![]() |
Jelcz ogórek to było busidło⌠pamięta ktoś sznurek przez całą długość żeby zawołać na żądanie? :)
Jak byłem małym bajtlem to największa przygoda było poprosić kierowcę żebym mógł Siedzieć na pokrywie silnika. Całe 15km - las, serpentyny, wpatrywać się w zmiany biegów, sapanie hamulca. Nie każdy kierowca się na to zgadzał ale z reguły Udało się wymiałczeć :) piękne wspomnienia. Linia 32, Boguszów Gorce, Wałbrzych Śródmieście. |
|
Po pierwszym Twoim zdaniu chciałem napisać o siedzeniu na silniku. To była zajebioza dla małolata. Pewnie młodzieży będziemy musieli podesłać jakieś zdjęcia, żeby wiedzieli o co chodzi.
:) |
Ee tam jeżdziłem ogórkiem po placu tata z boku, a ile godzin przesiedziałem na miejscu koło kierowcy nie wspominam.
|
Wczoraj późnym popołudniem wracamy z długiej wycieczki na Westerplatte.
Najpierw SKM, potem autobus sezonowy linii 606. Zwiedzanie, trochę historii i z powrotem Na Żabiance przy dworcu wchodzę że szkrabami do cukierni. - Dwa pączki proszę. A dla pana? - Walerianę. Odbyliśmy podróż za jeden uśmiech. Na Westerplatte śliczna, młoda dziewczyna ustępuje mi miejsc w autobusie. Bardziej Kacprowi ale biorę go na kolana. Przy okazji zostaliśmy obdarowani pięknym uśmiechem. Tak... Jak to w wakacje. Nie ma bajek. Dozuję serial z uśmiechem i Wakacje z duchami. Legalnie i niech to gęś kopnie oraz: babciu ratunku! Tak zostałem Dudusiem. P.S. "Każdego roku mały pingwin pokonuje ponad 8000 kilometrów wybrzeża, aby ponownie spotkać się z rybakiem, który uratował mu życie, gdy znalazł go pokrytego ropą i na skraju śmierci. Ta prawdziwa historia ma miejsce w Brazylii, gdzie Dindim bezbłędnie wraca ze swojego naturalnego siedliska w argentyńskiej Patagonii do domu Joao Pereiry de Souzy - mężczyzny, który go uratował w 2011 roku. Pomimo ogromnej odległości i swojej dzikiej natury, Dindim rozpoznaje swojego wybawcę, wita go z entuzjazmem i spędza u jego boku kilka miesięcy, zanim wyruszy w drogę powrotną. Naukowcy wciąż nie do końca rozumieją, jak udaje mu się odnaleźć drogę, ale ta wyjątkowa więź poruszyła cały świat i stała się symbolem relacji między ludźmi a zwierzętami." |
Był nie dawno film o tem z Jean Reno, dobry. A wracając do to była super komedia .
|
Wakacje
Bahdaj wymiata.
Podróż za jeden uśmiech, Wakacje z duchami, Do przerwy 0:1, Stawiam na Tolka Banana - to wszystko ekranizacje (nomen omen doskonałe) jego wybranych powieści młodzieżowych. Znakomicie się czyta i ogląda. Na tapetę dla szkrabów wjedzie jeszcze Pan Samochodzik. Też kilka ekranizacji z Mikulskim. W ogóle jest fantastyczne forum Pana Samochodzika: https://pansamochodzik.net.pl/ Kopalnia wiedzy i... w ogóle... bomba. Przyjdzie jeszcze czas na Nizurskiego, potem Szklarskiego. Jak tylko ogarną czytanie ale i tak juz im nieźle czytanie wychodzi. Tymczasem od kilku dni zaposiadowuję... https://i.ibb.co/G4gN9y0Q/IMG-20250709-150932.jpg |
Wakacje
Wersja kinowa. Pan Samochodzik w starej wersji. Co do reszty to jednak polecam lekturę Nienackiego. "Świętą" trójcę zamyka Niziurski, z kultowym dla mnie: Siódmym wtajemniczeniem. Tę jego kniżkę polecam przeczytać na końcu. 1. Księga urwisów. 2. Sposób na Alcybiadesa. 3. Niewiarygodne Przygody Marka Piegusa. Kapitalna ekranizacja: 4. Klub Włóczykijów. 5. Naprzód Wspaniali. 6. Siódme Wtajemniczenie. Te czytałem, żadna mnie nie zmęczyła i na 100% do lektury ich wrócę. Ostatnia pozycja to ikona. P.S. Oglądamy we trójkę (z wnukami) pierwszy odcinek Podroży za jeden uśmiech (było na zachętę). Jest scena, w której Leszek Herdegen dorabia na lewo, na mieście GAZ-zem 69. Zabiera niby na stopa Poldka i Dudusia spod krakowskiego dworca. Widząc, tę nieprzystającą do współczesnej rzeczywistości scenę, Marysia dopytuje: - Dziadek... a wtedy nie porywano dzieci...? Zabiła mi delikatnie ćwieka. W każdym razie bakcyl złapany. Drugi odcinek - już wypiekami. Skoro z otwartymi buziami przerobili Krzyżaków (podzielonych na 5 odcinków), to o dalsza edukację się nie martwię. https://i.ibb.co/mVvCCP7R/IMG-20250709-121834.jpg Dzisiaj Junior odbierał drapichrusty i Kacper tatę wypunktował trzy do zera. Zbyszko z Bogdańca wie, że tylko frajerzy atakują miecz. Kontra i kłucie. Do końca m-ca przerwa w nadawaniu. Jadę ostatecznie sprawdzić, skąd wzięli się Bułgarzy, po których tylko nazwa się ostała w europejskim cyrku. |
Wakacje
W Bułgarii, nad morzem, gdzieś pomiędzy Kawarną a Kamen Briagiem.
Za stołem w jednej z nadmorskich knajp, stylizowanych już od dawna milutko i globalistycznie, zasiadła bułgarska rodzina, której królowała matrona o posturze menhira oraz jej małżonek: łysy, równie zwalisty i ciężki. Zasiedli za stołem i rozmawiali. W tle chałturzył jakiś wesoły muzyk, który grał na przemian covery Abby i Metalliki. Muzyk był wesoły a sala smutna. Choć robił, co mógł, nawet kawały opowiadał między kawałkami, to prawie nic nie osiągał, czasem jakiś lekki chichot. Aż mi go żal było. Ale gdy muzyk przestał grać i nastała cisza, wtedy ten łysy, zwalisty zaczął śpiewać. Normalnie, jako gość przy stoliku. Z zamkniętymi najpierw oczami śpiewał. I była to pieśń jakaś stara, ludowa, z tym zawijasem bliskowschodnim, charakterystycznym dla Bałkanów, i po chwili do męża dołączyła matrona, do matrony, pozostali ludzie przy stole, a po chwili inni goście lokalu. Słuchałem zachwycony, i sam bym śpiewał, tylko że tekstu nie znałem. A i muzyk dołączył. |
Już to dzisiaj czytałem, podrzucone w ramach przeglądania sieci. Mogę tylko przytoczyć własną historię, gdzie zagrałem tego łysego w samolocie Kubańskich linii lotniczych
https://www.africatwin.com.pl/showthread.php?t=8328 |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:45. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.