![]() |
Wyruszamy rano na północny wschód, powoli kierujemy się ku granicy węgierskiej, ale jeszcze kilka rzeczy po drodze chcemy zobaczyć. Jedziemy drogą 15 wzdłuż jeziora Muntelui a na koniec przejeżdżamy przez dziwny most w kształcie litery T, czyli rozdwajający się na końcu
https://lh6.googleusercontent.com/-2...0/DSCF4018.JPG Zjeżdżamy na 17B i zaczyna się lekki koszmar. Szutry i piaski to było miodzio przy tym asfalcie. Jest więcej dziur, niż asfaltu i jak w kolejnej słyszę łupnięcie z tyłu, to już jestem pewna jakieś małej katastrofy w zawieszeniu. I tak kilometrami… Omijanie jednej dziury kończy się wjazdem w drugą i trzecią… Jak już trafi się kawałek w miarę całego asfaltu, to są jacyś dziwni uczestnicy ruchu: https://lh4.googleusercontent.com/-c...xDPSDgWA/s640/DSCF4026.JPG Tego dnia czuć już wrześniem, do południa temperatura oscyluje koło 12 stopni i w końcu afrykańcy przestają żartować z moich termoaktywnych kalesonek. Myślę sobie, że mi nawet zazdroszczą ;) Oprócz Rafa, który dopiero w tej temperaturze w końcu zamienia zbroję na kurtkę. Po drodze nawet ładnie: https://lh5.googleusercontent.com/-u...Q/IMGP3564.JPG W porze obiadowej dojeżdżamy do Barsy, gdzie niestety moje BMW doznaje bliższego spotkania z asfaltem :mur: W końcu chłopaki przestaną gadać „jak to możliwe, że jest jeszcze położyłaś?” . Ale to i tak wszystko wina jednego z sześciu kufrów Bliźniaka ;) Jakby tak nie wystawał na bok, to bym przy wymijaniu o niego nie zahaczyła swoim… W każdym razie zrobiłam popisowe łup na lewo, a auto jadące obok zdołało wyhamować jakieś 70 cm od mojej głowy. Jak się już wywalać , to porządnie, więc przy okazji złamałam klamkę sprzęgła i to dość nieszczęśliwie, bo na przegubie mocującym ją do kierownicy. Sama klamka jest cała… Arfica Team udziela pomocy: https://lh3.googleusercontent.com/-e...Q/DSCF1342.JPG Ale nie bardzo jest co ratować: https://lh4.googleusercontent.com/-p...Y/DSCF1343.JPG Mamy już wizję szukania na rumuńskiej prowincji kogoś, kto potrafi spawać aluminium, kiedy Bliźniak dostaje olśnienia i przypomina mi, że mam przy sobie poprzednio złamaną klamkę. Być może ten „przegub” przy niej będzie. Był! I w 5 minut z dwóch klamek robimy jedną i można jechać dalej… Ufff… No to teraz mamy: Rychu: Raf : Bliżniak: Jagna 3:2:1:1. Po obiadku ruszamy dalej. Przy drodze zaliczamy obiekt z listy Unesco: Mănăstirea Bârsana. To klasztor w stylu maramureskim, piękny i zadbany. https://lh5.googleusercontent.com/-R...M/IMGP3577.JPG Ale zabytek to nie jest żaden, o czym mówi nam pop: https://lh4.googleusercontent.com/-a...E/IMGP3585.JPG zbudowano go w latach 90tych https://lh3.googleusercontent.com/-1...4/IMGP3579.JPG Dalej jedziemy wzdłuż granicy ukraińskiej i zaglądamy jeszcze na Wesoły Cmentarz (Cimitirul Vesel) w miejscowości Săpânţa. Każdy nagrobek jest wściekle kolorowy i opowiada o życiu i śmierci danej osoby. https://lh5.googleusercontent.com/-z...2/IMGP3590.JPG ten był murarzem: https://lh5.googleusercontent.com/-Z...2/IMGP3591.JPG a ten górnikiem: https://lh5.googleusercontent.com/-t...2/IMGP3603.JPG a tu? czerwone majtki, serce, dwóch mężczyzn,.. hmm… interpretacje mogą być różne… https://lh3.googleusercontent.com/-g...2/IMGP3604.JPG Do Satu Mare zostało nam niewiele km, chcemy ostatnią noc spędzić pod namiotem, więc szukamy jakiejś fajnej łączki: https://lh3.googleusercontent.com/-9...c/IMGP3605.JPG Ale towarzystwo zaraz mamy: https://lh3.googleusercontent.com/-w...Q/IMGP3616.JPG Noc jest bardzo zimna, znów bardzo się cieszę z wełnianej bielizny ;) Niektórzy budzą się już o piątej z zimna. W końcu koło 7 wszyscy są na nogach i patrzymy na termometr: +6. Chyba w końcu nadszedł ten dzień, w którym mogę wypróbować polarową kominiarkę ;) Ledwo mieści się pod kaskiem, ale jak cieplutko w nosek! (D. udał Ci się prezent!) Ruszamy na granicę, wydajemy ostatnie leje na stacji benzynowej. Tu jedyny zgrzyt rumuński: kasjerki krzyczą, że mamy płacić za paliwo, a nie łazić po sklepie (wybierałam jeszcze jakieś piwo). A kolejki wcale nie było… Węgry przejeżdżamy gminnymi drogami, ale wszystkie asfaltowe. Trochę mnie dziwi, czemu Garmin ma jakąś przerwę w drodze, ale zaraz się dowiadujemy: przeprawa promowa. Dobrze, że nie bród ;) https://lh4.googleusercontent.com/-A...E/IMGP3630.JPG Węgry kończą się w oka mgnieniu, i już mamy Słowację. I dalej drogi gminne. Ale mocno cygańska ta część Słowacji i jak to zwykle idzie w parze, drogi też bardziej dziurawe. A w pewnej wsi to skaczemy wręcz na maszynach, takie są muldy ;) Gdzieś w połowie Słowacji Rychu z Rafem stwierdzają, że chcą spróbować innych gminnych dróg i się rozdzielamy. Ja i Bliźniak dobijamy do knajpy, stawiamy maszyny na miejscu widocznym z daleka i delektujemy się kuchnią słowacką. A ich nie ma. I nie ma. W końcu są. Raf zsiada i opowiada. Otóż jechali. Ale chyba ciut za szybko jak na zakręt, którego nie widzieli… Rychu wylądował w rowie, Raf go jakoś przeskoczył. Raf wyszedł bez szwanku, gorzej z Rychem. Stopa puchnie i boli, Afra nie ma owiewki z przodu i jeszcze kilku innych rzeczy, ale jedzie. Usiłujemy przekonać Rycha, żeby dojechać pod Kraków, do Rafa i tam do szpitala (i tak mieliśmy plan nocować u Rafa). Ale on się zapiera, że musi do Opola, a jak już wskoczy na autobanę, biegów nie musi zmieniać i da radę. Częstuję go ketonalem i jedziemy… Późnym wieczorem docieramy do Opola i Rychu udaje się na prześwietlenie, a potem: https://lh6.googleusercontent.com/-2...7092011008.jpg Jednym słowem, Rychu pobija wszystkich w naszej „glebowej” konkurencji… Na szczęście reszta dociera w całości już po ciemku do Wrocka, a ja rano ruszam na Zieloną Górę. Mam akurat tyle czasu, aby wziąć prysznic, przebrać się i ruszamy uśmiechnięci do pracy ;) A podsumowaniem tego wyjazdu dla mnie może być to zdjęcie z początku podróży: https://lh4.googleusercontent.com/-q...2/IMGP3203.JPG później było już tylko lepiej ;) Mam nadzieję, że Afrykańcy (i ci połamani, i ci cali) nie umęczyli się aż tak jazdą za mną (choć momentami na zakrętach mieli dość, nie zaprzeczać mi tu) i jeszcze kiedyś się skuszą na wspólną jazdę. Sporo się przy Was nauczyłam ;) https://lh4.googleusercontent.com/-q...Q/IMGP3569.JPG |
The winner is............. Rychu !!!!!!!! :D:D:D
Gdzie mogę odebrać puchar, dyplom i czek????? |
Ladnie się porobiło. Brawo, no i gratki za relację :)
|
|
Myślę że nie mniejszy puchar należy się Jagnie za kolejną fajną relację:Thumbs_Up:
|
Cytat:
BTW to fajnie napisałś relację i dość wiernie odtworzyłaś klimaty. :Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up: |
Cytat:
:p :beer2: |
Pięknie się Wam jechało :)
Miło pooglądać widoki znajome :) powinnaś chyba zrobić punktację : strata /strata /strata /strata a nie gleba - bo gleba się nie liczy tylk jej negatywne skutki :) ale i tak wygrywa Rychu :) ' |
To co? Nastepnym razem Rumunia tylko po białych drogach:D
|
no raczej :D i kufrom damy wolne, co by się nie obijały ;)
i wspomniany wcześniej urywek z naszej noclegowni : |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:46. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.