 Który to ten Czesław? Załącznik 89455 Załącznik 89456 Załącznik 89457 I ja się cieszę, że chłopaki dali się namówić, by zagrać. Zawsze myślałem o muzyce na żywo w takim miejscu. To pasjonaci. Muzyka Niemena na życiu każdego z nich odcisnęła swoje piętno i jadąc tu też realizowali swoje marzenia. Może kiedyś będzie ich cała grupa i koncert w kościele, gdzie akompaniamentem będzie muzyka starych organów, na których grał i Czesław. Od lat trzymam ich za słowo... Muzyka pod drzewem, bez wzmacniaczy i mikrofonów też ma swój pierwotny, wielki urok. Może jaki czarnuch podrzuci jakie nagranie? Jagna i Raf. Było bardzo miło was tam spotkać. Dzięki takim przypadkom miejsca zapadają mocniej w pamięci a i jest o czym dziatkom opowiadać.. Załącznik 89458 Jak rozstawaliśmy się, powiedziałem, że będziemy jechać w przeciwne strony, ale moja ekipa ustaliła, że jednak podjedziemy obejrzeć dworek w niedalekiej okolicy. Był po drodze ten sam bród i szuter i kiedy staliśmy wśród drzew dworskiego, starego parku usłyszałem warkot wścieklaka. Pomyślałem, że to Ty przejechałaś i wyszedłem na drogę czekając Rafa. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zza zakrętu, pełnym gazem wypadły dwa złe! Po zatrzymaniu patrze, a tu pan Chemik- ojciec całego białoruskiego zamieszania wraz z bratem! Dopiero z Twojej relacji dowiaduję się, że byliście w jednej ekipie. Świat się znowu skurczył! I tak oto niechcący wziąłem udział w poszukiwaniu zaginionych Murzyniątek! |
tymczasem na forum BMW
"że co, że ja nie wyrwe? trzymaj kota i patrz! Zasuwam, rozumiesz, do panny i oferuje kompresorek. jak tylko popatrzyła na moje kufry, już była moja" Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka |
Cytat:
"Pomglem motocyklistce, dzieki temu FAT ma z czego drżeć łacha.". 😁 Wysłane z mojego WAS-LX1 przy użyciu Tapatalka |
Chłopaki, nie macie gdzie sie gryźć?
... |
Radiolog, obudź się bo tu się panoszą:haha2::haha2::haha2:
|
Cytat:
PS. Proszę pamiętać, że w naszym garażu stoją dwie maszyny ze znaczkiem śmigła ;) |
Cytat:
|
Cytat:
https://lh3.googleusercontent.com/jd...=w1374-h915-no Mniej więcej raz na tydzień przeprowadzamy z Rafem taką rozmowę: Jagna: zdjąłbyś ten bak w końcu, po co Ci zasięg na pół tysiąca km... Raf: Ale on tak rasowo wygląda! Jagna: Ale jest okropnie brzydki! Raf: Ty się nie znasz, jest piękny! Takie tam ;) Oczywiście bak w mojej DR jest równie brzydki, no ale oryginalny to jakiś śmieszny jest jeśli chodzi o zasięg, więc jestem usprawiedliwiona ;) Novy, Teddy, co słychać na Mazurach?? |
Ile tam Raf wchodzi wachy do tej cysterny? :D masz jakieś przekładki przeciwprzelewowe?
Pamiętam jak miałem 640ADV a potem XL600LM - jak pojeździłem na rezerwie to wyjazd ze stacji i pierwszy winkiel zawsze były 'małą niespodzianką' :D przy czym chyba bardziej było to odczuwalne na KTM. Duże baniaki są fajne - żałuję, że obecnie nie mam możliwości jakiegoś powiększenia... czasami. m |
26 litrów bo to chyba Safari.
|
czyli jeszcze nie tak tragicznie.
widziałem DWA razy na 990 takie baniaki /transparentne/, które już przestały byś straszne... one były po prostu kurwa śmieszne. nie wiem ile tam mieściło się beny ale stawiam, że powyżej 40l na BANK. m |
8 Załącznik(ów)
Dzień siódmy,
ale ten czas szybko leci ;) Wstaje się baaaardzo ciężko. Ale po nocy pełnej deszczy i burzy, wstaje naprawdę ładny dzień. Śmiejemy się z "namiotu" holenderskich komandosów i zastanawiamy jak szybko wyleczyć kacora. Sytuację ratuje obfite śniadanie w miejscowym Barze. W końcu żegnamy Novego, ileż to razy już się z nim żegnaliśmy? Ileż to razy chłopak podejmował próby dojechania nad morze? Może w końcu dziś się uda :) Ja, Czarek i Calgon kontynuujemy jazdę TET-em i utrzymujemy prosty plan: jedziemy tyle ile damy radę, trzymając się dokładnie śladu. Trasy nie ma sensu opisywać, była opisana nie raz. Im dalej na południe i bliżej białoruskiej granicy - tym fajniej. Coraz więcej fajnych leśnych dróg. Z ciekawostek - przed Supraślem spotykamy na drodze... czołg. Najprawdziwszy czołg typu Leopard jedzie spokojnie asfaltem ;) Zdjęć nie mam, bo mi się telefon zaciął, Calgon chyba ma. Od jakichś kolesi dowiadujemy się że czołg jedzie na zlot fanów militariów. No ale on jedzie na własnych kołach, znaczy gąsienicach, a za nim ogromna kolejka samochodów. Kto się odważy wyprzedzić czołg? W Supraślu przerwa i pyszny obiad w małej niepozornej knajpce. Zajebiste pierogi z mięsem, doskonały chłodnik... A zaparkowaliśmy obok dziwnego zjawiska. Otoż dwa BMW GS 1200 wyglądają jakby wyjechały z salonu. Nie, one wyglądają jakby w tym salonie ciągle stały. Nie mają nawet śladów kurzu na podnóżkach, oponach, nic, absolutnie przygotowane do zdjęć reklamowych. My po tygodniu pojeżdzawki wyglądamy jakby trochę gorzej :) Lecimy dalej po szlaku. Zaliczamy każdą atrakcję po drodze. Dojeżdzamy nad Zalew Ozierany i Czarek zgłasza brak paliwa. No KTM lubi wypić, a Czarek lubi odkręcić. To się zgadza. I tu czas zadać znowu to krępujące pytanie Calogonowi: dlaczego ty w rotopaxie nie masz paliwa :dizzy: Czarek jedzie zatankować a my z Calgonem odpoczywamy nad wodą prowadząc leniwą pogadanke z wędkarzami. Wraca zatankowany Czarek i dzida dalej. W Jałówce, tam, gdzie są słynne ruiny kościoła, a których chłopaki oglądać nie chcą, robimy zakupy i mały postój na poszukiwanie noclegu. Znajdujemy agroturystykę we wsi Stoczek za Zalewem Siemianówka i dojeżdżamy tam akurat wieczorem. To był rekordowy dzień. Zrobiliśmy ponad 300 km, wyłącznie śladem TET. Jechało się doskonale, zgraliśmy się. A przed nami ostatni wspólny wieczór. Czujemy się "jak u siebie" bo telefony łapią tylko białoruską sieć :D Jeszcze tylko kolacja mistrzów, parę piwek i można iść spać. |
Cytat:
Do tego ten pod dupą 12. Czyli masz rację - 26 litrów jest :) |
No dobra czas kończyć, bo gorąca Mauretania czeka ;)
W Szczuczynie dopada nas kolejny deszcz, nie mamy ochoty znów zmoknąć do majtek. Próbujemy więc uciec, mamy już popołudnie, i tak trzeba myśleć, gdzie się przespać . Rzut oko na mapę, na północy jakieś jezioro i nawet zaznaczona turbaza. Turbaza Chimik? Jezioro Białe? Czy to nie o tym właśnie wspominał Atomek? Dobra nasza, kurs na „Chimika”! No i będzie dla Chemika jak znalazł. O ile on sam się znajdzie ;) Jedziemy cały czas w lekkim deszczyku, ale da się przeżyć. Ośrodek też da się przeżyć, podróż w czasie do lat 80tych w cenie ;) Z zewnątrz całkiem ładnie: https://lh3.googleusercontent.com/6o...=w1455-h970-no Nieco gorzej w środku: https://lh3.googleusercontent.com/yi...=w1294-h971-no Dostajemy pokoik w takim oto domku: https://lh3.googleusercontent.com/g0...=w1455-h970-no Pozostałe pokoje zamknięte na głucho, w kuchni czysto i pusto, oprócz kawałka kiełbasy i dwóch pomidorów w lodówce. Niechybnie ktoś zostawił. Robi się pogoda, robimy kolację, w roli głównej okropna sałatka ziemniaczana ze sklepu. A skoro ktoś zostawił w lodówce pomidora, to może z pomidorem będzie bardziej jadalna ;) Dajemy znać braciom i Ance, gdzie się zabunkrowaliśmy, ale oni postanawiają zostać w Szczuczynie. No cóż, trzeba to jasno powiedzieć. Zostało nas dwoje murzynków ;) Na wieczór robimy mały spacer po ośrodku podziwiając infrastrukturę: https://lh3.googleusercontent.com/um...=w1455-h970-no wspomnienie radzieckiego programu kosmicznego? https://lh3.googleusercontent.com/Ne...=w1455-h970-no Nie prościej byłoby przesunąć się metr w lewo? https://lh3.googleusercontent.com/9I...=w1455-h970-no Wracając widzimy ludzi kręcących się po naszym domku. Jakaś pani niezbyt miło pyta, czy przyjechaliśmy na długo i ile nas jest. No i po chwili uświadamiam sobie, że zjedzony przeze mnie pomidor mógł mieć właściciela ;) Nie mija 5 minut, kiedy ta sama pani wpada do naszego pokoju krzycząc coś o pomidorze. Mój rosyjski jest mizerny, na pytanie „English? Deutsch?” pani tylko prychnęła, oj łatwo nie będzie. W końcu po polsku przepraszam za pomyłkę, usiłuję się tłumaczyć, mogę zapłacić, ale pani nie może przeżyć straty pomidora i koniec. Na moje słowa, że byłam pewna, że ktoś po prostu to zostawił pani znów prycha: „no jak ktoś miałby zostawić jedzenie!” No cóż, znów mamy różnice cywilizacyjne… (2 tyg. temu w domku nad polskim jeziorem zastaliśmy kawę, herbatę, ciastka i sto różnych rzeczy po poprzednikach). Na szczęście mąż prychającej pani zaczyna ją ciągnąć za łokieć w stronę drzwi i mamy koniec polsko – białoruskiej wojny o pomidora ;) [cdn] |
Jagna nie kończ jeszcze!!!
Przesunę Mauretanię na okres jesienno - zimowy ;) |
Pomidorowym skrytożercom mówimy stanowcze NIE!
|
Wpuścić takich na Białoruś, to wszystkie pomidory WYŻROM! :-)
Super się czyta! Nie kończ jeszcze. J. |
Zastanawialiśmy się później, jaka byłaby reakcja na zjedzenie kiełbasy...
Chyba konsul byłby potrzebny ;) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:11. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.