![]() |
1 Załącznik(ów)
Jako że Sławosz Uznański-Wiśniewski przemierza jako drugi polak beskres kosmosu, pragnę przypomnieć że nasz piewszy do tej pory kosmonauta gen. Mirosław Hermaszewski przeżył cudem masakrę w Lipnikach w nocy z 25go na 26go Marca 1943
IPN Lublelski przypomniał w TYM artykule. Sam o tym opowiedział podczas wywiadu W 2015 roku wydana została książka "Masakra w Lipnikach. Wołyń 1943" jego brata autorstwa. |
Raczej jego brata. Władysław to brat Mirosława - kosmonauty.
|
Zgadza się
Już poprawiłem "Brata" mi gdzieś wcięło.. |
I w związku z tym, Lipniki są na tegorocznej trasie.
|
W pobliskim Bereznem poprosił bym o świeczki postawienie.
Tam Lapidarium . Jak już wspominałem moi przez Słuczę tam właśnie nie przeszli w komplecie... |
Jest plan zahaczyć o wschodnią granicę II RP gdzie Ludwipol, Huta Stara, Siwki i kilka miejsc na Zasłuczu w okolicach Jackowicz. Napisz na PRIV skąd Twoi.
Nigdy nie ma ostatecznego planu wyjazdu. Jesteśmy umówieni jedynie drugiego dnia czyli 11 lipca, w rocznicę, na symboliczną uroczystość z Mszą, a dalej to już radosne endurzenie do wybranych miejsc i zaduma połączona ze wspomnieniem ludzi i miejsc. Inaczej odbiera się rzeczywistość patrząc na zielony kolor na mapie a inaczej patrząc na zieloność lasu i pojedynczych drzew wrastających korzeniami w historię. Jeśli będzie gdzie- zawiążemy biało czerwoną wstążkę. Jeśli będzie z kim - zagadamy. Jak Majo zaznaczył, nie pogardzimy skrótami w poszukiwaniu przygody. Droga z bobrem rządzi, ognisko zbliża. Ominiemy miasta i szeroko otworzymy oczy na przyrodę. Plan wyjechać z Garwolina wcześnie rano. Kto z dalsza- zapraszam do siebie na nocleg. Dołączyć po drodze będzie można np. w Lublinie czy na granicy w Dołhobyczowie. |
Cytat:
|
1 Załącznik(ów)
Marek, zmieściło się do łóżka pięciu, zmieści się i szósty, zwłaszcza, że Suchy, ale niestety od ściany.
Został tydzień. Nie to, żebyśmy się spodziewali kobiet z kwiatami, ale informuję, że jednak p.g. Zosin, bo uroczystość w Zielonym Dębie zmieniona na 12lipca na godz.12. Ekipa kształtuje się na 7-10 osób. A tak przy okazji... Ksiąźka Janusza już u mnie od kilku dni. PETARDA! Aśka przypadkiem otworzyła na czerwcu 1943 i tak zastygła z wilgotnymi oczami na godzinę. Druk dobrze widoczny na bialutkim papierze, twarda oprawa, kolorowe szczegółowo opisane zdjęcia. Prawie 900 stron, czyli cena jak za 3 książki. Narracja autentyczna i bezpośrednia człowieka stamtąd. Polecam. Załącznik 143998 |
Zamówiona. Namówiłeś!!!
|
Takim dokument utrafił. Wydaje się godzien by mu czas poświęcić.
Część Pierwsza: I kilka słów od autora: |
1 Załącznik(ów)
Dodam Zaproszenie:
Na uwagę zasługuje Premiera 2. odcinka "GENOCIDUM ATROX" serialu dokumentalnego Jacka Międlara "Sąsiedzi. Ostatni Świadkowie ukraińskiego ludobójstwa na Polakach" |
11 lipca Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej.
A banderowcy... https://kresy.pl/wydarzenia/ukraina-...bec-ukraincow/ |
|
|
We wsi Zielony Dąb na Wołyniu upamiętniono Polaków, pomordowanych w 1943 r. przez nacjonalistów ukraińskich | Polska Agencja Prasowa SA https://share.google/t6T5fGrTr9aUbzVq9
|
Byliśmy w Zielonym Dębie.
|
W relacji PAPu powyżej w 29s to Wy chyba zaparkowani 😉
|
A 39s Tomek u góry delikatnie po lewej :Thumbs_Up::)
|
Cytat:
|
Część druga "GENOCIDUM ATROX" serialu dokumentalnego Jacka Międlara "Sąsiedzi"
https://flixclassic.pl/dokument,8089...ox-2025,863922 |
Tymczasem w Sejmie:
https://youtu.be/auneXZWsi6o?si=YJGwhCHJ3eKoW8L2 |
5 Załącznik(ów)
Tymczasem na Wołyniu:
Załącznik 144537 Tegoroczny wyjazd śladami Mordu Wołyńskiego przyniósł kolejną dawkę świadomości historii, która pomaga mi w ocenie współczesności. Choć się staram i wciąż daję szansę na nowe życie UA honorowo rozliczonej z krwawą przeszłością, to widzę ciemność. Czarna plama w coraz bardziej nieprzebytej zieloności. Moje wymagania wyjazdowe są wysokie. Lista punktów do połączenia na mapie wykracza poza możliwości 4 dni jazdy. Nie wiem, które wypadną, bo większość mamy zobaczyć po raz pierwszy i nie znam realnych trudności z dotarciem do nich. Niby tylko jeden z nich jest pewny- Zielony Dąb -miejsce tegorocznych oficjalnych uroczystości rocznicowych, ale są ułożone âpo trasieâ, której najdalszy punkt jest stosunkowo daleko. Są nim Siwki na Polesiu Wołyńskim dawnej wschodniej granicy IIRP. Każdy z Towarzyszy wyjazdu ma zapewne swoje własne oczekiwania, ale wszyscy są bardzo spolegliwi. Tym razem jest nas sześciu. W tym czterech Marków. Po raz pierwszy dołączył Mareksz007 i Brzeszczot wnosząc nowy koloryt wyjazdu. Wyjazdu, który z założenia prowadzi do miejsc tragicznych, ale w niekoniecznie smutnym nastroju samego do nich docierania. Po każdym z wyjazdów uświadamiam sobie coraz bardziej, że miejsc do odwiedzenia starczy do końca naszych dni, więc bardziej liczy się dobry nastrój i ogólna świadomość; na benedyktyńską dokładność będzie dość czasu już po powrocie, w domowym zaciszu i zimą przy kominku. Piękne jest samo odwiedzenie okolicy i dotknięcie miejsc, czyli konfrontacja mapy z realną przestrzenią. Nawierzchnia drogi wzmacnia pamięć, a dodatkowe przygody pozwalają odreagować. Jak zauważył Brzeszczot, charakter wyjazdu pozwala zwrócić uwagę na to, czego sam nie zauważył będąc w niektórych miejscach wcześniej w innym celu. Kolejny raz pogoda nadawała rytm i kierunek. Przeciwdeszczówki założyliśmy jeszcze przed Lublinem. Przy jego obwodnicy na krótkie spotkanie zatrzymał nas Jacek, który tym razem nie mógł pojechać. Dostaliśmy od niego po jeszcze ciepłym pączusiu i dobrym słowie na drogę. Od Horodła jesteśmy w komplecie, łącznie z Majem Załącznik 144538 Pierwszy przystanek za granicą to KUSTYCZE. Za każdym razem, kiedy tam byłem dokuczał mi brak konkretnego miejsca, gdzie można by skupić swoją uwagę na tragizmie historii trzech przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego stającej się legendą. Tym razem odnajdujemy symboliczne miejsce upamiętnione Krzyżem na drzewie Załącznik 144539 Załącznik 144540 Zygmunt Rumel - ostatni poeta romantyczny literatury polskiej ze szkoły liceum krzemienieckiego, która propagowała równość narodów, religii i kultur Rzeczpospolitej. Wiersz "Dwie Matki" odzwierciedla jego wiarę i miłość do wielokulturowej RP. Poezja przetrwała, miłość okazała się zgubną. Por. Zygmunt Rumel - komendant BCH Okręgu Wołyń, jego adiutant jako przedstawiciel AK - Krzysztof Markiewicz i woźnica - Witold Dobrowolski, jako Emisariusze Delegatury Rządu RP w polskich mundurach, bez broni, w przeddzień 11 lipca 1943 stawili się na rozmowy z dowódcami UPA na Wołyń. Jeden z nich- Fedor Szabatura był szkolnym kolegą Markiewicza. Ostatnio widziani przez Iwana Koptiucha mieszkańca wsi Kustycze. Według świadka pędził za nimi oddział UPA dowodzony najprawdopodobniej przez lokalnego dowódcę Służby Bezpieczeństwa OUN Fedora Szabaturę. Według IPN 8 lipca Stanisław Lemiński, zawiadomił punkt kontaktowy AK o śmierci emisariuszy przez rozerwanie końmi, po czym zostali zakopani nad jeziorem w Kustyczach, co potwierdzili również inni ukraińscy mieszkańcy wsi. "Dwie mnie Matki-Ojczyzny wyuczyły mowy - W warkocz krwisty plecionej jagodami ros - Bym się sercem przełamał bólem w dwie połowy - By serce rozdwojone płakało jak głos..." Załącznik 144541 https://maps.app.goo.gl/6LLQNY2wvxBr8vP38 |
:Thumbs_Up: Czyta się :)
|
Czytam i czekam na ciąg dalszy.
|
18 Załącznik(ów)
Deszczowy czas wykorzystujemy na szybki przelot asfaltem. Od Kowla przycinamy MO7 kier Kijów. Największą ulewę wykorzystujemy na tankowanie i kawkę. Porównujemy swoje sposoby zabezpieczenia przed deszczem. Każdy ma inny, ale w butach wszyscy mają po równo.
Po kolejnych kilkudziesięciu km najwyższy czas zjechać z asfaltu. Plan był polem, ale rzut okiem wystarczył, żeby zawrócić. Pojedziemy lasem. Załącznik 144556 Kierujemy się do Huty Stepańskiej na Słone Błoto. Wiata nad jeziorem dzisiaj będzie niezbędna na przygotowanie kolacji i lekkie przeschnięcie. Załącznik 144557 Załącznik 144558 Załącznik 144559 Załącznik 144560 Krzyż w miejscu mostu na Wyrce Załącznik 144561 To już tradycja, że lokalni najpierw przysiadają się do Trójki Maja! Załącznik 144562 Załącznik 144563 Załącznik 144564 Huta Stepańska to ukłon w stronę Janusza Horoszkiewicza i jego książki. Niektórzy są w trakcie czytania i zobaczenie w realu terenu ułatwi zrozumienie problemu przed jakim stanęli mieszkańcy okolicznych wiosek i chutorów w obliczu napadów. Teren pocięty szerokimi kanałami wymusza i ogranicza przemieszczanie. Droga jest jedna Zatrzymujemy się w miejscach ważnych, przy postawionych przez Janusza Krzyżach. Zmieniamy na świeże biało czerwone wstążki Załącznik 144565 Załącznik 144566 Załącznik 144567 Przed sklepem obowiązkowa sesja zdjęciowa i wieczorny zestaw motocyklisty. Załącznik 144568 Załącznik 144569 Załącznik 144570 Załącznik 144571 Załącznik 144572 Cóż, można powiedzieć, że jesteśmy na miejscu. Wspominamy zeszłoroczne kąpiele. Dziś jest zimno i siąpi świeży deszcz. Mimo to humory dopisują Załącznik 144573 |
Rewelacyjne zdjęcia!
|
18 Załącznik(ów)
Potrzeba kontaktu...
Załącznik 144578 Załącznik 144579 Załącznik 144580 Załącznik 144581 Po deszczowej nocy pogodny poranek miło nas zaskakuje. Głęboko chowamy przeciwdeszczówki, sprawdzamy popręgi. Mam czas na przeczyszczenie styków przekaźnika, zalanych wczoraj . Woltomierz pokazywał słabo , raz nawet prąd na chwilę zginął, ale w deszczu nie chciało mi się grzebać. Z rana ujawniła się też awaria, z którą Brzeszczot bohatersko walczył przez cały wyjazd- zaczął zdychać wysprzęglik w Ktm Załącznik 144582 Jedziemy do miejsca po Omelance, ojcowizny Horoszkiewiczów. Krzyża nie wypatruję, bo wiem, że został zerżnięty przez SBU. Do chutoru w lesie, gdzie stał dom nie docieramy. Może kiedyś razem z Januszem. Wysyłam mu to zdjęcie nieba z jego rodzinnych stron Załącznik 144586 Załącznik 144583 Odwiedzamy miejsca i zmieniamy „bieliznę” na upamiętnieniach na starym i nowym cmentarzu, na Krzyżu Rodziny Horoszkiewiczów i pomniku pomordowanych Hucian. Załącznik 144584 Załącznik 144585 Załącznik 144587 Kościół w Hucie Stepańskiej spalony w czasie pogromu okolicznych Polaków w 1943 to symbol 350 lat miejscowości Załącznik 144595 Załącznik 144588 Miejsce po kościele jest w centrum wsi, na małej górce skromnie upamiętnione Krzyżem i tablicą. Powoli zarasta krzakami. Działka kościelna do niedawna była pusta i "parzyła" przed zasiedleniem. Budowa na niej domu to znak dzisiejszych zmian. Podobnie, jak banderowska flaga po sąsiedzku. Społeczeństwo potomków polskich Hucian przeciera oczy ze zdumienia! Idzie nowe! Budowany dom na działce kościelnej to jedno, a sracz ustawiony dziesięć kroków przed krzyżem upamiętniającym Polski kościół to drugie! Załącznik 144589 Załącznik 144590 Załącznik 144591 Zaciekawiony, przychodzi do nas Wasyl Wasylewicz. W swojej opowieści o dziadku wywraca moją wiedzę. Słuchamy o złym Wołyniaku z UPA, który bestialsko mordowal Polaków z nienawiści, bo w rzeczywistości był... agentem KGB i w "sowieckim aparacie" pracował do 1975! Zapytany o wiszące czarno czerwone flagi wzruszył ramionami: to nic takiego. Przyjechał jeden taki z zza granicy i powiesił... Załącznik 144592 Załącznik 144593 Krzyż w Kamionce, skąd pochodzą Bukowscy- przodkowie autora zdjęć książki „A imię nasze Wołyńskie Dzieci” Załącznik 144594 |
9 Załącznik(ów)
Załącznik 144596
W Stepaniu zaglądamy do cmentarnego grobowca Worcelów. Gdyby nie jego pozostałości, po starym polskim cmentarzu nie byłoby śladu Załącznik 144597 Załącznik 144598 Wyjeżdżając ze Stepania przez most na Horyniu nie przy puszczałem, że za godzinę będę tu znowu... Załącznik 144599 W lesie przed Kazimirką rozleciało się łożysko tylnego koła w Transalpie Czagana, to spod tarczy hamulcowej. Majo błysnął i ze swojego skromnego bagażu wyjął potrzebne łożysko. Nie wiem, czy Czagan zdawał sobie sprawę z wygranego losu na loterii. Niestety stare rozpadło się tak, że bieżnia siedziała w piaście na dębowo i nie znaleźliśmy podręcznego sposobu na jej wyjęcie. Stąd powrót do Stepania i próba jego wyjęcia tym, co zastaliśmy na przypadkowej budowie, a więc pręt żebrówka, młotek i szlifierka Załącznik 144600 Załącznik 144601 Załącznik 144604 Gdy i to nie pomagało, przygodny moturzysta zaproponował garaż i spawarkę. I tak ranga wyjazdu na wschód poszybowała w górę: była swarka, sypały się iskry radości, podgrzana bieżnia puściła. Do nabicia łożyska w lesie Marek dostał okolicznościowy młoteczek Załącznik 144602 Oczywiście wszystko w ramach motocyklowego braterstwa, były opowieści, telefony do syna w Polsce, który od lat mieszka we Wrocławiu i usłyszeliśmy opowieść zwrotną, jak to na obwodnicy Wrocławia zamyka licznik na 250km/h itp MOTUR I JEGO DUCH WSZWCHOBECNY CZUWA !!! Załącznik 144603 |
Dobrze się czyta. Jak wciągającą książkę gdzie każde słowo jest nieprzypadkowo dobrane.
|
:Thumbs_Up:
Serducho się raduje czytając tę relację! Szacunek. |
10 Załącznik(ów)
Bardzo dziękuję za opinie. Ja tylko zeznaję, jak było.
Pierwsze zdjęcie ze zdjętym kołem godz.11.25 Ostatnie z operacji 12.52. Półtorej godziny, łącznie z jazdą 15km do Stepania i 15 z powrotem, więc raczej nieźle! Jedziemy dalej na Berezne. Na moście nad Słuczą zamyśliłem się nad wspomnieniem przodków Bolduna, którzy stracili w pobliżu życie przy przeprawie. Ocknęła mnie prozaiczna myśl o tankowaniu, bo zaraz zjedziemy w lasy i będziemy jechać wzdłuż Słuczy na południe. Mijane ścieżki nie zachęcały na zwiedzanie nabrzeża Słuczy po deszczach Załącznik 144607 Załącznik 144608 We wiosce Chocim, pod sklepem, Majo naprawia pęknięty wężyk do chłodnicy. Już jakiś czas waliło od niego Borygiem, ale każdy z nas wyrozumiały do słabości, dyskretny i udawał, że nie widzi problemu. Postój pod sklepem to idealny czas na lokalizację wycieku i naprawę węża, bo robi jeden a wszyscy inni zapijają czas. Jeszcze we wiosce zaczyna się jazda na rympał ginącą piaszczystą drogą. Potem wśród pól i łąk. Dzida! W pewnym momencie zginęła faktycznie w zarośniętym krzakami kanale. Nie miałem ochoty sprawdzać Załącznik 144610 Niedaleko złapaliśmy kolejną nitkę już w lesie, bez gwarancji ale w potrzebnym kierunku. Miała jedna wadę - była z kolei parszywie piaszczysta. Tak wyglądał szczęśliwy nią Czagan. Naruszył dwa żebra i obojczyk Załącznik 144609 Załącznik 144611 Ważne, że doprowadziła nas do miejsca. NIEMILA, NIEMILIA, NIEMYLNIA, TRZY KRZYŻE „Zbrodnia w Niemilii miała miejsce 26 lub 27 maja 1943 roku. Atak nastąpił o świcie. Kilka uzbrojonych grup Ukraińców wtargnęło do wsi, byli wspomagani przez mieszkańców z okolicznych miejscowości z gminy Ludwipol. Napastnicy zabijali swe ofiary siekierami, nożami i widłami. Polacy, którzy próbowali się bronić lub uciekać ginęli od kul z broni palnej. Zaskoczona napaścią miejscowa samoobrona nie była wstanie postawić się napastnikom. Podczas gdy mordowano mieszkańców wsi grabiono także ich dobytek, a także spalono 51 zagród. Masakrę przeżył m.in. Mateusz Reszczyński, który zabił w swojej obronie czterech Ukraińców, a następnie skrył się pod ciałami zamordowanych. Dzień po masakrze do wsi przyjechali żandarmi niemieccy stacjonujący na co dzień w Bystrzycy. Pod ich osłoną ewakuowano ocalonych, a rannym udzielono pomocy, których następnie przewieziono do szpitala. Ciała ofiar zostały pochowane we wspólnej mogile, większość z nich były tak zmasakrowane, że nie można było ich zidentyfikować.” Załącznik 144612 Załącznik 144613 Załącznik 144614 Załącznik 144616 Załącznik 144615 https://maps.app.goo.gl/CrThfJYqEwb4nFez9 |
6 Załącznik(ów)
Załącznik 144651
Kresy to temat rzeka... a nad rzeką KAMIEŃ… Cień trzech czarnych, kamiennych Krzyży w Emilii nad rozlewiskiem rzeki Wydrynki to doskonały punkt odniesienia i dobre miejsce do wysłuchania mojej opowieści. To opowieść prawdziwa, w której zawierają się fakty o Kresach- miejscach, ludziach i wydarzeniach na przestrzeni lat. Tworzy ją przede wszystkim miłość do Polski, pamięć o jej bohaterach, ale i zwykłych ludziach tworzących Naród. Potrzeba tożsamości narodowej najbardziej widoczna była tuż przed i po odzyskaniu niepodległości 11 listopada 1918r. Choć w okrojonych granicach i ciągle aktualnym pytaniu GDZIE KOŃCZY SIĘ POLSKA? tworzył się status wolnej Ojczyzny. Polski nie darowanej, ale wywalczonej i okupionej morzem krwi ofiar jej szarych obrońców. Tą krew i ofiary widać było najbardziej na rubieżach, gdzie Rarańcza, Rokitne, Kościuchnówka, gdzie rzeka Niemen, Szczara i Stochod, gdzie Grodno Lwów i Wilno Załącznik 144652 Kiedy wszystko ucichło, przy budowie podwalin nowego państwa, w jego kamieniu węgielnym nie mogło zabraknąć kości Bohaterów, do których panował powszechny szacunek. Należną cześć oddawano w ustawowej opiece nad weteranami (aż do tych z powstania styczniowego 1863), budując mauzolea jak chociażby lwowski Cmentarz Orląt, Kwaterę wojskową na Rossie, czy Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie. II RP najbardziej kojarzy mi się z Józefem Piłsudskim i jego osobistym wkładem w Niepodległość (nie zapominając o innych np. gen Rozwadowskim…) Znana jest jego miłość do Lwowa a zwłaszcza do Wilna, niemal jego rodzinnego miasta. W kaplicy w Ostrej Bramie wisi ofiarowane przez niego srebrne votum z napisem: „Dzięki Ci Matko za Wilno”. Jego wojenne starania o przynależność Wilna do Polski przeszły do historii i współtworzą naszą dzisiejszą tęsknotę wyrażaną w słowie KRESY. Gdzieś po drugiej stronie Słuczy miał się zaczynać wstępny wątek historii, którą miała opowiadać i uwiarygadniać nasza tegoroczna wyprawa. Nie wiem, czy kiedykolwiek powtórzy się taki wyjazd, więc będę ciągnął narrację bez własnych zdjęć z miejsc, jakie z racji czasu i trudności w końcu odpuściliśmy. Może ktoś kiedyś skorzysta ze scenariusza? Od pomnika Trzech Krzyży mieliśmy lasem i nadrzecznymi łęgami dojechać do wiszącego mostka nad Słuczą i przeprawić się do Bystrzyc, niemal dokładnie w okolicy muzeum regionalnego, na którym wisi tablica upamiętniająca honorowego mieszkańca Tarasa Borowcia pseudonim Bulba. Postać Tarasa Bulby już kiedyś przedstawiałem. To narodowiec ukraiński walczący o wolną i niezależną Ukrainę jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym, za co na krótko trafił do Berezy Kartuskiej. Stworzył oddziały Siczy Poleskiej i formację, którą nazwał Ukraińską Powstańczą Armią (UPA) wyszkoloną do walki z Sowietami. Nie podejmował walki z Polakami, bo nie traktował ich jak wrogów a wręcz za sprzymierzeńców, czym naraził się frakcji OUN B Bandery, która szybko i brutalnie przejęła władzę w całym OUN. Tzw młoda krew UPA to narwani 19 latkowie bez praw moralnych i społecznych, którzy wykorzystali doświadczenie Borowcia i podstępnie mordując jego opornych towarzyszy, przejęli jego oddziały wraz z nazwą. Zachowały się listy Borowcia do władz OUN B z pretensjami o brutalne metody walki i śmierć niewinnych Polaków. W odwecie banderowcy porwali i brutalnie zamordowali jego żonę chcąc zmusić go do uległości i akceptacji ich krwawych metod łącznie z kolaboracją z okupantem. Do końca nieugięty przeszedł na margines narodowowyzwoleńczej historii Ukrainy. Do końca rozpamiętywał inne możliwości na niezależną Ukrainę. Zmarł w 1981 na emigracji w Toronto w samotności i zapomnieniu. W mojej opowieści ważne jest jednak to, co robił w latach trzydziestych II RP. Borowiec mając własną firmę kamieniarską, korzystał z różnych zleceń rozwijającego się państwa polskiego. Kiedy w 1935 roku zmarł Józef Piłsudski, jako liderowi - twórcy wolnej Polski-należał się godziwy pogrzeb i upamiętnienie, bo jak powiedział Ignacy Mościcki „dał Polsce moc, wolność, granice i szacunek". Zgodnie ze słowiańską tradycją usypano wiele symbolicznych kopców chwały nawiązujących do prasłowiańskich korzeni i kurhanów sypanych ku pamięci wielkich wydarzeń- choćby ten największy- kopiec sławy Piłsudskiego w Krakowie, który jest równoważny Grobowi Nieznanego Żołnierza. Trumna z ciałem wystawiona była w Belwederze i przewieziona do krypty na krakowski Wawel. Ale wcześniej wyjęto z ciała serce, które zgodnie z przedśmiertną, odręczną notatką z wolą Marszałka miało spocząć razem z Matką- Marią z Billewiczów Piłsudską, ze starego rodu herbowej szlachty Laudańskiej. Grób na Rossie miał świadczyć o miłości do Wilna, a łączność z Matką, o jego wdzięczności dla niej za wpojenie woli walki o życiowe wyzwania. "Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie gdzie leżą moi żołnierze co w kwietniu 1919 roku mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili." Załącznik 144654 Odważny projekt obejmował przebudowę całej kwatery wojskowej cmentarza na Rossie tak, aby grób Marszałka otaczały brackie mogiły Jego Żołnierzy poległych na polu chwały o wyzwolenie Wilna. Krzyże na mogiłach swoim kształtem nawiązują do Orderu Krzyża Niepodległości z wykutym imieniem, nazwiskiem i datą śmierci każdego ze 164 poległych. Symbolikę podkreślało użycie surowców krajowych Załącznik 144656 Mogiłę Matki z sercem Syna miała przykrywać płyta z czarnego granitu. Długo trwały poszukiwania odpowiedniego kamienia, który ostatecznie zaproponował Borowiec. W niedalekiej polskiej wsi Bronisławka odnalazł 19 tonowy głaz w idealnie czarnym kolorze. Pierwszą trudnością było wydobycie głazu tylko częściowo wystającego z ziemi prostymi, chłopskimi metodami drewnianych kołowrotów z sosnowych bali i podpór. W pracach chętnie pomagali mieszkańcy okolicznych wsi. Dwa tygodnie toczono głaz przez pola i lasy. W sumie wycięto kilometry drzew, a nawet zasypano rzeczkę Wydrynke do przeprawy, aż do Moczulanki, gdzie załadowano Kamień z Bronisławki na wagon kolejki wąskotorowej. Tak dojechał do Rokitna, gdzie przeładowano go na zwykłą kolej. Dotarł do Warszawy na ul. Powązkowską do firmy kamieniarskiej Bronisława Sypniewskiego istniejącej do dziś. Tam nadano jej kształt 10 tonowego bloku w wym i pamiętny napis. Przy wynoszeniu z warsztatu utrącono róg i na kolejny tydzień płyta wróciła do obróbki. Koleją przetransportowano ją do Wilna i w 1936 zamontowano na pancernym, żelbetonowym grobowcu. Piękną historią jest bohaterska postawa żołnierzy z warty honorowej przy mauzoleum, która pełniła służbę do ostatniej chwili 18 września 1939 roku i poległa w walce z czerwonoarmiejcami na płycie z czarnego granitu Załącznik 144653 MATKA I SERCE SYNA, a poniżej cytat z Wacława i Beniowskiego Juliusza Słowackiego, jaki Piłsudski przyjął za swoje życiowe motto: Gdy mogąc wybrać, wybrał zamiast domu Gniazdo na skałach orła, niechaj umie Spać, gdy źrenice czerwone od gromu I słychać jęk szatanów w sosen szumie Tak żyłem https://maps.app.goo.gl/8FMTUyHFJjJkzW2x5 Wzdłuż rzeczki Wydrynki, z Niemilii do Bronisławki jest kilka km. Nazwa wsi wywodzi się od jej założycieli- Bronowickich. Na 308 mieszkańców 296 było Polakami, jedna rodzina była ukraińska i jedna niemiecka W 1943 Bronisławka była dużym skupiskiem uciekinierów z innych polskich osiedli zagrożonych przez ukraińskie bandy. Należała do systemu samoobrony związanej ze Hutą Starą i oddziału partyzanckiego AK por. Władysława Kochańskiego „Bomby” i sowieckiej partyzantki, która zwalczała bandy nacjonalistów ukraińskich. Przetrwała do końca walk z Ukraińcami do lata 1945, do czasu wysiedlenia wszystkich Polaków z Wołynia do jałtańskiej Polski, na Ziemie Zachodnie, czyli do Polski bez Kresów. Pożałowania godna jest powojenna barbarzyńska pasja zniszczenie całego dorobku Polaków. Dziś tylko na niektórych mapach można odnaleźć miejsce oznaczone jako Uroczysko Bronisławka. Szkoda, że nie zachowały się przedwojenne drogi łączące dziesiątki rozsianych wiosek. Musimy pojechać na północ do Jackowicz i dopiero na płd. wschód do Bronisławki. Po co tam jedziemy? W miejscu wydobytego Kamienia z Bronisławki został usypany Kurhan Sławy Piłsudskiego i ten kopiec pragnąłem odnaleźć. Dziś miejsce wydaje się być na końcu świata. Do Jackowicz prowadzi nas leśny równy szuter. Na wyjeździe z Jackowicz to podła gruntówka, która z każdym kilometrem jest coraz gorsza. Okopujące ją rowy są pełne wody i nie odprowadzają jej z nie kończących się kałuży. Po kilku km pojawia się w lesie polana z resztkami zabudowań. To dawna polska miejscowość Podrałowka, gdzie do szkoły chodziła Babcia jadnego z wrocławskich afrykanerów. Sławekk, żyjesz? Załącznik 144655 Jedziemy dalej w kierunku Bronisławki. Teren obniża się coraz bardziej, kałuże zaczynają się ze sobą łączyć. W miejscu, gdzie jeszcze da się zawrócić odpuszczam. Niestety. I nie słyszę protestów. Zwłaszcza patrzę na Czabana i ktm Brzeszczota i sumituję się, że nie odpuściłem wcześniej. Nawigacja pokazuje tylko 1km do celu. Nie szkodzi, wrócimy jeszcze kiedyś jak będzie sucho. Zdjęcia Kopca Sławy Piłsudskiego w zarośniętej lasem Bronisławce dziś nie będzie, ale niech pozostanie po nim choć jakiś ślad w tej opowieści o Kamieniu z Bronisławki. |
:bow::bow:
Dziękuję za pamięć. |
18 Załącznik(ów)
Załącznik 144691
Po odwrocie spod Bronisławki kolejny raz ginie prąd w mojej Afryce. Głębokie kałuże robią swoje. W ekipie czuje się zmęczenie i kiedy mijamy Bałaszówkę z pięknym, szerokim rozlewiskiem rzeczki Komarnicy w pięknym słońcu, widać tęsknotę przed wcześniejszym noclegiem. Niestety wiem, że jeśli jutro przed południem mamy być w Zielonym Dębie dziś musimy trochę podjechać. Chociaż 60 km. Droga prowadzi na wschód najpierw lekkim brukiem, ale szybko zmienia się w szeroką szutrówkę. Gonimy. W Siwkach skręt 90 stopni na południe i znowu dzida! Tak równym szuterkiem jeszcze nigdy nie jechałem. Zapominam przez chwilę, że to mijane pustkowie kiedyś tętniło życiem. Załącznik 144692 Wiem, że kiedy widać ten pomnik zbliżamy się do Moczulanki. Pomnik z klasycznym napisem "Nigdy więcej" stoi od czasów ZSRR. To miejsce aktywności rosyjskiej partyzantki wspierającej Polaków przed Ukraińcami z UPA i innych band. Załącznik 144693 Załącznik 144699 W okolicy Moczulanki i pobliskiej Huty Starej był zorganizowany duży punkt samoobrony okolicznej ludności. Nękani ciągłymi atakami, głodem i fatalnymi warunkami bytowymi walczyli o przeżycie. Organizacja samoobrony przypadła oddziałowi cichociemnego -Władysława Kochańskiego pseudonim "Wujek Bomba". Wcześniej dowodził samoobroną Huty Stepańskiej aż do wyprowadzenia stamtąd wszystkich zagrożonych Polaków w sumie ponad 5000 ze spalonych 15 okolicznych miejscowości. Trzon jego odddziału partyzanckiego w Hucie StarejAK w sile ok.700 ludzi nadal stanowili członkowie samoobrony z Huty Stepańskiej. Ewakuacja HS wobec rosnącej koncentracji sił UPA w tak trudnym terenie okupiona była śmiercią ok 600 mieszkańców, czym obciążono Kochańskiego. Hucianie z Huty Stepańskiej będąc już w Hucie Starej zupełnie stracili do niego szacunek, kiedy nakazał skrytobójczo zamordować trzech Hucian chcących odejść z oddziału w poszukiwaniu swoich rodzin. Cóż, tamten czas był był czasem okrutnych zasad i nie było miejsca na różne racje. Źródła pomijają ten drażliwy temat. Ostatecznie historia doceniła bohaterstwo Kochańskiego w obliczu szalejącego zagrożenia i strat. Załącznik 144694 Załącznik 144695 Załącznik 144698 Właśnie pod Moczulanką żołnierze-partyzanci z 27 Wołyńskiej Dywizji AK współpracując z partyzantką radziecką rozbili oddział UPA w sile 1200 ludzi rządnych śmierci uciekinierów, w większości kobiet i dzieci znajdujących schronienie w bazie samoobrony w Hucie Starej. Na leśnym cmentarzu w Moczulance odnajdujemy tablicę upamiętniającą i partyzantów i samego Wujka Bombę. Bardzo mnie wzrusza mogiła z dwoma krzyżami przytulonymi do siebie. Większy i mniejszy. To imienne upamiętnienie trgicznej śmierci Ojca z Synem. Załącznik 144696 Załącznik 144697 Na dzisiaj nie miałem zaplanowanego miejsca na nocleg. Był plan dojechać do Hubkowa lub jeszcze dalej i poszukać jakiejś wody po dzisiejszym upalnym dniu. Tuż za cmentarzem Afryka znowu staje. Tym razem prośby i zaklęcia nie pomagają, szykuje się dłuższa procedura. Rozpakowanie moto, żeby dostać się do kluczy i przekaźnika. Brzeszczot z Markiem007 jadą, żeby zdążyć przed zamknięciem jedynego przed nami sklepu, ja działam. Pomaga wymiana bezpiecznika, ale jego gniazdo coraz bardziej mnie denerwuje. Spotykamy się w Hubkowie i w sklepie dowiadujemy się o niedalekim miejscu na nocleg nad Słuczą. Mamy nadzieję, że nie będzie w nocy padać, bo zjazd z góry stromy i gliniasty... Spragniony widoków wdrapuję się na górę zamkową od strony rzeki i łapię ostatnie minuty słońca. Załącznik 144700 Załącznik 144701 Załącznik 144702 Załącznik 144703 Załącznik 144704 Załącznik 144705 Załącznik 144706 Załącznik 144707 Zaznaczyłem miejsce naszego biwaku w cieniu hubkowskiego zamku. Jest kilka wiat ze stołem i ławkami, wygodne miejsce na kolację i pogawędki. Noc jednak nie minęła bezpiecznie Załącznik 144708 |
2 Załącznik(ów)
Załącznik 144710
Załącznik 144709 I za dnia... Tak to. Widok zamkowych ruin mógł być naszym ostatnim. Jako przygłuchy stolarz spałem snem sprawiedliwego. Pobudzeni koledzy opowiadali o krążącym dronie z ładunkiem i wybuchu tuż na drugim brzegu. Mówili tak sugestywnie, że po tym czasie już mi się wydaje , że wszystko słyszałem na własne uszy. Może to i lepiej, że spałem… Po raz pierwszy pojawił się realny problem, realne zagrożenie, które stawia pod znakiem zapytania kontynuację wyjazdów w czasie wojny, w kontekście odpowiedzialności za kolegów. Nie wszystko da się przewidzieć a zagrożenie pojawia się z najmniej oczekiwanej strony. W tym wypadku nadleciało wzdłuż rzeki i zostało zwabione co najmniej siedmioma aktywnymi telefonami i nawigacjami w dziwnym miejscu. Każda analiza prowadzić może na manowce, ale nie mogę tego pominąć poddając pod rozwagę. Może któryś z kolegów dopisze więcej. |
Co się działo w Waszych głowach po takiej akcji to nawet sobie wyobrazić nie potrafię. Jprdl!
|
Mówią że szczęście sprzyja przygotowanym ale to nie do końca prawda , miałem nic nie pisać ale może to ktoś przeczyta komu w przyszłości ten wpis uratuje cztery litery lub da do myślenia. Tego wieczoru zrobiliśmy bardzo dużo w tym kierunku aby znaleźć się po drugiej stronie tęczy, częściowo ze zmęczenia i zarazem radości że tego dnia w końcu była ładna pogoda i wykonaliśmy 110% zamierzonego planu . Świadomość była bo kilka godzin wcześniej gdy dwa su27 przeleciały tuż nad lasem w niedalekiej odległości używając dopalaczy a po kilkudziesięciu minutach wracały również nisko a my odpoczywając w cieniu dyskutowaliśmy o tym że pomimo map offline i trybie samolotowym w telefonie GPS skacze jak pojebany , raz jest na trasie a raz za lasem a czasem kręci się w kółko . Już było czuć w powietrzu że zbliżamy się do rejonów raczej rzadko odwiedzanych turystycznie. Poruszyliśmy też temat dronów że naprowadzone są przez stacje BTS i telefony powinniśmy mieć raczej w trybie samolotowym . Teoria swoje a życie swoje ,gdy Afryka straciła chęć palenia robił się już późny wieczór i trzeba było zakupić paszę a przede wszystkim wodę do picia , pojechaliśmy we dwóch na poszukiwanie sklepu . Dojechaliśmy do miejscowości ale okazało się że dwa z trzech sklepów są już nieczynne , popytawszy miejscowych dowiedzieliśmy się że jest jeszcze jeden sklep co prawda nieoznaczony ale właścicielka tam mieszka i raczej nam otworzy . Sklep jak marzenie 😁 była woda ser i nawet jakieś mięso , poprosiliśmy panią żeby jeszcze zaczekała na resztę załogi bo byliśmy pewni że szybko sobie poradzą z usterką i do nas dojadą. Tym razem intuicja nie zawiodła nas , po piętnastu minutach usłyszeliśmy znajomy odgłos motocykli
Wysłane z mojego 23117RA68G przy użyciu Tapatalka |
Czekając na chłopaków włączyliśmy telefony , ja szukałem miejscówki na nocleg a Marek chyba dał znaka do domu że żyje. Gdy dojechała reszta grupy i wszyscy zaopatrzyli się w niezbędne rzeczy nastąpiło całkowicie rozprężenie , poczuliśmy się prawie jak na wakacjach . Zajęło nam dłuższą chwilę zanim znaleźliśmy właściwą drogę na nocleg bo jak ATomek wspomniał padło na miejsce w dolince otoczoną z trzech stron pagórkami a z czwartej strony rzeką ,dojazd do tego miejsca nie był na pierwszy rzut oka taki oczywisty. Ostatni zasięg telefonu był kilkaset metrów od miejsca noclegowego . Zjedliśmy późną kolację i około dwudziestej czwartej ułożyliśmy się do snu . Była bezchmurna noc i prawie pełnia księżyca posiedziałem jeszcze przed namiotem patrząc na gwiazdy ... W oddali szczekanie psów na wiosce i dźwięk motorynki 🤔🤔 ,paralotni 🤔🤔 coś pomiędzy kosiarką a paralotnią , ale bardzo daleko , jedna ,druga ale tak już oczy się zamykały i pomyślałem że chłopaki wysyłają prezenty
Wladymirowi . Jeszcze tamte całkiem nie ucichły i następne było słychać z drugiej strony i niepokojąco szybko dźwięk się wzmacniał , ewidentnie leciało w naszą stronę . Pierwszy shahed przeleciał kilkanaście metrów nad drzewami wzdłuż koryta rzeki . Moja pierwsza myśl 😮🤔 to żeśmy sobie niezły nocleg wybrali 😵‍💫😵‍💫😵‍💫 jeszcze ten się nie oddalił a już nastepny podążał jego śladem . Trzeci lub czwarty z kolei przeleciał nad nami i kilkaset metrów dalej zaczął zataczać krąg w prawo , zleciał za wzgórze i znów nadleciał nad koryto rzeki . Chyba w międzyczasie krzyknąłem do chłopaków żeby koniecznie wyłączyli całkowicie telefony . W tym momencie już było słychać kilka z różnych stron te co odlatywały i te co zmierzały w naszym kierunku . A ten co sobie upodobał krążenie nagle spowolnił na kilka sekund obroty by po chwili wejść na chyba pełną moc. Po pięciu sekundach za jedną z górek rozległ się rozdzierający atmosferę huk Wysłane z mojego 23117RA68G przy użyciu Tapatalka |
Szczęście dla nas że to były shahed a nie FPV bo tam by się pewnie nasza przygoda skończyła , całość akcji trwała około półtorej godziny. Czy włączenie telefonów w pobliżu miejsca obozowania miało coś wspólnego z tym jednym krążącym 🤔, nie wiem ale się domyślam . Czy pojechał bym z ATomkem znów jeżeli by zechciał mnie zabrać , bez zastanowienia 😁
Wysłane z mojego 23117RA68G przy użyciu Tapatalka https://uploads.tapatalk-cdn.com/202...9df1c2990b.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/202...828e4e0d73.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/202...86cf9f1dab.jpg |
Atomek , tu Tomek , a powiedz macie mape przejechanej trasy ? Ja też się wybieram odwiedzić strony mojego Ojca, który przed wojną preniusł się na Wołyń , i przeżył tylko dlatego że ostrzegli go sąsiedzi.. Ukrainscy . Jak można to wrzućcie mape na neta. T:)
|
1 Załącznik(ów)
Załącznik 144716
https://maps.app.goo.gl/vTqh3GShQbny5LA17 Trasa pokrywała się prawie w całości z mapą Punkty GPS: Lublin, Pomnik Ofiar Wołynia 51.241806, 22.544028 Horodło kopiec UH 50.903303, 24.020016 Kustycze Krzyż 51.074167, 24.436778 CPN skrót na Soszniki 51.253667, 26.056361 most na Wyrce 51.2061420, 26.1086860 Huta Stepańska miejsce po kościele 51.149833, 26.154472 Huta Stepańska cmentarz 51.148617, 26.156569 Huta Stepańska nocleg Słone błota 51.137820, 26.141540 Stepań kaplica Worcelów 51.137056, 26.307361 Niemylnia kurhan trzy krzyże 50.908528, 26.935056 Bronisławka 50.913250, 27.026806 Jackowicze Bałaszówka Siwki 50.977778, 27.206222 Moczulanka cmentarz 50.892611, 27.103639 Huta Stara 50.873861, 27.063917 Hubków nocleg pod zamkiem 50.823056, 27.048889 Niewirków kościół 50.688556, 26.825972 Tajkury zamek Wiśniowieckich 50.531944, 26.370833 Hurby największa bitwa UPA 50.273972, 26.125528 Zielony Dąb 50.237528, 26.158611 Podkamień klasztor 49.942214, 25.329927 Podkamień cmentarz 49.937504, 25.327863 Huta Pieniacka 49.902739, 25.098667 Jasionów pomnik SS Galizien 49.954056, 25.051389 Sokal, ruiny kościoła MB Pocieszenia 50.471389, 24.268417 |
Moja s.p. Mama mówiła po takich akcjach: idź wciep sw Antonikowi , bo szczęście to nie je połne wiadro wody.
Dobrze, żeście cali i zdrowi wrócili. |
Spałem już, ale słyszałem wysoko lecące samoloty i dźwięk motolotni mam to często nad domem, norma.
Wybuch i dźwięk krążącej nad Nami "motorynki" uświadomił, że to mogą być "rozrywkowe wakacje" i żebym nie wyparował bo Kaśka nie dostanie 800 tys. zł - na tyle byłem ubezpieczony. Już wiem, telefon powinien być wyłączony i tak zrobię następnym razem. ATomku cieszę się, że mogłem Ci towarzyszyć. |
Cytat:
Wysłane z mojego 23117RA68G przy użyciu Tapatalka |
Cytat:
|
Ten niebieski dach wogóle się nie wyróżnia z lotu ptaka :D
|
13 Załącznik(ów)
Fazik, kto wtedy myślał w niebieskim dachu!
Podobnie błędne były zakupy "na bogato" w ukrytym sklepiku, co to go Brzeszczot wynalazł. Mógł kto jeszcze pomyśleć, że my to zwiad a biwakuje nas tam cała kompanija... No dobrze! Odreagowane, to pakujemy manatki i wio dalsze! Zależało mi, żeby stawić się na uroczystości w miejscowości wybranej na ten rok jako reprezentatywnej dla Zbrodni Wołyńskiej w oficjalnych obchodach. Wcześniej były nimi m.inn. Przebraże, Huta Stepańska, Parośla, Ołyka. Dzisiaj Zielony Dąb. Wioska wciśnięta w południowo-wschodni zakątek Wołynia. Załącznik 144717 O Zielonym Dębie pisałem w przygotowaniach do wyjazdu, gdzie zamieściłem te wspomnienia Wereszczyńskich: http://kresykedzierzynkozle.pl/2023/...rzez-wolynska/ Prowadzi Brzeszczot. Bezbłędnie. Smakujemy nawet obwodnicy Równego. Znajdujemy się w sprawnej kolumnie i dobrym tempie (jak na kostkowe opony), ale wyraźnie widać, że nasze przeznaczenie to podrzędne drogi. I taką jest ta prowadząca do Zdołbunowa i dalej jak na załączonej mapce w trybie pieszym. Pusta, widokowa... Serce byłej miejscowości Zielony Dąb dokąd prowadzi nawigacja jest kilkaset metrów od miejsca uroczystości, ale u nasady góry. Góry Wereszczyńskich. Na górę prowadzi nas polna ścieżka, gdzie niestety odbity kamień dziurawi lewy dekiel silnika KTM Suchego. Dobrze, że jesteśmy niemal na miejscu. Załącznik 144724 Spektakularnie wypadamy na gazie z polnej ścieżki wprost na równiutko zaparkowane na drodze motocykle Rajdu Wołyńskiego. Widok coś jak malowana husaria w szyku kontra nasz barwny czambuł tatatatarski. Zagon z polnego zagonu, patynowany podróżnym kurzem aż miło, z wiszącym szpejem i tą dziurą w silniku, ale pewnie i na czas! Kury spierniczały, krowy ryczały, wstydliwe dziewki zarzucały spódnice na głowy chroniąc pąsowe lica. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Załącznik 144728 Załącznik 144729 Na miejscu są dwa Rajdy Wołyńskie. Członkowie drugiego zapytani o motocykle najpierw wstydliwie mówili, że w lesie za zakrętem, ale dociśnięci przyznali, że zostawili je tam, gdzie kończyła się równa droga, czyli przed hotelem w Równem. Każdy ma swój sposób zwiedzania świata i nie komentujmy. Tylko ta nazwa Rajd Wołyński...Ale oczywiście mimo kąśliwej uwagi szacunek za obecność i pomoc w przygotowaniu uroczystości! I Wołyński Rajd Motocyklowy. Te motocykle ze zdjęcia jeżdżą dużo i w szlachetnych celach: Załącznik 144723 Stanęliśmy po drugiej stronie drogi. Poczęstunek był przygotowany dopiero po uroczystości, więc zadaliśmy paszy z torby i w ruch poszły gaz maszyny. Stawiliśmy się tuż przed czasem. Był przygotowany ołtarz, mikrofony i kamery, przemawiający nerwowo zerkali na swoje kwestie zapisane na kartkach, a pod płotem ekipa czekała aż ostygnie silnik w ktm. Załącznik 144730 Załącznik 144719 Załącznik 144720 Samo miejsce uroczystości jest skromne. To mogiła w dawnym sadzie upamiętniona skromną tablicą. Widoczny dom do stary sklep. Nędzne pozostałości, ale święte dla nielicznych ocalonych i ich potomków. Wstrząsające są wspomnienia dawnego poszukiwania dołu śmierci Polaków. Ukraińscy sąsiedzi wiedzieli, ale milczeli. Dwukrotne poszukiwanie kończyło się 40 cm od celu. W zmienionej rzeczywistości, bazując na wspomnieniach z dzieciństwa to niezwykle trudne przedsięwzięcie, ale tym bardziej większa duma z obowiązku pochowania najbliższych i upamiętnienia ich historii w Zielonym Dębie. Załącznik 144721 Załącznik 144722 W tzw międzyczasie dziura w deklu załatana, łata dotrwała do powrotu do domu. Załącznik 144725 W trakcie uroczystości dostałem wiadomość od Mirexa, że dojeżdża do nas. Nastąpiła roszada: w rajdzie ubyło trzech, przybył jeden. Odjechał MarekszOO7, który miał najdalej i był najbardziej stęskniony za Kaśką, Brzeszczot ze strzępami sprzęgła i Majo, który udostępnił im swojej gościny w Dorohusku. Załącznik 144726 Mirex We czwórkę też zmierzaliśmy w stronę domu, ale z jeszcze jednym noclegiem oczywiście w Hucie Pieniackiej. To, co zobaczyliśmy kilka km od Zielonego Dębu pozwoliło zrozumieć tragedię takich właśnie polskich wiosek i beznadzieję ówczesnej sytuacji. |
........brak słów:mur:
https://kresy24.pl/skandal-na-podkar...imi-symbolami/ |
16 Załącznik(ów)
Załącznik 144750
Hurby. 7km od Zielonego Dębu była w pełni polska wieś Hurby. Największa w okolicy, z doskonale zorganizowanymi mieszkańcami. Niestety na całym wschodzie Wołynia Polacy stanowili mniejszość i kiedy rozpoczęły się ataki na polskie miejscowości oddziały UPA mobilizowały ludność ukraińską z okolicy znacząco zwiększając siły. Zwykle był to jeden strzelec na kilkunastu ludzi uzbrojonych w narzędzia gospodarskie. Możliwości rabunku mobilizowały zaangażowanie. W ataku na Hurby w dniu 2 cze3rwca 1943 brała udział sotnia Dmytro Kljaczkiwśkiego z OUN-B i ok 1000 okolicznych chłopów. „Od kilku dni krążył po ukraińskich wsiach otaczających Hurby bochenek chleba. Krążył od wsi do wsi, stanowiąc rytualny znak jedności i gotowości. Ten chleb nie bez przyczyny nazywał się chlebem objednania(chlebem zjednoczenia) dla Ukraińców, był symbolem jedności z przywódcami UPA, gotowości do mordowania bezbronnych, nawet dzieci, kobiet i starców. Gotowości do wyrzynania w pień wszystkich mieszkańców będących Lachami, rabowania dobytku ofiar i topienia w ogniu całych wsi. Bochenek chleba w wiklinowym koszyku, owinięty w haftowany w ukraińskie wzory ręcznik, krążył od gminnego Buderaża, poprzez Wielką Moszczanice, Majdan, Budki, Mosty, cerkiew w Stupnie cerkiew we wsi Obchów, cerkiew w Peremorówce,. cerkiew w Buszczy, Majdańską Hutę. Wszystkie ukraińskie wsie otaczające Hurby szykowały się do napadu. Po cichu to tu, to tam,. padało jak szyfr w języku znanym tylko dla wtajemniczonych, słowo „Hurby”, ale w Hurbach nikt o tym nie wiedział. Mieszkańcy Hurbów nie mieli świadomości, że wokół nich z każdym dniem coraz mocniej zaciska się śmiertelna pętla przygotowywana przez sąsiadów. Noże siekiery, widły, bagnety, poświęcili popi dla świętej sprawy. Od wsi do wsi niosła się wieść: Smert Lacham w Hurbach.” Mord mieszkańców wioski nie był wynikiem sąsiedzkich porachunków, czy spontanicznym zrywem wolnościowym, ale przemyślaną i zorganizowaną akcją pacyfikacyjną na Polakach. Meldunek z pacyfikacji wsi ma potwierdzenie w archiwum UPA. W wyniku wyrafinowanych metod śmierci zginęło 250 mieszkańców. Dorobek ich życia rozkradziony i zniszczony. Część zabudowań spalono, ale lepsze pozostały do rozbiórki. Z racji doskonałego położenia wioski w części zabudowań zorganizowano bazę UPA. Między bajki można włożyć trudy bytowania banderowców w zatęchłych ziemiankach: spali w polskich domach przy piecu, w wygodnych łóżkach, mieszkali z całym podręcznym zapleczem bytowym regularnie uzupełnianym. " Tylko pot i krew pozostały w tej ziemi po prawowitych gospodarzach. (...) Nie ci, co sadzili i sieli, tylko ci, co mordowali, zbierali plony tej ziemi. Wielkie fury zwozili. Nastał dostatek, jakiego dawno nie było w ich zagrodach. (...) W roku 1944 Sowieci zlikwidowali pod Hurbami duży oddział UPA. Na pewno było w nim wielu oprawców Polaków sprzed roku. Co za ironia losu! Nie Polacy dokonali aktu zemsty nad niewinną wsią Hurby, lecz ci sami moskiewscy sołdaci, którzy w roku 1939 zadali Polsce i Polakom morderczy cios w plecy!” Świadek wspomina bitwę pod Hurbami w kwietniu 1944 w ramach likwidacji oddziałów UPA (5tys) przez NKWD (30tys) w odwecie za zamach na ros. gen Watutina. Dzisiaj daremnie szukać śladu po ludobójstwie na Polakach. Załącznik 144737 Załącznik 144735 Załącznik 144736 Załącznik 144751 Dwadzieścia lat temu odsłonięto pomnik chwały UPA i zrekonstruowano ich autentyczny obóz, gdzie możemy zobaczyć podziemne schrony, szpitalem polowy, rusznikarnię, magazyny a także szkołą podoficerską. W tej ostatniej modne są kolonie i obozy dla starszych dzieci formujące „postawy patriotyczne’ i przyuczające do walki partyzanckiej. Tyle oficjalnie. Przeraża mnie budowanie wartości na krwi niewinnych. Załącznik 144738 Stworzono tu całe sanktuarium nowego kościoła z budynkiem cerkwi na bandnerowskim schronie z „domem rekolekcyjnym” Stojące luksusowe autobusy mogą świadczyć o trosce logistycznej dla „pielgrzymów”. Dziwnie to wszystko wygląda tak w środku lasu z dziurawą drogą, ale pewnie już niedługo… Nie pytam, zwiedzam, zdjęcia w trybie nocnym Załącznik 144739 Załącznik 144740 Załącznik 144741 Załącznik 144742 Załącznik 144743 Załącznik 144744 Załącznik 144745 Załącznik 144747 Załącznik 144748 Nie dajcie się zwieść ruskiej propagandzie! Ci, co tu do 1944 żyli to byli dobrzy ludzie zajmujący się zielarstwem! Załącznik 144746 Za kolejną ścianą kolejna figura woskowa się poruszyła, co wyrywa mnie z butów. To batiuszka zszedł z cerkwi na dół, bo przyjechało czterech a jeden gdzieś się zawieruszył… Opowiedział o historii cerkwi i jej świętych patronach. Nawet pamiątkę dostałem - ikonę św. Konstantyna. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:26. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.