![]() |
Cytat:
W ogóle nie okazał wdzięczności za pomoc bo następnego dnia po tym jak zabrałem go do tego doktora był w stanie jechać i nawet brzuch go nie bolał. Inaczej musiałby sobie radzic sam a bidny nie znał w ogóle rosyjskiego. Jak ja sie znalazłem w opałach to po prostu odjechał. A co - może mam go wychwalac za to? A że naopowiadalismy im o Dywizionie 303 o którym bidny nie wiedział to czysta prawda. Ta relacja to pisane na bieząco notatki i aktualne myśli jakie przychodziły podczas jazdy. Motocyklista cieszy się z jazdy a wqrwia się przeważnie wtedy jak deszcz pada albo się zepsuje, ja się wqrwiałem non stop jadąć po tych paskudnych szutrach tak dociążonym sprzętem a cieszyłem sie jak zatrzymałem w jakimś fajnym miejscu na foto, a czasem i wtedy byłem wkurzony - więc nie ma szans na same ochy i achy:) Zresztą - kto tego nie powtórzy nie będzie wiedział jak to jest... ale rowerem, nie motocyklem. Elwood - to że na Ciebie byłem mocno nabuzowany widząc tą Twoją "w miare dobrą drogę" to nie obrażaj się na to, to emocje, i to pod wpływem chwili:) A ten wątek porównawczy - miało być trochę mniej poważnie, a wyszła wielka wojna, niezamierzona zresztą. Zresztą - moje moto już wcześniej dostało joby od kilku waszych i jakoś nie szalałem z tego powodu... A dodam co z rowerem: Uszkodzony tylny hamulec hydrauliczny, popękana tylna obręcz, totalnie rozwalona tylna piasta - trzeba było skręcić ją z 5mm luzem aby się kręciła, popękana obręcz w tylnym kole, popekana obręcz w przyczepce. Straty w sprzęcie to jakieś 1500zł, a rower uważałem za mocny i wytrzymały - niestety nie dał rady. |
Cytat:
Jak sie wtedy spieniłem to nabrałem prawdziwej ochoty do jazdy. Juz na innym forum dostałem zjebki że jestem wyścigowiec a nie podróżnik - chrzanie to:D |
A jeszcze opisze miły incydent już pod koniec wyprawy.
Siedze sobie w knajpie, palę z miejscowymi coś takiego zielonego i to wcale nie był tytoń, a drogą z hukiem przejechały 2 motocykle. Myslę sobie - k***, to nasze chopaki z Władywostoku prują. Na szczeście Bart zauważył rower i polską flagę i nawrócił:) http://img202.imageshack.us/img202/5747/dsc05517sr.jpg Nawet sie przysiadłem http://img853.imageshack.us/img853/3340/dsc05519z.jpg Ale wcale nie złapałem ochoty na kontynuacje wyprawy na motocyklu, nie zamieniłbym się:D No ale spotkanie dośc przypadkowe, jakbyśmy się umawiali to by nam nie wyszło, a tak żeśmy wpadli na siebie. |
Cytat:
To fajne, że się tym w taki sposób dzielisz. Z drogą nie wymiekaj! Wiedziałem, że lubisz napinki. Poza tym co... Nie warto było? ;) Zajechałeś prawdopodobnie dalej niż jeden Rusek z kumplem swego czasu. I tak otrzymałeś super info ode mnie w porównaniu do tego, które zaserwował mi Bartek, kiedy to po jego przejściu do Małego Pamiru dopytywałem, jakie mam tam szanse na Simie. Ponoć miały być dwa kluczowe momenty, a potem już tak w miarę... :) Na tę trase poleciłbym Ci górala, z czego krytycznych momentów jest kilkanaście. Podprowadzeń kilkadziesiąt. Znaczy w danym kierunku taskałbyś sprzęt na grzbiecie te kilkanaście razy, na bank. Coś podobnego zaliczył Piotrek Kłosowicz w Andach, za co otrzymał Kolosa, jeżeli to Ciebie też podnieca. To Kłosek jest autorem filmików z jazdy Elwoodem, które złożyłem do kupy w tym filmie (pierwsze moje): Chcesz o tym porozmawiać? P.S. Nie idealizuj. Bardzo chciałbym te trasę na moto zaliczyć. Zresztą każdą inną też. I w sumie to cud, że mi się jeszcze chce. Z tego się cieszę najbardziej, choć w ch.. strzyka z coraz większą intensywnością, a to narzędzie do wyższych celów. Do tego, co chwila zjadam w tekście przydawki, przyimki, zaimki, w sensie te krókie takie typu: po, za czym, do, jemu, on... A to znaczy, że niedługo zapomnę o czym tu pisałem i co mnie jeszcze rajcuje, a moja konwersacja sprowadzi się do przypuszczeń z tragicznym finałem: - ten..., no..., hm..., on... no wiesz, ten... tego... Aaaa, już wiem... zsikałem się w majty... |
Wiesz stary że ja jeszcze ostatniego słowa nie powiedziałem?
Mój film jest na etapie tworzenia i istnieje szansa że niedługo się pojawi:) Zrobie coś podobnego jak Twoja zajawka tylko potrzebuje dostac się na mocniejszego kompa. W najbliższym czasie to mam plany wrócić w Pamir ale raczej pod kątem łażenia. Samemu w góry z buta. Pewnie dojadę tam motocyklem, a chodzi mi po głowie posmigac po Pamirze jakims ścigaczem, np GSXR750... wyzwanie musi być i ma być tak samo trudno jak rowerem:mur: Ja naprawde musze sie leczyć... Naprawde nie widzi mi się jechanie znowu po Pamirze i omijanie tego co najpiękniejsze, czyli wysoko w górach. Już wtedy mnie skręcało aby nadziać El-sandałki i grzać w góry...:mad: Dla samego pojeżdzenia to wolałbym Islandie, drogi podobne a widoki na wyciagnięcie ręki, a i Myku wqrwia smsami że jest 100km ode mnie i ma słońce a u mnie piździ:) Teraz Pamir będzie atakowany w inny sposób. A ten prawy brzeg Wakhanu zrobie. A specjalnie abyś sie nie czepiał więcej:D Już wiem co mnie tam czeka, nie będzie niespodzianek. A ta przełęcz Bahroghil to jest do zdobycia? Ciągnie się tam jakaś ścieżka? Wjechac pewnie nie wjedzie ale chociaż coby wejść... Chociaż... kolejna samotna wyprawa w ten rejon... hmmmmm, jestem świadomy jak tym razem ryło mi sie pod kopułą i gadałem sam ze sobą i rzucałem kamieniami w swój rower. I to wcale nie żarty... kolejny raz może byc gorzej :) Cóz - zaryzykuje :D Znaczy w danym kierunku taskałbyś sprzęt na grzbiecie te kilkanaście razy, na bank. Coś podobnego zaliczył Piotrek Kłosowicz w Andach, za co otrzymał Kolosa, jeżeli to Ciebie też podnieca. Kolosy to mnie nie dotyczą, nie chce sie tam pchac. A taka trasa z taszczeniem roweru na plecach jak najbardziej. Musze tylko poprawić się kondycyjnie i schudnąć z 10kg... wtedy nie bedę sie obawiał takiej akcji. Na razie muszę dojść do kopyta że robie 300km podczas jednego wyjazdu na kolazówce... przed tą wyprawą robiłem 220 i to za mało, wiem że słabo sie przygotowałem i pozostaje cięzka praca - dojazdy rowerm 30km w jedną stronę do pracy, przez rok nabiorę wytrzymałości. Ale nie będę bełkotał o treningu rowerowym, same nudy... |
Spoko Bracie.
O Baroghilu znowu Ci opowiem w tym roku, jak o Wachanie w zeszłym... ;) Miałem w ten wyrwikur..kącik nie jechać... ale się skusiłem ostatni raz. Muszę, schudnąć po prostu. Po krótkiej rozmowie z Gregiem, zapaliło się, dzięki jego wyczerpującemu info też kilka innych światełek. Nie doceniasz przestrzeni Pamiru. Ten trekking przez przełęcz Vrang, o którym wspomniałeś, to 6 dni na spinie. Jego wspaniałą kontynuacją jest szlak z Doliny Szachdara przez przełęcz Lyangar do jeziora Szarez. Potem trza się dostać do sprzętu, na którym się przyjechało. Też mi się to marzy... Ale tego nie zrobię. Życia nie starczy, aczkolwiek rzucę okiem (mam nadzieję) na cały ten obszar i tym zaspokoję hucie. |
Mnie ogólnie swędzi obszar od Iszkaszimu w drugą stronę po afgańskiej stronie. Ta ścieżka ciagnąca się nad Piandżem aż po sam Khorog i dalej... totalna dzicz i nic tam nie ma, a prąd i światło można podziwiać po przeciwnej stronie rzeki patrząc na tadzycką stronę;)
Podobno w kierunku Faizabadu jest niebezpiecznie i nie polecają się tam pchać, ale któz to wie... |
.........
|
Cytat:
Sami kujemy ten los... P.S. Bardziej pamiętam te przebieżki na Babią Górę... z Krakowa :) Z innej manierki: Mnie nikt nie lubi i nie mam już o to pretensji do świata. A jak już lubią, to jakieś chore dekle... To jeszcze bardziej frustrujące. Zarzucają mi poniektóre, że lubię się chwalić. No... K.. lubię. Ale nikomu nie odmówiłem, kiedy napisał ktoś na priv z pytaniem o coś. Sporo tych maili dostaję i na każdy odpisuję. Dodam: odpisywałem. Odmawiam tylko mazeniakowi, bo mnie bije (kiedy ma okazję) i prześladuje (kiedy ma okazję). Na 10-tki jego pytań (pamirskich), odesłałem go do Sambora, bo on lubi pomagać. Ja już nie... |
Cytat:
I co ja na to?? główkuje gdzie by tu znowu popedałować... |
.........
|
Byles na Islandi?Rowerem?Kiedy?Grubasie...:D
|
Cóż Sitaku...
Taki jest "przywilej" zero-jedynkowych gości. Musisz z tym żyć... :) Przejdź się do Białej. Poznasz tam całą kupę fajnych ludzi. W realu będzie im łatwiej Ciebie zrozumieć a i Tobie Czarnychów również (a moze przede wszystkim). Może i mnie się uda... Wypada mi po drodze. A ponieważ rzucam alkohol i jego przetwory, byłaby to ostatnia okazja do "podsumowania" marnego żywota. |
.........
|
Cytat:
http://africatwin.com.pl/showthread....hlight=wyhamuj Wyhamował, albo trenuje przed Biesowiskiem ;) |
Cytat:
Poznalismy sie na któryms z forum jak pisałem przed wakacjami ze jade w afgany, ona miała jechac do Kirgistanu też rowerem z jakąś ekipą z Krakowa mającą z Samborem wspólnego cokolwiekt. Oni ją zrobili w jajo... a ja jej obiecałem że na te pieprzone Issyk Kul ją zawioze. A jakże, GSem, tyle że okreżną droga przez afganski Wakhan, Tadzykistan, a wrócimy też naokoło, przez Ałtaj i zahaczając o Bajkał. Taką wyprawę jej obiecałem. I wydziergała mi sweterek sama w domu na drutach, o! http://img190.imageshack.us/img190/411/dsc00267i.jpg Więc jedna z wypraw będzie we dwoje, nie wiem kiedy ale będzie... życia dużo jeszcze przed nami! Marzenia,,,, ehhh te p*** marzenia... przez nie człowiek nie może normalnie żyć:Sarcastic: |
Panowie, proszę ogarnąć kwestię "mięcha" w wątku.
|
.........
|
Jak sobie tak jechałem na ten mój upragniony wshud, to często bywało, ze było mi źle i niedobrze i często w takich chwilach mijałem rowerzystów i z reguły to było pod górkę...i humor od razu mi się poprawiał:) Takich kilku spotkaliśmy już w Pamirze. Szutry i więcej podjazdów niż zjazdów, a do tego temperatura nieakceptowalna przez przeciętnego europejczyka...od samego patrzenia byłem zmęczony. Pełen szacun dla każdego, kto używa własnych mięśni, by pokonać kolejny metr, kilometr w jakimkolwiek kierunku świata i jego zakątku-wyjątkiem jest oczywiście Myku. Trochę mnie niepokoi twoja znajomość z Elwoodem, bo muszę go ubić/upić...tak mi nakazuje tatarski obyczaj. Tym bardziej po oględzinach kociołka stojącego w rogu drewnianej wiaty, w pięknym zakątku Bieszczad parę dni temu, w którym to kociołku miała powstać pewna potrawa, a lokalni mieszkańcy potwierdzili, że kociołek jak stał, tak stoi i używany nie był nigdy. No ale to inny temat. Tak jak innym tematem jest wyższość jednych świąt nad innymi, poruszana w innym wątku, gdzie padają hasła: MY, U NAS, NA NASZEJ WYCIERACZCE...proszę nie nadużywać takich zwrotów, bo to trąci sekciarstwem. Chyba się trochę rozjechałem i zbyt dużo skrótów myślowych...więc do brzegu: do Elwood-ty już wiesz co, Do: MY/NASZE/WYCIERACZKA-pomyślcie zanim coś napiszecie, Do: SituGS-fest korbę w głowie masz:Thumbs_Up:
|
Gieroj!!!!!!!!
|
Cytat:
Mój serdeczny kolega Piotrek Strzeżysz przejechał zimą rowerkiem przez Himalaje do Tybetu. -30 mrozu to było tak na luzie. Człowiek po prostu nie wiedział że to niemożliwe i przejechał. Hmmm... może Islandia zimą rowerem? Jeszcze jakby Myku dał się wyciagnac to bysmy się przewiązali łancuchem i dwóch tłuścioszków północny wiatr nie porwie. Pamiru zimą nie planuje atakowac... na razie, no chyba że El-kolega wymysli coś ekstra, ogólnie jestem strasznie otwarty na jego patenty... |
Pawel,ja nie dla kaprysu bylem w zeszlym roku w zimie na Islandii.Chcialem wybadac teren :D.Zrobienie Islandii w zime to nic wielkiego dopuki ma sie szczescie do pogody.Wiatr jaki jest sie wie.Temperatury wbrew pozorom nie takie niskie.Najwyzej bedzie sie rower pchac.Problem to Sztormy sniezne,ktore najprawdopodobniej cie zalatwia na amen.Wtedy jest tez bardzo zimno.No i duzo trzeba by jechac po ciemku.Widno robi sie kolo 11 a ciemno kolo 16.Mysle,ze pomysl jest do zrealizowania.A wypowiedz farbowanego Tatara,udam,ze nie przeczytalem i zignoruje :smoking:
|
...
Cytat:
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:47. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.