Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (https://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (https://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   INDIE, HIMALAJE, Sierpień 2010 (https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=6577)

Boski-Kolasek 20.11.2010 19:42

To co jutro bedzie wiecej? ZAje.... fotki i wyczyn!!!!!!

JaroGL 20.11.2010 21:50

10 Załącznik(ów)
Pozwolenia moglismy załatwiać dopiero od 10 rano, wiec mieliśmy troche czasu rano na połażenie po sklepach, przegląd motorów itd. Zameldowaliśmy się przed Urzędem nieco wcześniej, a tam już kolejka, Czesi na rowerach, Francuzi, Hiszpan i inne nacje, nie dobrze, stracimy czas. Idziemy więc do agencji turystycznej aby przyspieszyc, formalnosci w Indiach to koszmar, kursujemy między trzema budynkami, zbieramy podpisy, robią nam fotki kamerką internetową. W końcu dostajemy upragnione permity i bez zastanowienia wyjeżdżamy z miasta w górę. Niestety nie w tą stronę co trzeba bo pojechaliśmy w kierunku Kalpy, a to ślepa droga. Kapnęliśmy sie w miarę szybko, ale następna godzina poszła się rypać. Dobrze, że chodzież panorama była ładna.

Załącznik 16722

Wracamy więc do Recong Peo, zjeżdżamy w dół i odbijamy w lewo dalej wzdłuż rzeki Sutlej. Po chwili punkt kontrolny, załatwiamy temat sprawnie i jedziemy dalej. Wreszcie droga jest pusta, coraz mniej odcinków asfaltowych, mamy odczucie, że jesteśmy tu sami. Od czasu do czasu pojawia się Tata widmo, zawsze w ostatniej chwili na zakręcie i tak było do końca. Klimat coraz bardziej surowy, znika jakakolwiek roślinność, kanion robi sie coraz ciaśniejszy, rzeka huczy w dole, a u góry wiatr.

Załącznik 16723

Wodospady bocznych dopływów z hukiem spadają w dół do rzeki.

Załącznik 16724

Co chwile robimy foty.

Załącznik 16725

Załącznik 16726

Załącznik 16727

Widoki przednie, sceneria podobna, aż do miejsca gdzie rzeka Spiti wpada do Sutlej ok. 100 km od Recong Peo. Brązowa (błotnista) Sutlej łączy się z popielatą Spiti. Jest to brama do doliny Spiti czyli pierwszego naszego celu wyprawy.

Załącznik 16728

Tam zaczyna sie prawdziwa przygoda, droga biegnie przez most i wykutą półką pnie się do góry, miejscami jest tak wąsko, że kamienie spod koła lecą kilkadziesiąt metrow w dół przepaści. Potem droga wychodzi na strome zbocze i kilkoma serpentynami wznosi sie do góry na wysokość ok 3500 m.

Załącznik 16729

Załącznik 16730

Dalej znow jest odcinek wykuty w skale, ale widok na rzeke w dole jest fascynujący, już jej nie słychać, jawi sie nam jako wąska nitka. Jesteśmy w końcu ok 1 km wyżej. Wreszcie widać większą panoramę niż w ciasnym wąwozie.

Załącznik 16731

Stąd już niedaleko do Nako, gdzie trafiamy już przy szarówce. Szybko załatwiamy pokój, robimy zakupy, jedzenie, flaszka i do spania. Ten dzień zrobił na nas duże wrażenie, a raczej trasa i wielkość gór, przestrzeń dookoła.

JaroGL 21.11.2010 17:38

10 Załącznik(ów)
Powitał nas chłodny i wilgotny poranek. Nie mielismy więc zbyt wielkiej ochoty na szybkie pakowanie. Pojechalismy jeszcze nad jezioro Nako i potem na właściwą drogę w górę rzeki Spiti. Zaraz po starcie mielismy dwa strumienie do pokonania, było troche głęboko, ale Royale dzielnie pokonały przeszkodę.

Załącznik 16771

Potem droga biegnie dość wysoko co pozwala nacieszyć oko widokami.

Załącznik 16772

Załącznik 16773

Załącznik 16774

Następnie zjeżdżamy w dół niemal nad samą rzekę. Po chwili dojeżdżamy do Sumdo, gdzie mieści się punkt kontrolny. Kiedyś mozna się było stamtąd dostac do Chin, ale droga jest zniszczona. Jestesmy bardzo blisko granicy z Chinami, jak się to mówi o rzut beretem.
Ruszamy dalej w kierunku Tabo znów jedziemy ciasnymi wąwozami. Dookoła piekne formy skalne powstałe z erozji wiatrowej lub poprzez osuwiska.

Załącznik 16775

Załącznik 16776

Załącznik 16777

Załącznik 16778

Załącznik 16779

Załącznik 16780

Co chwile robimy fotki przez co kilometry ubywają powoli.
cdn

podos 21.11.2010 22:12

Fajnie poogladać znajome widoczki... Praktycznie mam te same zdjecia:)
Ten dzien z Satledź do Spiti też bardzo miło wspominam. bedę podglądał.

sambor1965 21.11.2010 22:20

Mnie to się nigdzie chyba aż tak bardzo nie podobało jak na początku tego Spiti. Dawaj Jaro dalej, bo masz chyba ze 3 miechy opoznienia :)
Obiecalem sobie tam wrocic, fajnie ze udalo Ci sie zrealizowac marzenie!

JaroGL 21.11.2010 23:00

10 Załącznik(ów)
Cd.
Jesteśmy coraz bliżej Kazy, ale zanim tam dojedziemy mamy po drodze fajny mostek i jeszcze troche ciekawych widokow którym nie możemy sie oprzeć.

Załącznik 16829

Załącznik 16830

Załącznik 16831

Kaza jest o tyle istotna, że jest to wieksza mieścina, gdzie musimy zatankować, zrobic zakupi i zjeść. Jedzenie nie jest takie proste bo warunki nie napawają optymistycznie, decydujemy sie chyba w 10 knajpie na zamówienie. Na bazarze jest dużo regionalnych pamiątek z Nepalu, ale nie decydujemy się jeszcze na zakupy.

Załącznik 16832

Załącznik 16833

Stacja benzynowa jest na wyjeździe z Kazy, mamy szczęście bo dopiero co dowieźli paliwo. Dystrybutor na korbe, niezły bajer.

Załącznik 16834

Za Kazą dolina się rozszerza, jest duża przestrzeń, rzeka Spiti płynie wieloma małymi korytami. Widoki coraz ładniejsze, przejeżdżamy obok Key Gompy i zaczynamy rozglądać się za noclegiem.

Załącznik 16835

Załącznik 16836

Załącznik 16837

W pewnym momencie zaczynamy nieco odbijać na prawo od doliny, po paru kilometrach zaczynają się serpentyny w górę. Jest ich conajmniej kilkanascie. Dojeżdżamy do wioski, pytamy się o nazwę, okazuje się, że jesteśmy w Kibber czyli jest coś nie tak, bo ta wioska nie leży na szlaku. Podobno 10 lub 15 km wcześniej był jakiś mostek przez który powinniśmy przejechać, ale nic nie było oznakowane. Robi się ciemnawo, dziś już nie będziemy wracać, bierzemy pokój w guest haus'ie, zamawiamy jedzenie, pijemy Danska Vodke i po chwili znika prąd więc mozemy iść spać.

Załącznik 16838

JaroGL 21.11.2010 23:09

2 Załącznik(ów)
A byłbym zapomniał. W Kibber Talax zrobil jeszcze nocną sesję zdjęciową, bo nocleg był na 4200 m i go łepetyna bolała i nie mógł zasnąć. Wyszło całkiem fajnie.

Załącznik 16854

Załącznik 16855


P.S.
Sambor faktycznie mam opóźnienie, dużo pracy było w jesieni, ale z drugiej strony na tym wyjeździe nie byłem sam, było nas czterech. Od co poniektórych nadal nie dostałem fotek.

JaroGL 22.11.2010 17:20

10 Załącznik(ów)
Następny dzień.
Wstajemy nieco nie wyspani, prawdopodobnie ze względu na fakt, że był to jak dotąd najwyższy nocleg. Zamawiamy Spring Role na śniadanie i idziemy sie pakować.
Znów słyszymy, że droga do Leh nieprzejezdna. Narazie nie mamy zamiaru zmieniac planów.
Najpierw musimy wrócić do miejsca gdzie pomylilismy drogę, więc najpierw mamy ostry zjazd serpentynami. Okazuje się, że w Royalu tylny hamulec jest bardziej dla zasady niż po to aby wyhamować moto. Hamujemy więc przodem co skutkuje ciągłym uślizgiem na sypkiej nawierzchni. Udaje się nam jednak nie zaliczyć dzwona, tylko klocki z przodu nieco sie uwędziły i ilość bieżnika się zmniejszyła.
Dojechalismy do mostu, który przegapiliśmy dzień wczesniej, nie jest wogóle oznakowany, więc się wcale nie dziwie. Droga też wydaje sie jakby miała mniejsze znaczenie niz ta która my wybraliśmy. Robumy fotki na jedna i drugą stronę doliny i ruszamy dalej.

Załącznik 16898

Załącznik 16899

Dolina jest tu bardzo szeroka o małym nachyleniu, tylko w jednym miejscu jest dość duży lewy dopływ gdzie jest ciasny wąwóz i most.

Załącznik 16900

Potem mijamy parę wiosek, robimy fotki. Pogoda dziś wymarzona na motor podobnie jak i trasa.

Załącznik 16901

Załącznik 16902

Dojeżdżamy do jak dobrze pamietam Losar, gdzie znów jest punkt kontralny ostatni w dolinie Spiti. Policjant zaspany spisuje nas do dziennika i możemy jechać. Jedziemy jeszcze chwilę wzdluż rzeki, robimy ostatnie fotki widokowe na doline,a potem odbijamy w lewo wzdłuz bocznego dopływu, w kierunku przełęczy. Droga powoli zaczyna się wznosić. Widać w oddali lodowce.

Załącznik 16906

Załącznik 16907

Załącznik 16903

Załącznik 16904

Załącznik 16905

Zaczynamy wspinaczkę na przełęcz.
CDN

JaroGL 22.11.2010 18:22

10 Załącznik(ów)
Cd.
Wypatrujemy z niecierpliwością przełęczy, a tu cały czas w górę i w górę.

Załącznik 16908

Motory ledwo jadą, brakuje mocy, nam tez się ciężko oddycha. W końcu zdobywamy naszą pierwszą przełęcz Kunzum La 4551 m. Sama przełęcz w kształcie siodła dosyć przestronna, są oczywiście flagi modlitewne i kible jak to na przełęczy ;). Temperatura przyjemna tylko silny wiatr daje się we znaki. Piękny widok na szczyty o wysokości 6600 m i lodowce z nich spływające, widać też część naszej przejechanej trasy. Robimy pamiątkowe fotki.

Załącznik 16909

Załącznik 16910

Załącznik 16911

I dajemy w dół. Na zjeździe droga jest mocno zniszczona, pojawiają się duże kamienie. Widać, że obok robia nowa drogę. Hamulce znów maja przerąbane, a my mamy stresa, że zaraz pojedziemy skrótem przez serpentyny, których jest co najmniej kilka. Dojeżdżamy do rzeki Chandra wzdłuz której będziemy kontynuować naszą wycieczkę. Ta dolina jest całkiem inna niz w Spiti, jest więcej zieleni, pojawiają się nawet kwiatki co skwapliwie zarejestrowaliśmy na fotkach.

Załącznik 16912

Załącznik 16913

Załącznik 16914

Mijamy miejsce, gdzie jak dobrze pamiętam grupa Samborowa przenosiła motocykle ze wzgledu na osuwisko kamienii. Wiele sie tu nie zmieniło, ale drogę poprowadzili inaczej.
Gdy jesteśmy juz blisko skrzyżowania z drogą z Manalii, dolina ścieśnia się a droga wznosi się przez co widok robi się przepiękny. Na przeciwległym brzegu doliny widac piekne wodospady spadające trawersami. Po naszej stronie tez jest kilkanaście przejazdów przez strumienie. Do jednego takiego strumienia wjeżdża Talax z dźwignia hamulca a wyjeżdża bez. Jest nieźle. Zaczyna niestety odstawać i zostaje nieco z tyłu. Zatrzymujemy się więc za jedną z większych przepraw wodnych i czekamy na Talaxa, gdy go juz widzimy ten wycina efektownego orła i leży pod motorem. Po chwili wstaje, ale nie jedzie do nas, Krzychu postanawia pójść do niego z 500 m. na miejscu okazuje się, że ten sobie ciasteczka zajada ... W końcu dojeżdża do nas nieco zmęczony i kontynuujemy jazde.

Załącznik 16915

Załącznik 16916

Załącznik 16917

Od skrzyzowania z drogą z Manali pojawia sie asfalt, a droga staje sie szersza, można przyspieszyć, robi sie juz późno a naszym celem jest Keylong. Dojeżdżamy tam jest już prawie ciemno, znajdujemy szybko nocleg z garażem w całkiem niezłych warunkach i szukamy coś do jedzenia. Okazuje się, że w jednej knajpie mogą nam przyżądzić kurczaka, decydujemy sie mimo sporej kwoty. Bierzemy dwa całe kurczaki, czekamy chyba z godzinę, z kuchni dobiegają dziwne dźwieki. W końcu przynosza nam kurczaka porąbanego młotkiem na miazge, udaje sie nam z tych wszystkich kawałków poskładać może jednego kurczaka wiec wywiązuje sie lekka sprzeczka. Facet dostaje pare bluzgów :mad:, ale mimo to zjadamy, bo co mamy zrobić :mur:.

PARYS 22.11.2010 19:33

Aaaale łaaadnie

Też tam kiedyś pojadę

JaroGL 25.11.2010 23:21

Parys polecam taki wyjazd. Pamiątka na całe życie. W Himalajach jest pięknie w przeciwieństwie do np. okolic Delhi.
Co do fotek to będą coraz ładniejsze jak tylko znajde czas żeby coś dalej naskrobać.

Ponizej link na inne spojrzenie na Indie dla twardzieli:
http://spynet.ru/blog/Shocking/31293.html

jackmd 26.11.2010 00:49

ale końcówka hard core, i ja mam teraz iść spać!!! Ale wasze fotki są extra...czekam na cd..

talaxon 26.11.2010 02:08

Jarek jeszcze jeszcze dobrze się to czyta dostaniesz za to coś ładnego ?!


może zrobimy kiedyś tą trasę na swoich motorkach :bow:

Stachu 26.11.2010 13:31

Cytat:

Napisał JaroGL (Post 146135)
Parys polecam taki wyjazd. Pamiątka na całe życie. W Himalajach jest pięknie w przeciwieństwie do np. okolic Delhi.
Co do fotek to będą coraz ładniejsze jak tylko znajde czas żeby coś dalej naskrobać.

Ponizej link na inne spojrzenie na Indie dla twardzieli:
http://spynet.ru/blog/Shocking/31293.html

Zdjęcia z tego linku pochodzą z Varanasi. Jest to święte miasto w którym pali się ciała zmarłych. Są pewne wyjątki od reguły palenia. Te ciała po prostu wrzuca się do Gangesu. Niecałe trzy tygodnie temu było mi dane brodzić po tych mulastych brzegach...;)

JaroGL 26.11.2010 16:20

10 Załącznik(ów)
Następnego dnia rano dzielimy obowiązki. Jedni idą zamawiać, śniadanie czyli Spring Rolle, drudzy jadą z motorami do mechanika bo jest przy nich trochę roboty. U Wąskiego wymiana spręzyny od kopnika, elektryka, dolewki olejów, u Krzycha ubyło powietrza plus oleje i naciąganie łańcucha, u mnie tylko łańcuch, a u Talaxa trzeba zamontować dźwignię hamulca tylko skąd ją wziąść? Pytamy wszędzie, ale nigdzie nie ma, wkońcu jakiś spawacz próbuje przerobić dźwignie od innego sprzęta. Niestety po jednym nacisnieciu odpada, rezygnujemy z dalszych prób bo to nie przyniesie efektu. talax będzie miał przechlapane bo przed nim 2 lub 3 dni jazdy przez najwyższe przełęcze tylko z przednim hamulcem, nawet hindusi się pukają po głowie i mowią że to niemożliwe.
Około 12 jesteśmy spakowani, okazuje się, że minęliśmy stację benzynową, która była w Mandi i musimy się wrócić 7 km, trudno nie ma wyjścia bo przed nami 365 km bez stacji.

Załącznik 16990

Załącznik 16991

W końcu ruszamy, zaraz za Keylong jest kilka przejazdów przez strumienie i przez rzekę w miejscowości Darha. Ogólnie dookoła jest jeszcze zielono, ale krajobraz zaczyna się zmieniać. Przed podjazdem na przełęcz Baralacha La robi się bardzo zimno, ubieramy wszystko co mamy, w miarę wznoszenia pojawiają się płaty śniegu.

Załącznik 16992

Załącznik 16993

Na samej przełęczy o wysokosci 4883 m pogoda poprawia się, podziwiamy widoki. Wokół ośnieżone szczyty, jest opuszczony budynek coś jak schronisko górskie, są flagi modlitewne i tablica informacyjna. Druga przełęcz zdobyta.

Załącznik 16994

Załącznik 16995

Zaczynamy zjazd, mijamy ciężarówkę, która spadła ze 100 m w dół, a potem dojeżdżamy do rozległej doliny, gdzie znajdują się namiotów Nepalczyków u których mozna zakupić upominki. Pijemy herbatkę, robimy zakupy, czapka, szalik, skarpety.

Załącznik 16996

Załącznik 16997

Załącznik 16998

Załącznik 16999

JaroGL 26.11.2010 16:51

10 Załącznik(ów)
Jedziemy dalej napotykamy Royala porzuconego, ale nie ma dźwigni hamulca, Talax zabiera chyba klamki, które się nie przydały nikomu, szkoda, że nie umiemy przewidywać przyszłości, bo byśmy troche potrzebnych części z niego wymontowali.

Załącznik 17000

Załącznik 17001

Droga powoli prowadzi w dół wzdłuż rzeki, mijamy piekne kolorowe skały.

Załącznik 17002

Załącznik 17003

Załącznik 17004

Załącznik 17005

Przed Sarchu pojawiają się skupiska namiotów dla turystów, ale ceny odstraszają. Są za to ciekawe krajobrazy, rzeka płynie w wąwozie o ok. 50 m niżej.

Załącznik 17006

Załącznik 17007

Załącznik 17008

Dojeżdżamy do samego Sarchu, które jest wioską sezonową. Jest tam oczywiście posterunek kontrolny. Kris i Młody pierwsi ruszają dalej i odjeżdżają, odprowadzam ich wzrokiem, przejeżdżają całą wioskę i nie zatrzymują się. Myślę sobie co jest grane? Przecież jest już późno, a dalej jest następna przełęcz, której nie ma szans przejechać za dnia. Do tego w oddali widać błyski co nie za dobrze wróży. Puszczam się więc w pogoń za nimi i dopadam ich za kilka kilometrów, myśleli, że jest jeszcze jedna wiocha po drodze. Nie chce się nam zawracać więc decydujemy się na pierwszy nocleg w namiotach. Znajdujemy polanke przy drodze koło mostu przez rzekę, jest nieco osłonięta od wiatru, rozkładamy namioty, dodatkowo robimy bariere z motorów.

Załącznik 17009

Nastepnie kuchnia i zupki, robi się zimno, wysokość ok 4200 m, mało tlenu, mocno się umęczyliśmy przy tych namiotach. Wieczorem przejeżdżają jeszcze ostatnie ciężarówki, kierowcy pozdrawiają nas i oczywiście trąbią.

kris 26.11.2010 17:38

następnym razem nie zabieram namiotu żeby nie kusiło ... ;)

RAVkopytko 26.11.2010 18:16

Piękna relacja,gratuluje realizacji marzeń.:bow:
Gdzie w Polsce można znaleźć porzuconą Afryke?:) pewnie i tak się nikt nie przyzna nawet jak znajdzie:D

JaroGL 26.11.2010 20:01

10 Załącznik(ów)
W nocy o dziwo nie zmarzliśmy, choć temperatura na pewno nie przekraczała 5 stopni. Galaxon tylko miał problemy z choroba wysokościową, głowa go bolała i ledwo się ruszał do tego perspektywa jazdy bez tylnego hamulca nie napawała optymistycznie. Widok z miejsca noclegu mielismy niezły, dzien wczesniej nie było czasu na fotke.

Załącznik 17013

Zabralismy się za gotowanie wody na herbate i na jakieś jadło co na tej wysokości nie jest wcale takie łatwe. Waski o mało nie wysadził mnie w powietrze tą swoją kuchenką.

Załącznik 17014

Ruszylismy w kierunku trzeciej naszej przełęczy Lachalung La o wysokości 5065 m. Początkowo droga biegnie doliną wzdłuż rzeki, a w pewnym momencie zaczyna sie wznosic kilkunastoma serpentynami w górę aż do przełęczy. Jak się potem okazało jedna z najlepszych przełęczy widokowo zwłaszcza na podjeździe i zjeździe.

Załącznik 17015

Załącznik 17016

Załącznik 17017

Jest pięknie, motory dają rade. Talax trochę odstaje ale nie ma tragedii. Jedziemy wąwozem wzdłuż strumienia aż do mniejszej przełęczy Kangla o wysokości 4784 m. Czwarta zdobyta.

Załącznik 17018

Załącznik 17019

Widok z tej przełęczy jest super, przepaść, formacje skalne, wodospad. Jedzie sie półka skalną , a potem zjazd serpentynami w dół.

Załącznik 17020

Załącznik 17021

Załącznik 17022

Jesteśmy blisko Pang ok 5 km, to tez wioska sezonowa, ale zanim tam dojedziemy mamy nowe doświadczenie w Himalajach - przeprawe przez błociaro i wielkie kałuże. Trochę się ślizgamy, ale dajemy rade. Zatrzymujemy się w Pang u miłej pani na omlecika i herbatkę z migdałami i cynamonem.

JaroGL 26.11.2010 21:33

10 Załącznik(ów)
Załącznik 17023

Z Pang wyjeżdża się do góry kilkoma serpentynami i wjeżdża się na coś w rodzaju płaskowyżu o długości kilkudziesięciu kilometrów. Jest bardzo szeroko, można wybrać sobie jedną z wielu dróg.

Załącznik 17024

Oczywiście każdy wybiera inną, więc tracimy kontakt ze sobą, do tego od lewej nadciąga jakaś nawałnica z piorunami. Nie napawa to optymistycznie, jest szansa na ucieczke bo idzie skosem, więc postanawiam wycisnąć wszystko z Royala. Przed sobą mam piękną pogodę, chłopaki zostają z tyłu, a burza mnie dogania. Royal więcej leci w powietrzu niz jedzie. Gubie butelki z wodą, zaczyna padać grad, nie mam czasu na włożenie ciuchów przeciwdeszczowych. W końcu udaje mi się uciec, ale nazbierałem przed soba ok 2 kg gradu. Za mną biało.

Załącznik 17025

A przede mną pieknie.

Załącznik 17026

Dojeżdżam do jakichś namiotów i skrzyżowania dróg, czekam na chłopaków, przyjeżdżają po jakimś czasie i wyglądają jak zmokłe kury. Zagadujemy miejscowych, dowiadujemy się, że droga przez przełęcz Taglang La jest niemożliwa bo tam spadło 16 km drogi po lipcowych powodziach. Nie jest dobrze, ale jedyna droga do Leh wiedzie przez Jezioro Kar i przełęcz Polo Kongka La, ale to strata prawie jednego dnia. Nie mamy wyjścia musimy jechać tyle, że właśnie w tamtą stronę poszła burza.

Załącznik 17027

Pierwszy odcinek to przeprawa przez niezły piach, atakuje dwa razy wydmę bo moto nie daje rady, musze szukać innej drogi, chłopaki mają podobne problemy. Gdy w końcu wyjeżdżamy do góry pojawia się świeżo położony asfalt, jedziemy w kierunku jeziora. Okazuje się, że uciekamy przed jedną burzą a gonimy drugą.

Załącznik 17028

Załącznik 17029

W pewnym momencie widze przed sobą, że Wąski rzucil motor i biegnie gdzies przez step. Myślę sobie, że pewnie zobaczył cos ciekawego, albo goni jakiegoś zwierza. Okazalo się że biegnie do jedynego kamienia czy krzaka o wysokosci ok. 0,5 m za potrzebą. W tym momencie jedzie akurat konwój cięzarówek i wszyscy hindusi z uśmiechem na gębach robia fotki Młodemu.

Załącznik 17030

Dalej droga odchodzi w lewo od jeziora i rozpoczyna się łagodny wjazd na piątą przełęcz Polo Kongka La. Okazuje się, że przełęcz miała ponad 5100 m, a według mapy miała mieć tylko 4920 m. Jest strasznie zimno i wiatr, na drodze kałuże zamarznięte stąd nie mam nawet zdjęć tej przełęczy. Zjeżdżamy niżej, robi się cieplej. Jedziemy doliną gdzie znajdują się pozostałości po wydobyciu soli i siarki.

Załącznik 17031

Dojażdżamy do wioski, a potem do skrzyżowania, gdzie w prawo wiedzie droga nad jezioro Moriri. My skręcamy w lewo w kierunku Mahe w dolinie Indusu. Jedziemy cały czas w dół, wjeżdżamy już na tereny gdzie szalała powódź, droga rozwalona, mosty zmyte.

Załącznik 17032

Gdy dojeżdżamy do głównej drogi wzdłuż Indusu robi się już bardzo późno. Jesteśmy jeszcze kontrolowani. Jedziemy jeszcze kilka kilometrów w dół Indusu i już po ciemku znajdujemy nocleg u gospodarzy. Warunki na pierwszy rzut oka tragiczne, ale potem okazało się przytulnie i było dobre jedzenie. Ten dzień był jednym z najpiękniejszych z naszego wyjazdu.

Stachu 27.11.2010 10:19

Piękna historia. Czekam na ciąg dalszy:).

JOJNA 27.11.2010 15:03

zdjęcia super ale nie oddają rzeczywistości.

czosnek 27.11.2010 15:26

Kurde Panowie, jest Rock&Roll !! brawo!

JaroGL 27.11.2010 16:50

10 Załącznik(ów)
Spaliśmy na takiej kwaterze.

Załącznik 17044

Jedliśmy najlepsze jedzenie chyba z całego wyjazdu.

Załącznik 17045

W tym dniu plan był taki aby dojechać do Leh. Mielismy do przejechania ok 120 km w większości asfalt. Droga cały czas biegła w dół doliną Indusu. Krajobraz cały czas podobny nie robił na nas już wielkiego wrażenia w porównaniu do tego co za nami.

Załącznik 17046

Załącznik 17047
Z tej trasy najbardziej pamiętam spotkanie z konwojem ok 60 ciężarówek wojskowych, które akurat spotkaliśmy na najbardziej rozwalonym odcinku drogi. Musieliśmy się zatrzymać bo nie było dla nas miejsca. Kurzyło się tak niemiłosiernie, do tego spaliny, że wyglądaliśmy jak kocmołuchy. Nie ma to jak mieć szczęście.

Załącznik 17048

Załącznik 17049

Załącznik 17050

Cała droga to świadectwa po katakliźmie powodziowym, przejeżdżamy często przez strumienie bo mosty pourywane, pola uprawne jeszcze zalane, niektóre domy podmyte i poniszczone.
Dojeżdżamy do Upshi gdzie jest kontrola paszportowa.
Kilkanaście kilometrów przed Leh dolina rozszerza się, pojawiają się większe miasteczka, ludność miejscowa zajęta sprzątaniem po powodzi.

Załącznik 17051

Przed samym Leh kierują nas na objazd przy samym Indusie, jedziemy miejscami po rzece. W końcu dojeżdżamy do miasta od strony lotniska, Wąski się gdzieś gubi, ale po godzinie znajduje nas. Mijamy też Gompe. Miasto walczy z usuwaniem skutków powodzi. Podobno zginęło tu ok 500 osób.

Załącznik 17052

Pytamy gdzie mozna załatwić pozwolenia na dalsza drogę. Jedziemy do Departamentu, ale tam mówią nam, że nie możemy tego załatwić bezpośrednio tylko przez agencję, dostajemy namiary. Jedziemy na Main Bazar jest ok 15, udaje się nam wszystko załatwić i agent mówi nam, że jeszcze w tym dniu będziemy mieć pozwolenia. Udało się nam rzutem na taśme. Jedziemy więc szukać noclegu, przez przypadek trafiamy do super miejsca, jest po europejsku, szok.

Załącznik 17053

Wreszcie normalny prysznic, kibel, łóżka itd. Wieczorem idziemy połazić po mieście i się integrować, poznajemy Polaków, imprezka w fajnej knajpie.
Rano czeka nas przegląd motorów no i dźwignia hamulca dla Talaxa.

JaroGL 28.11.2010 17:47

10 Załącznik(ów)
Rano szybkie śniadanie i jedziemy do mechanika przeglądnąć motory i dokonać drobnych napraw. Najważniejsze to dźwignie hamulca dla Talaxa. Udaje się ją kupic i wymienić. Wracamy na kwaterę, pakujemy sprzęty i kierunek Khardung La najwyższa przełęcz na naszej trasie. Znajdujemy właściwą drogę, co nie jest takie proste w Leh i jedziemy przez slumsy. Dzielnica zniszczona przez powódź, w końcu wznosimy się trochę wyżej, znikają zabudowania oraz zieleń. Wjazd na przełęcz to ciągła jazda w górę przez ok 50 km.

Załącznik 17063

W połowie drogi jest posterunek kontrolny, sprawdzają pozwolenia. Jedziemy dalej, mój motor dostaje zadyszki, chłopaki odjeżdżają. Jakieś 2 km przed przełęczą motor gaśnie. Udaje się zapalić, ale nie chce jechać, muszę odpychać się z buta dodatkowo. Wjeżdżam na przełęcz jako ostatni. Znajduje sie tam posterunek wojskowy, gompa, flagi modlitewne, sklep z pamiątkami no i najwyżej połozone kible. Częstują też darmową herbatką, jest zimno i wietrznie. Wokół śnieg. Robimy fotki. Szósta przełęcz zdobyta.

Załącznik 17064

Załącznik 17065

Załącznik 17066

Załącznik 17067

Informuję chłopaków, że mam problemy z motorem i ruszam jako pierwszy w dół. Jadę sobie spokojnie na zgaszonym silniku, co jakiś czas filmuje. Chłopaków nie ma, ale wydaje mi się, że słyszę silniki. Zjeżdżam dalej, ostatni rzut oka na przełęcz.

Załącznik 17068

Spotykam pierwszego Świstaka i Jaka.

Załącznik 17069

Załącznik 17070

Dojeżdżam aż do skrzyżowania z drogą do Agham tj ok. 55 km od przełęczy i tam czekam na resztę. Po drodze piekne widoki.

Załącznik 17071

Mija pół godziny, godzina a potem półtorej. Przyjeżdża Wąski, informuje mnie, że Krzysiek rozwalił oponę kilka kilometrów za przełęczą, a ja mam wszystkie narzędzia. Jest wtopa, zawaliłem sprawę, ale bałem się, że to ja będe opóźniał jazdę, bo z motorem kiepsko. Zastanawiamy się co robić czy wracać czy szukać noclegu, czy podać narzędzia stopem. Postanawiamy zjechać do Khalsar i poszukać noclegu. Jest kiepsko parę domów na krzyż, warunki tragiczne. Spotykamy Francuzów na Royalach też mają problem zostawili motor w nastepnej wiosce i jadą do Leh po części. Próbujemy coś wymyslić, dajemy im narzędzia aby przekazali naszym. Po pół godziny decydujemy się, że jednak wracamy bo niewiadomo co tam u chłopaków. Wąski jedzie pierwszy bo ma lepszy motór, ja znów się wlokę do góry. W międzyczasie Krzysiek zjeżdża do North Pulu, gdzie przy pomocy narzędzi wojskowych wyciąga koło. Zanim ja dojeżdżam do tego miejsca Krzysiek jest już po spotkaniu z Francuzami, którym padł drugi motor, odebrał nasze narzędzia, ale pojechał już z kołem okazją do Leh. Motor wprowadzony do knajpy. Okazało się, że opona jest tak uszkodzona, że jest potrzebna nowa. Spotykam Młodego, jedziemy dalej, jest już bardzo późno i bardzo zimno. Motor cudem wyjeżdża na przełęcz potem już w dół to jakoś dojadę, jest ciemno, doganiam Galaxona, robi nocne fotki.

Załącznik 17072

Dojeżdżamy spowrotem na kwaterę wszyscy wyczerpani, są trochę kwasy po tym dniu, idziemy spać. Ten pechowy dzień zaważył na tym, że nie pojechaliśmy do Padum.

sambor1965 28.11.2010 17:53

Wyprostuj te ostatnia fote. Widze ze bylo arcyklimatycznie. Gratki za spelnianie marzen!

JaroGL 28.11.2010 18:17

2 Załącznik(ów)
Sambor dzięki za opinie. Fotka juz poprawiona. Wrzucam jeszcze jedną.

Załącznik 17073

Załącznik 17074

P.S. Czy Gruzja na przyszły rok aktualna? Pisałem do Ciebie na ADV.

dopra 29.11.2010 11:10

Rewelacja, rozmawiałem z Talxonem i czekałem na zdjęcia i opis z Waszej wyprawy no i się doczekałem :)

podos 29.11.2010 14:21

Cytat:

Napisał JaroGL (Post 146558)

Eh ta nocna panorama Leh i z zasniezonym Stok Kangri w tle.... :dizzy:

JaroGL 29.11.2010 20:53

10 Załącznik(ów)
Wstajemy rano, szybkie śniadanie i jazda do mechanika. Atmosfera nie ciekawa. Krzysiek z chłopakami jedzie oponę kupić i załozyć. Ja zostaje na kwaterze i dobieram się do gaźnika, ale nic w nim nie znajduje. Wymieniam świece, sprawdzam zawory, czyszczę filtr powietrza. Mam nadzieję, że dziś motor będzie się lepiej sprawował. Umówiliśmy się, że spotykamy się tam gdzie został motor Krzyśka. Wyjeżdżam więc w drogę, nie wiem czy chłopaki już pojechali czy też nie. Krzysiek z kołem musi znów jechać stopem bo motory w dwie osoby i z bagażem nie pojadą. Moto jakoś jedzie, jakby lepiej niż wczoraj. W South Pullu dowiaduje się, że chłopaki juz jechali, co potem okazuje się nie prawdą bo gościu myślał, że chodziło o poprzedni dzień. Zdobywam po raz trzeci przełęcz Khardung La 5602 m ;) i zjeżdżam w dół do North Pullu. Tam okazuje się, że jestem pierwszy, ale ważne, że motor Krzyśka jest i bagaże. Czekam ponad godzinę, okazuje się, że chłopaki czekali długo na jakąkolwiek okazje.
Pomagam Krzyskowi przy zmianie koła, okazuje się, że jednak nam podprowadzili klucz nastawny i nie możemy dokręcić koła. Musimy pozyczyć od wojskowych.

Załącznik 17115

W końcu udaje się, humory się poprawiają, ruszamy w kierunku Nubra Valley. Droga z North Pullu do Khalsar piękna, dobry asfalt, można się bujnąć na zgaszonym silniku szybciej niż na plaskim z pełnym gazem.

Załącznik 17116

Załącznik 17117

Załącznik 17118

Załącznik 17119

Załącznik 17120

Załącznik 17121

Parę km za Khalsar jest rozwidlenie dróg. W prawo do Nubra Valley, w lewo do Shyok Valley. My najpierw jedziemy do tej pierwszej. Przejeżdżamy przez most za którym jest kontrola pozwoleń.

Załącznik 17122

Wszystko idzie gładko, dojeżdżamy do miejsca gdzie zaczyna się dolina.

Załącznik 17123

Nasz cel to Panamik, wioska najdalej wysunięta w kierunku Lodowca Siachen, dalej ponoć juz się nie da. Dojeżdżamy do wioski jest już bardzo późno. Rzucam hasło, żeby jechać drogą dokąd się da, dopóki nas ktoś nie zatrzyma. Jedziemy dość długo, chyba ze 20 km, w końcu juz po ciemku wypada do nas wojsko i nakazuje nam odwrót. Na horyzoncie ukazuje sie nam jednak jęzor lodowca choć jest juz zbyt ciemno na fote, robię tylko krótki film. Wracamy więc do Panamik, szybko znajdujemy nocleg w fajnym miejscu wśród zielenii. Jest fajnie obracamy flache i idziemy spać.

Załącznik 17124

JaroGL 30.11.2010 19:33

10 Załącznik(ów)
Wstajemy rano, jemy i pakujemy się szybko. Mamy dzić ambitny plan. Chcemy pojechać do Shyok Valley dokąd się da, a potem pokonać przełęcz Wari La, a to bardzo duzo jak na jeden dzień.
Jedziemy więc spowrotem z Panamik do skrzyzowania za mostem. Dolina Nubra wygląda o poranku inaczej niz wczoraj, dużo piękniejsza kolorystyka, światło inaczej pada na góry. Robimy fotki. Mijamy busa lekko przeładowanego, jest to norma. Ciekawe co by powiedzieli nasi Policjanci.

Załącznik 17143

Załącznik 17144

Załącznik 17145

Załącznik 17146

Załącznik 17147

Przejeżdżamy przez most z posterunkiem wojskowym i skręcamy w prawo do Doliny Shyok. Jedziemy przez chwilę po szerokiej piaszczysto-żwirowej równinie.

Załącznik 17149

Wyjeżdżamy serpentynami na półkę skalną i jedziemy nią prawie do Diskit.

Załącznik 17148

Jest tam bardzo wąsko, za jednym z zakrętów spotykam Tate widmo, ścinam ostro w lewo i wchodzę miedzy skały, a ciężarówke. Zawadzam sakwami z obu stron, ledwo wychodzę z tego, za bardzo się bujnąłem. Dojeżdżamy do Diskit, szukamy jakiegoś żarcia, jest kiepsko, wąski idzie na neta. Chcemy pojechać jak najdalej, choć wg przewodnika można dojechać do wioski Hunder i tyle. My oczywiście jedziemy kilkanascie kilometrów dalej, mijamy dość dużą bazę wojskową z lotniskiem. W końcu sami zawracamy bo kiepsko z czasem, ale widok mamy przedni.

Załącznik 17150

Załącznik 17151

Załącznik 17152

Wracamy więc do Diskit, aby zatankować, kupujemy jeszcze dżem i bułki.

CDN

JaroGL 30.11.2010 20:13

10 Załącznik(ów)
CD
Po drodze mijamy Gompe.

Załącznik 17153

W Diskit Talax z Wąskim idą jeszcze oglądnąć statue Buddy (fotka była wcześniej) i robią też zdjęcie z tarasu na dolinę, pieknie.

Załącznik 17154

Wracamy do Khalsar i skręcamy w lewo w kierunku Agham. Jest to droga bardzo mało uczęszczana. Miejscowi mówia nam, że kilka km od skretu jest strumień jak go pokonamy to dalej juz przejedziemy. Faktycznie okazuje się, że okolice strumienia spustoszone przez powódź. Droga bardzo ciężka, ale jakoś przejeżdżamy. Jedziemy półką skalną po prawej strony doliny, po lewej zielone wysepki, to małe wioski.

Załącznik 17155

Załącznik 17156

Dalej dolina jest szeroka, a my jedziemy środkiem, cudowne widoki, szkoda słów.

Załącznik 17157

Załącznik 17158

W okolicy Agham droga znów robi się trudna, osuwiska, piach, żwir, strumienie, potem droga zaczyna się ostro wznosić, motory się grzeją, przestają jechać. Tym razem największy problem ma Talax.

Załącznik 17159

Wtaczamy sie powoli na przełęcz Wari La, to już siódma na naszej drodze. Nie pamiętam jaką miała wysokość, ale chyba ponad 5100 m. Jest już szarówka, a my musimy jeszcze zjechać w dół. Robimy fotkę na panoramę oraz na serpentyny w dół.

Załącznik 17160

Załącznik 17161

Puściliśmy się więc w dół jak wariaci, aby zjechać jak najniżej póki było coś widać, bo w motkach świateł jak na lekarstwo. U Waskiego pamietam to tylko jeden migacz przedni działał. Ja po dwóch winklach walnąłem dźwignią hamulca w kamol i zrobiła się jak lewarek zmiany biegów przy samochodzie. Musiałem się zatrzymać, na prostowanie trochę mi zeszło, dobrze, że się nie urwała. Ruszyłem w pogoń, gdzieś w dole widziałem jedno tylne światełko, wszedzie było czuc palone hamulce. Zjazd to było ok 50 km, na oponach zniknął bieznik, dwa razy się juz z buta odbijałem, aby nie wypaść z drogi, bo na winklach był gdzieniegdzie piasek. Jak potem analizowałem sytuacje na spokojnie to stwierdziłem, że mieliśmy dużo farta, że nikt się na tym zjeździe nie rozwalił.
Gdy zjechaliśmy na dół zeszło nam ok pół godziny zanim znaleźliśmy jakąś kwaterę. Trafiliśmy bardzo dobrze bo do rodziny truckera, miał dwie swoje Taty i dwie corki. Dostaliśmy dwa pokoje, full wypas, potem byliśmy zaproszeni na kolację do kuchni, gdzie znajdowały się różne chińskie przedmioty i zastawy, było klimatycznie i oczywiście po turecku.
W pokoju mieliśmy materac na podłodze i swoje śpiwory. Gdy weszliśmy po kolacji na podłodze było multum robactwa, prusaki, karaluchy itd. Walczylismy z tym z Krzyśkiem chyba z godzinę. Co wybiliśmy je, zgasiłem latarkę, to zaraz coś nowego chrobotało, więc znow zapalaliśmy i praliśmy je, aż w końcu zsnęliśmy ze zmęczenia. Rano okazało się, że nas nie zeżarły.

Załącznik 17162

Ehh. Co to był za dzień. Piękne widoki, piękna trasa na motor, piekna pogoda, ciepło, długo zostanie w mojej pamięci. Fotek tyle, że nie wiedziałem jakie wybrać, a jakie filmy palce lizać.

kris 30.11.2010 23:00

za tego Budde to Talax z Wąskim wpierdol...a tych robaków to Jaro sie bał ;)

talaxon 01.12.2010 21:10

witaj K... za co wpierdol ? przyznaję wykorzystałem młodego do osiągnięcia własnych korzyści (najlepsza fotka wyprawy "ZŁOTY BUDDA" ) ale wiesz jak było szutry czy asfalt dzida na maksa Jaro (service menager) na przedzie a ja na końcu, ale zrekompensuję to tobie na następnym wyjeździe,
a tak przy okazji jedziemy na zlot podróżników w MAROKU !?

JaroGL 01.12.2010 22:22

10 Załącznik(ów)
Zastanawiam się co mam napisać o następnym dniu skoro juz poprzedni był niezapomniany. mam tez problem w doborze fotek bo jest ichtyle, że ledwo do 30 zszedłem po piątym odsiewie. Bedzie więc bardziej fotkowo niz opisowo.
Zaczęło się jak zwykle, śniadanko, pakowanko, usciski z rodzina u której mieszkaliśmy, pamiątkowa fotka i w drogę. Dziś kierunek to ósma na naszej drodze przełęcz Chang La 5360 m ora dojazd do Pangong Tso. Wjazd na przełęcz pszedł gładko choć droga była w kiepskim stanie i w remoncie. Widoki z przełęczy bardzo ładne, w tle widoczna ściana lodu.

Załącznik 17168

Załącznik 17169

Załącznik 17170

Zjazd z przełęczy łagodny, dobry asfalt, wiec mozna naginać. Co jakiś czas przystanek na fotke i tak do Tangtse.

Załącznik 17171

Załącznik 17172

Załącznik 17173

Tam zaczyna się rozległa dolina. Jest tam też baza wojskowa i posterunek kontrolny.

Załącznik 17174

Dalej robi się bardziej zielono, jedziemy wzdłuż strumyka w górę, który wije się wśród łąk. Jest dużo pasących się koni, jaków i osiołków. Spotykamy tez stado świstaków z którymi dzielimy się ciasteczkami. Jedzą z ręki.

Załącznik 17175

Załącznik 17176

Załącznik 17177

CDN

talaxon 01.12.2010 22:39

więcej świstaków dla tych co je lubią

http://lh3.ggpht.com/_d7eJcApmn1U/TI...0/DSC_0653.JPG
http://lh4.ggpht.com/_d7eJcApmn1U/TI...0/DSC_0652.JPG
http://lh3.ggpht.com/_d7eJcApmn1U/TI...0/DSC_0655.JPG
http://lh3.ggpht.com/_d7eJcApmn1U/TI...0/DSC_0657.JPG
http://lh6.ggpht.com/_d7eJcApmn1U/TI...0/DSC_0649.JPG

za to zdjęcie dostane w r... ale co mi tam

<img src="http://lh3.ggpht.com/_d7eJcApmn1U/TIjp_Q-xEPI/AAAAAAAAC2Y/ZUTrGGBCy8Q/s720/DSC_0666.jpg" alt="Obrazek"/>

byliśmy twardzi 3800m

JaroGL 01.12.2010 22:46

10 Załącznik(ów)
CD
Jedziemy dalej. Teraz dolina zmenia swój charakter. Zieleń znika, pojawia się duzo strumieni, ktore musimy pokonać, dookola piekne kolory gór az nieprawdopodobne, jest też duzo małych jeziorek.

Załącznik 17178

Załącznik 17179

Załącznik 17180

Załącznik 17181

Chłopaki ulegają tym pieknym widokom i robia sobie sesje lekko rozbierane. W końcu to już drugi tydzień bez lasek. Jest z tego przynajmniej jedna korzyść, Talax wreszcie ściąga swoją koszulkę South Africa pierwszy raz od dwoch tygodni :D. Twardy zawodnik.
Co zakręt wypatrujemy jeziora Pangong, a tu ciągle nic. W końcu jewyłania się zza gór pierwszy widok na jezioro.

Załącznik 17182

A za nami taki widok.

Załącznik 17183

Dojeżdżamy do jeziora. Woda czysciusieńka i nawet ciepła w porównaniu do innych jezior i rzek. Robimy pierwsze fotki.

Załącznik 17184

Załącznik 17185

Ruszamy do spangamik, gdzie bedziemy szukać noclegu. Wybieramy drogę po plaży wzdłuz jeziora, wydawało się że będzie łatwo, ale nie było. Pełno głębokich przejazdów przez dopływy, duże kamienie, luźny zwir. Royale mają wbrew pozorom dość dużą masę więc się chętnie zakopują w luźnym, a silnik się dusi bo nie ma koników. Dopiero jak się nabierze prędkości to ida nieźle tyle, że znów zawieszenie niewydala i wiecej się leci niż jedzie.

Załącznik 17186

Załącznik 17187

CDN.

JaroGL 01.12.2010 23:07

10 Załącznik(ów)
CD

Dojeżdżamy do Spangamik. Jest klimatycznie. Na wjeździe do wioski wpadam w lekki poślizg na błotku, opanowuje sytuacje, ale zahaczam lewą sakwą o murek z kamieni. Sakwa się lekko rozdarła, ale wytrzymała, murek niestety nie, zwalił się za mną na pół drogi, droga zablokowana :p.

Załącznik 17189

Załącznik 17190

Kwaterę znajdujemy szybko choć zdania są podzielone, ja wolałbym spedzić noc nad jeziorem i popatrzyć na gwiazdy, były by piękne nocne foty, ale zostałem przegłosowany. Chłopaki zaczynali odczuwac trudy wyjazdu, bo był to raczej rajd po Himalajach niz wyjazd turystyczny.
Zrzuciliśmy wszystkie bety do chałupy i pojechaliśmy podzidować bo jeszcze ok 2 godziny do zachodu słońca. Pojechaliśmy wzdłuż jeziora w stronę granicy Chińskiej, ale po ok 5 km postanowilismy pokręcić się w miejscu i fotki porobić, tylko Wąski pogonił dalej.

Załącznik 17191

Załącznik 17192

Załącznik 17193

Załącznik 17194

Załącznik 17195

Załącznik 17198

Zaczęło się robić późno, wracamy do kwatery. Następny wspaniały dzień dobiega końca. Motory dzielnie sobie radzą. Na kolację jesteśmy zaproszeni do rodziny miejscowej, jest fajnie choć jezyk praktycznie tylko migowy.

Załącznik 17196

Załącznik 17197

JaroGL 03.12.2010 17:00

10 Załącznik(ów)
Poranek na Pangong Tso, przepięknie!

Załącznik 17231

Załącznik 17232

Załącznik 17233

Niestety nie mamy zbyt wiele czasu na rozkoszowanie się widokami, bo dziś musimy wrócić do Leh, a to dość daleko. Mamy jeszcze plan, aby zboczyć z trasy i spróbować zaatakować przełęcz Marmisek La, która znajduje się na granicy z Chinami i byłaby najwyższą przełęczą jakby się udało. Jest jednak problem, bo nasze pozwolenia nie obejmują wjazdu na tą przełęcz, ale tak naprawdę nikt nie wie jak załatwic na nią pozwolenie. Jedni mówią, że w Delhi, inni, że w Leh, jeszcze inni, że w Lukung itd.
Pakujemy się i jedziemy wzdłuż jeziora , gdzie znajduje się droga w prawo w strone przełęczy.

Załącznik 17234

Załącznik 17235

Załącznik 17236

Początkowo wszystko idzie gładko, po kilku km dojeżdżamy do wioski, ale tam nie ma wojska, jedziemy dalej i dopiero po pokonaniu pagórka dojeżdżamy do posterunku. Widać stamtąd już drogę na przełęcz, jesteśmy tak blisko. Przychodzi strażnik jeden potem drugi i dziesiąty, wręczamy nasze pozwolenia i czekamy co się wydarzy. Główkują nad tym chyba z 15 minut. W końcu jakiś ważny mówi, że to pozwolenie nie obejmuje wjazdu tutaj i tłumaczy nam że źle pojechaliśmy itd. my teraz na głupa mówimy, że w Leh powiedzieli, że obejmuje. Znów 15 minut zastanawiania się i debaty zbiorowej. Znów przychodzi jeden i mówi, że nie da rady. No to my próbujemy na litość, że z drugiego końca świata przyjechaliśmy itd. Niby kiwają głowami ze zrozumieniem, ale nic to nie daje. No to ostatnia szansa - łapówa tez nie skutkuje. Pozostaje więc zawinąć się na pięcie i powrót. Mam jeszcze plan aby objechać ten posterunek jakoś za pagórkiem, ale chłopaki nie podchwytują pomysłu. Wracamy więc nad jezioro i skręcamy na drogę w kierunku przełęczy Chang La.

Załącznik 17237

Załącznik 17238

Mijamy znów piekne widoki, karmimy znów świstaki itd. Przed samą przełęczą Chang La dopada mnie pech, pęka tłoczysko w tylnym amortyzatorze. Tył motoru od razu opada w dół i zaczyna się dobijanie na każdej najdrobniejszej nierówności, jazda staje się koszmarem, średnia leci w dół. Od tego momentu jestem zawalidrogą. Na asfalcie jest w miarę ok.

Załącznik 17239

Gdy już zjeżdżaliśmy z przełęczy żebym nie miał za łatwo to urwała mi się linka sprzęgła. Naszczęście w Royalu skrzynia fajnie pracuje bez używania sprzęgła.

Załącznik 17240

Niemniej jednak udaje się dojechać w tym dniu do Leh. Nocleg znów w tym samym miejscu co wcześniej. Wieczorem idziemy znów do knajpy na imprezkę i spotykamy tych samych Polaków.

JaroGL 05.12.2010 17:26

10 Załącznik(ów)
Tego dnia mamy wolne. Ze względu na stratę dwóch dni wcześniej, jednego z powodu objazdu przełęczy Tanglang La, a drugiego w wyniku awarii opony u Krzyśka rezygnujemy z wycieczki do Padum, bo na nią potrzeba 4 dni. Szkoda, ale siła wyższa.
Jedziemy więc do mechanika naprawić amortyzator tylny i linkę sprzęgła.

Załącznik 17272

Zostawiamy mój motor i jedziemy na Main Bazaar połazić oraz kupić trochę prezentów. Zamawiamy między innymi haftowane T-shirty z wizerunkiem Royala i Ladakhu.

Załącznik 17273

Potem jedziemy zwiedzić górującą nad miastem Shanti Stupę z której roztacza się piękny widok.

Załącznik 17274

Załącznik 17275

Załącznik 17276

Nastepnie jedziemy po odbiór motoru. Mechanik wymontował amortyzator , przyspawał tłoczysko i założył. Wyglada ok. Postanawiam jeszcze wyprostować i zespawac uchwyty na karnistry z paliwem bo oba miałem urwane. Jeden dzięki Talaxowi, który zaparkował mi na tyle.
Spotykamy ponownie Angola na Royalu pomarańczowym, który informuje nas, że drogę z Manali do Leh pokonuje juz po raz 18-y. Szacunek :bow:

Załącznik 17277

Jedziemy jeszcze zwiedzić klasztor w dolnej części miasta przy lotnisku. Jest tam piekna panorama na dolinę Indusu. W czasie zwiedzania słuchamy cos na wzór hejnału mariackiego.

Załącznik 17278

Załącznik 17279

Załącznik 17280

Załącznik 17281

Pokrążylismy jeszcze trochę po Leh i jedziemy odstawić motki na kwatere i idziemy imprezować.

banditos 05.12.2010 22:30

JaroGL wielki szacun!!!
Moje marzenie....

JaroGL 05.12.2010 22:36

Banditos to było też moje marzenie. Czekałem 3 lata na realizacje. Teraz mam następne tylko nie wiem ile czasu upłynie aby go zrealizować :D. Mam nadzieję, że nie dłużej :vis:.

Cumuulus 06.12.2010 19:04

Super wyprawa !!

Pozdrawiam Bartek

Ps. Czekam na dalszą część.

JaroGL 06.12.2010 21:59

10 Załącznik(ów)
Mamy 31.08. W tym dniu zaczynamy powrót do Delhi. Musimy znów pojechać objazdem, ale tym razem jest to nam po drodzę ponieważ w planie mamy jeszcze nasz ostatni cel czyli Tso Moriri. Musimy dojechać do jeziora w jeden dzień co będzie dosyć trudne bo to ponad 200 km. Jedziemy więc znów w górę Indusu i podziwiamy widoki od drugiej strony.

Załącznik 17330

Załącznik 17331

Gdzieś w okolicy Tindo pęka znowu tylny amortyzator, jednak spawanie to nie byl dobry pomysł. Zaczyna się znów droga przez męke. Dobrze, że choć pogoda dopisuje.

Załącznik 17332

Załącznik 17333

Załącznik 17334

W Mahe kontrola permitów i odbijamy w prawo od doliny Indusu. Jedziemy kilkanascie km wzdłuż strumienia do skrzyżowania dróg.

Załącznik 17335

Załącznik 17336

Odbijamy w lewo i zaczynamy wspinać się na dziewiątą przełęcz na naszej drodze Namshang La ok 4900 m. Royal Talaxa niedomaga, nie ma ochoty jechać, więc nawet ja z moim złamanym amorem jade szybciej. Co chwile zmienia świece, ktora jest strasznie zakopcona.

Załącznik 17337

Załącznik 17338

Za przełęczą kończż się resztki asfaltu i zaczyna się piach, żwir i kamienie, ale co najwazniejsze piękne widoki.

Załącznik 17339

CDN

JaroGL 06.12.2010 22:35

10 Załącznik(ów)
CD

Okolice Tso Moriri to ścisły rezerwat. Nie można nawet namiotu rozłożyć.

Załącznik 17340

Nocleg możliwy jest tylko w Karzok po wcześniejszej kontroli na posterunku. Okolica jest cudowna, gdzieniegdzie pasą się konie, jaki i osły. Dookoła wysokie góry.

Załącznik 17341

Załącznik 17342

Załącznik 17343

Po drodze mijamy małe jeziorko i dopiero po kilkunastu km dojeżdżamy do Karzok.

Załącznik 17344

Załącznik 17345

Załącznik 17346

Załącznik 17347

Sama wioska nie specjalna. Klasztor, sklep i kilkanaście domów. Wzbudzamy trochę sensacje, robi się zbiegowisko. Jesteśmy świadkami dawno zapomnianego u nas sposobu odbijania opony od felgi.

Załącznik 17348

Robi się późno, szukamy noclegu. Trafiamy na taką ruderę, ale nie było najgorzej.

Załącznik 17349

kris 07.12.2010 21:48

ta rudera to głowny sklep w tej miejscowosci hihihih , tak przynajmniej było na szyldzie...ale na szczeście był jeszcze jakiś... a gdzieś pomiedzy tymi ruderami chyba jedyna rura z bieżącą wodą bo rano była mała kolejeczka...ogólnie zajebiaszczo - polecam

JaroGL 08.12.2010 23:08

10 Załącznik(ów)
Tego dnia czekała nas znów długa droga. Rano po śniadanku jak zwykle pakowanko lub odwrotnie. Rozglądnęliśmy się trochę po okolicy bo wczoraj juz późno było i ruszylismy spowrotem najpierw wzdłuż Moriri Tso, potem wzdłuż mniejszego jeziorka i przez przełęcz Namshang La. Tego dnia widoki mamy jeszcze piekniejsze.

Załącznik 17510

Załącznik 17511

Załącznik 17512

Załącznik 17513

Załącznik 17514

Załącznik 17515

Z przełęczy odjeżdżam jako pierwszy bo mam nadal pęknięty amor, dojeżdżam do krzyżówki, gdzie mamy skręcać w lewo. Czekam na chłopaków, ale nie ma ich długo. Przyjezdżają po ok. godzinie, okazuje się, że sobie urzadzili kapiele w strumieniu. Ruszamy w stronę Tso Kar, ale najpierw musimy się wspiąć długim podjazdem na przełęcz Polo Kongka La.
Tym razem jest bardzo ciepło ok 20 stopni.

Załącznik 17516

Załącznik 17517

Tuż za przełęczą spotykamy dwóch motocyklistów. kaleczymy po angielsku żeby pogadać a tu okazuje się że Polacy. Studiują w Indiach i teraz mają trochę wolnego więc postanowili się przejechać z Manali do Leh. Pogadalismy trochę i pojechaliśmy dalej w stronę jeziora.

Załącznik 17518

Załącznik 17519

CDN

JaroGL 08.12.2010 23:31

10 Załącznik(ów)
CD

Nad jeziorem pojawia się kawałek z dobrym asfaltem, mogę troche przyspieszyc choć amor co chwile dobija.

Załącznik 17520

Załącznik 17521

Nagle czuje zrywy łańcucha, sprawdzam luźny jak guma od majtek, zatrzymuje się naciągam, ale jestem już na granicy a łańcuch wisi nadal. Podczas jazdy okazuje się że nic się nie poprawiło dalej zrywa, muszę ograniczyć prędkość. Mijamy dzwona, zastanawiam się jak ten kierowca zrobił takiego fikołka, a na ciężarówce ani wgniotki.

Załącznik 17522

Dalej jest taki krótki odcinek paru km, gdzie jest straszny piach, Royale tego nie lubią bo im kucyków brakuje.

Załącznik 17523

W końcu dojeżdżamy do głównej drogi w lewo w stronę Manali, a w prawo na przełęcz Tanglang La. Na krzyżówce jest kilka jurt, zamawiam coś do żarcia bo w tym dniu jestem tylko o omlecie. Okazuje się to zgubne dla mnie ale o tym potym.

Załącznik 17524

Naradzamy sie co dalej robić, bo jest dobry czas. Kusi nas atak na przełęcz choć nie wiemy czy dojedziemy bo droga jest nieprzejezdna, tylko nie wiemy czy za czy przed przełęczą. Stoimy tez kiepsko z paliwem. Ostatecznie podejmujemy meską decyzję i postanawiamy zaatakować dziesiątą przełęcz i chyba drugą co do wysokości. Poczatkowo droga biegie po płaski przez kilkanascie km, dużo piachu i kurzu. Nastepnie wznosi się łagodnie aż do samej przełęczy. Na szczycie bardzo ładny widok na obie strony, chyba najbardziej rozległe widoki z tej przełęczy. Nie żałujemy swojej decyzji.

Załącznik 17525

Załącznik 17526

Wracamy. Mijamy skrzyzowanie, jedziemy do Pang, gdzie chcemy przenocować. Zatrzymujemy się znów w tej jurcie, chłopaki zamawiają herbatę, ja diagnozuje że wysypało się łożysko tylnej zębatki i powoduje, że się ona kantuje i dlatego łańcuch strzela, do tego zęby są o połowe mniejsze i powyłamywane, nie jest dobrze bo mechanik za dwa dni dopiero. Ruszam więc pierwszy przez rozległą dolinę pełną piachu, gdzie wczesniej złapała nas burza gradowa. Tym razem pogoda dopisuje choć jest już późno. Przed końcem doliny dogania mnie Talax i jedziemy razem do Pang. Po drodze robimy zdjęcie doliny półksiężyca.

Załącznik 17527

Załącznik 17528

Załatwiamy nocleg i czekamy na resztę, czas mija a chłopaków nie ma. U mnie w między czasie zaczynają się problemy żołądkowe po tym żarciu. Jest coraz gorzej. Mówie do Talaxa, że jest ze mną kiepsko i ja na pewno nie pojade szukać chłopaków. Talax tez nie bardzo ma ochote bo z paliwem nie wyrobimy. Mówi że mają namiot to sobie poradzą. Niby tak tylko oni sa dużo wyżej niż my, a tam wiało jak cholera. W końcu przyjeżdżają, miny mają nie tegie, jest trochę nerwów. Okazuje się, że nie zauważyli, że Talax wybrał inną drogę i ich wyprzedził. Czekali, więc na niego i jak zobaczyli, że go nie ma postanowili się wrócić do miejsca gdzie ostatnio go widzieli. Starcili dwie godziny i dużo paliwa. Wiadomo, że do stacji w Tandi nie dojadą. Okazuje się, że można się pogubić na prostym odcinku.
Ja się kładę, zażywam garść leków. Talax robi foty drogi mlecznej. W nocy mam temperaturę ze 40 stopni i takie dreszcze, że aż rozrywam namiot. Po głowie chodzą mi mysli, że juz tu zostane w tych górach. Na pomoc nie ma co liczyć.

Załącznik 17529

talaxon 09.12.2010 00:38

Krzysiek wybacz !

Dunia 09.12.2010 14:26

Mam nadzieje że zaszczepiliście sie na dur brzuszny....niestety to główny przeciwnik turystów w Indiach....poza tym cała masa nierozpoznanych rotavirusów brrr..


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:48.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.