![]() |
Cytat:
|
ta Mirmil pewnie w pracy ta Baja, Meksyk, a na wakacje do Honolulu ;)
pozdrówka i czekamy z niecierpliwością |
Po dluzszej przerwie witam ponownie i zabieram sie za nadrabianie zaleglosci.
Po pobudce w srodku nocy poszlismy z zolnierzami do ich obzowiska,kilka kilometrow polna droga,potem przez laki do jakiegos opuszczonego gospodarstwa.Byl srodek nocy,zolnierze nie pozwolili nam uzywac latarek,Roman szedl w klapkach,kilka razy zassaly mu sie one w blocie,ciezko bylo je odnalesc po ciemku. W obozowisku rozbilismy nasz namiocik,posrodku namiotow wojakow i poszlismy spac,deszczyk lekko mrzylm bylo ponad 20 stopni. Na drugi dzien zolnierze dali nam snaidanie-kakao i kanapka z konserwa.Zaczelismy rozgladac sie po obozowisku.Krecilo sie okolo 40 zolnierzy,wyposaznych we wszytsko,co mozna przyniesc na plecach-karbiny maszynowe,CKMy,karabiny snajperskie, mozdzierze,radiostacje itp itd,Saperzy mieli do pomocy psy .Wojacy byli ty po to,by pilnowac,chronic ekipe niszczaca plantacje koki.A pracownikow bylo okolo 80 osob, ktorzy wyrywaja z korzeniami drzewka koki,a koke najczesciej sadza wlasnie Guerilla,ktorzy z produkcji i sprzedazy cocainy maja pieniadze na swoje utrzymanie.I podobno jest tak,ze nawet jak wojsko znajdzie wiesniakow sadzacych koke,to im nic nie robi,bo wiesniacy to robia troche z przymusu guerilli,a troche dla zarobku-bo czesto nie maja duzej mozliwosci zarobienia pieniedzy w inny sposob.A jak wojsko znajdzie miejsce,gdzie sie przetwarza koke,albo porcjuje,to niszcza i strzelaja sie z guerilla.Tylko,ze na guerille to tu mowia na wszystkich,ktorzy sa wrogami panstwa i mieszkaja w gorach,w dzungli.A do wyrywania i niszczenia koki rzad zatrudnia tych samych wiesniakow,ktorzy czasami ja sadza-zeby im dac pieniadze i zatrudnienie.A oprocz tego w grupie niszczaca koke sa tez inzynierowie,medycy,sluzba techniczna,kucharze.Guerilla czesto zastawia pulapki.wiec zolnierze maja do pomocy psy,ktore potrafia wykryc miny i materialy wybuchowe.Ale jak napada duzo wody,miny sa pod woda,nie mozna pracowac,bo psy nie wyczuwaja min. Jak nas to wojsko przeprowadzilo do swojego obozowiska,na drugi dzien jeden inzynier,ktory troszke mowil po angielsku opowiadal,ze wojskowi maja podsluch guerilli ,ktorzy mowili cos o dwoch gringo,z niebieskimi oczami,jasna skora,ktorzy jada na motocyklu.i nie wiadomo,czy chcieli cos nam zrobic,ale wojacy zabrali nas w bezpieczneijsze miejsce. Wiec wyladowalismy na biwaku wojska i rozkoszowalismy sie cisza przed burza. |
|
No ta ostatnia fota to jak pies wojny. I to po przejsciach...
|
Klasa fota :) jak po wojnie w Jugo :D
|
Mógłbym sobie bardziej własnoręcznie pysk obić byle tam być...ale przemawia przeze mnie zazdrość...;)
|
Panowie po tych opowieściach o guerilla itede to martwić się zaczynamy.
BTW: zalegalizować kokę!!! |
Cytat:
i gdzie wtedy byłoby całe to mrówkowanie po plecach przy czytaniu opowieści Mirmila ...:D |
Dobra - ja tam myślę, że chłopaki ściechy jakieś walą i dlatego nie są w stanie pisać.
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:26. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.