![]() |
Fajnie, że czytacie i nie jest tak źle jak się obawiałem. :)
Piszę dla Forum, ale także dla siebie. Fajnie jest przeżywać drugi raz wyjazd, szczególnie siedząc i się nudząc w rabocie. :D Cytat:
Cytat:
Oczywiście najchętniej dobre moto i dobry kompan. Ale tak to chyba tylko w erze...upsss, ery już nie ma...:p |
A Baran pisze coś na forum "transa" ??, bo mnie również tak miło się czyta i ogląda Twą relację że na następną wyprawę poszukam kotka:D a nie tygrysa / Kici , bez obrazy - to się nie tyczy Ciebie tylko kotki :hehehe:
|
Cytat:
http://moto.elban.net/wp-content/upl...47-225x300.jpg http://moto.elban.net/wp-content/upl...67-300x225.jpg :) |
Zbanować go !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :dizzy:
Skandal !!!!!!!!!!!!!! :dizzy: |
Sądny dzień...
17 Załącznik(ów)
Cytat:
Tak więc, jak widać, dobraliśmy się słabo. Znałem Barana trochę wcześniej, coś tam razem jeździliśmy. Wiedziałem, że mamy "lekko" inną filozofię jazdy, jeszcze jak miał TA. Ale miałem nadzieję, że się uda. Poza tym za dużego wyboru nie miałem. :rolleyes: To co tu opisuję to jest to co się działo we mnie, mój punkt widzenia. Miałem nawet jakieś myśli czy by się nie rozdzielić, szukałem na mapie pomysłu co i jak ogarnąć dalej samemu. Ale to były tylko pomysły, ewentualności. Nigdy też nie mówiłem, że jestem łatwym człowiekiem, bo nie jestem. :p Nie zrzucam tu na nikogo winy. Poprostu wzajemne relacje nam się nie układały za bałdzo, nie zgodność charakterów, itp... :umowa: Podjechałem do chaty. Zaparkowałem na tarasie. Teraz będzie uszczypliwa dygresja o owym tarasie. :hehehe: Na taras trzeba było wjechać kawałek ze żwirkowej koleiny po trawiastej górce/skarpie. Na końcu czekał dosyć wysoki krawężnik (próg tarasu). Jak się człowiek zawahał to było po temacie. Załącznik 26220 Afra mi się ładnie wgramoliła z całym dobytkiem i nic się nie stało. Baran wybrał lekko inny wjazd i też w końcu go tam wciągnęliśmy. Następnego dnia rano trzeba było zjechać spowrotem. Odpaliłem Afrę, ruszyłem i na stojaka zjechałem bez problemu. Baran za to spietrał i sprowadzał tigra po tej trawie. Stwierdził, że więcej tam nie wjeżdża, bo to niebezpieczne i będzie zostawiał motór na drodze. :dizzy: Jak woli. Afra za to polubiła tam parkować. :lol8: Wszedłem do naszego dobytku, nadal byłem ujarany wrażeniami dnia całego. :smoking: Entuzjazm mój był o dziwo ponadprzeciętny. :blues: Jak jeszcze zobaczyłem, że filmiki się nagrały dobrze i sobie pooglądałem to już wogóle odpłynąłem. :D Coś tam zacząłem Baranowi pokazywać i opowiadać. Ale jakoś specjalnie się nie zainteresował. Siedział w domku z browcem. Wcześniej był nad Czarnym Jeziorem i mówił, że nic specjalnego. Tak więc dalej kontemplowałem dzień po swojemu, czyli samemu sobie. :p Wziąłem się za planowanie dnia następnego, póki jeszcze emocje nie opadły. Polookałem na mapie i wyszło, że jutro chyba znowu odwiedzę BiH. Wyszukałem sobie jak najbardziej boczne drogi, pętelkę zaplanowałem tak aby cały dzień zajęło. Jak już plan mi się klarował przedstawiłem mą wizję "współtowarzyszowi". W odpowiedzi usłyszałem, że 250km to za dużo na dzień i on chyba nie pojedzie. Nie namawiałem, bo mi to nawet było na rękę, bo trasa zapewne będzie leciała offem trochę. :p Tak więc kolejny dzień mam solo. :at: Rano się zebrałem nie nerwowo, spakowałem najpotrzebniejsze graty, zjechałem z tarasu :p i ruszyłem w stronę mostu na Tarze. Po drodze zajechałem jeszcze do IT zapytać czy wybrane przeze mnie przejście graniczne działa/istnieje? Nawi mi tej trasy nie widział, ale to nie było nic nowego, bo AutoMapa słabo obsługiwała tamte rejony. MNE jeszcze jako tako, ale BiH, Alb to porażka, ledwo główne drogi były. Po konsultacji ze "starszyzną" dostałem info, że przejście jest i powinno być ok, ale droga jest już nie jest ok. Na to odpowiedziałem, że droga jest zapewne właśnie jak najbardziej ok, podziękowałem i wygiąłem dzidę. :at: Najpierw znowu na dół, nad most, fajnymi serpentynkami po niezłym asfalcie, więc się trochę rozgrzałem. Kilka motórów minąłem więc coś tam jeździ, mimo, że mało nas widać. Dojechałem do mostu, ale tym razem przejeżdżałem po nim na drugą stronę. Kierowałem się na Pljevlja, a dalej na granicę niedaleko miejscowości Sula. [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=43.395927,19.03130 3&hl=pl&ll=43.272206,19.252167&spn=0.676927,1.0588 07&sll=43.393074,19.053125&sspn=0.042224,0.066175& geocode=FbJ-kgId5LojAQ%3BFVcrlgIdB2UiAQ&vpsrc=6&mra=pr&t=h&z=1 0[/MAP] Do Sula jest asfalt, całkiem fajna droga. Momentami nudna (od mostu do Pljevlja szczególnie :spac:), ale daje radę. Nawi mi już nic nie pokazuje od dłuższego czasu, więc po drodze parę razy łapie mnie wątpliwość czy dobrze jadę. Używam jej tylko do określenia w którą stronę jest granica. Jak mam niepewność gdzie jestem to patrzę na zwykła papierową mapę (ta o dziwo nie kłamie :p). :Thumbs_Up: Za Sula zaczyna się szuter i za chwilę jest rozjazd. Nie wiem którędy i nie chce mi się błądzić bez sensu, więc pytam jakiegoś autochtona którędy na Bośnię. Uzgadniamy zeznania i jadę dalej. Tak wygląda droga do przejścia granicznego :drif: Załącznik 26203 Mijam jakąś fabrykę/zakład i zmierzam do granicy. Dróżka trochę zorana ciężkim sprzętem, ale mi tego właśnie brakowało. Podbijam pod szlaban po środku niczego. Jest też mała budka i dwóch pograniczników. Załącznik 26204 Wychodzą lekko zdziwieni kto ich niepokoi w ten piękny, gorący dzień. ;) Daję dokumenty, chwile gadamy "skąd przybywam", "dokąd zmierzam", "że samemu", itp. Całkiem przyjaźnie, wszystko na luzie i z uśmiechem. :Thumbs_Up: Żegnam się i jadę dalej. Bośnia wita mnie opuszczonym przejściem granicznym i otwartymi szlabanami. Załącznik 26206 Załącznik 26207 No niby otwarte, niby w nowych kontenerach nikogo nie ma, niby okolica pusta, a Czarnogórcy mnie puścili bez problemu, ale i tak mam pewne zawahanie czy przejechać na luzie czy poczekać aż ktoś wróci/przyjdzie? :dizzy: W końcu to Bośnia, a posterunek nie wygląda na opuszczony... czekam chwilę, cykam fotki, łażę po okolicy i stwierdzam, że nie ma co się pieścić. Jakby co to się będę tłumaczył, może nie zastrzelą. ;) Jadę dalej, droga idzie w dół i wpada w las. Jakość wcale się nie poprawia. :D :at: Załącznik 26213 Załącznik 26208 Widoki jak w Beskidzie Załącznik 26209 Jadę tak dłuższą chwilę, droga cały czas idzie w dół, a na horyzoncie nie widać za bardzo cywilizacji. Jest dobrze, kierunek prawidłowy (w sumie jedyny, bo droga się nie rozwidla nigdzie ;) ), traska fajna. :) Po ładnych 10-12km trafiam na posterunek przy drodze. Tak więc jednak kontrolują, tylko im się nie chce pewnie dymać tam na górę. :p Przedemną stoją 4 cytryny Dyane, pooklejane hasłami o Maroku w poszczególnych latach, niektóre są nawet w pustynnym malowaniu. :Thumbs_Up: Załącznik 26210 W każdym jedzie para starszych Francuzów, których spotykam w budce policjantów. Niestety oni tylko po swojemu nawijają, to coś tam pogadałem z pogranicznikami po angielsku. Znowu standardowy zestaw pytań, podobny jak na górze. ;) Francuzi kończą szybciej kontrolę i odjeżdżają. Usłyszałem jeszcze coś tam o Africa Twin, więc się orientowali w temacie. :) Po chwili i ja jestem wolny. Dopytuję jeszcze którędy na Foczę i ruszam w "pościg" za cytrynkami. Dochodzę ich po dłuższej chwili, nieźle poginają po tej żwirkowej drodze. :Thumbs_Up: Załącznik 26211 Zjeżdżają do boku i jakoś sukcesywnie ich łykam po kolei. Macham łapą i jadę dalej przodem. Załącznik 26212 Później już ich nie widziałem mimo, że kilka km dalej ucinam sobie pół godzinną gadkę z napotkanymi Słowakami na dwóch endurakach. Załącznik 26214 Starszy facet na XL 600 i młodszy chłopak na BIGu. Przywieźli motóry na przyczepce za Polonezem Truckiem ;) do znajomego w Belgradzie i od tamtej pory walą offem na BiH/MNE. :drif: Przeszyła mnie myśl, żeby się przyłączyć, ale jak mi powiedzieli po jakich trasach jeżdżą i jak czasem mają problem żeby się przebić na kostkach, to z żalem odpuszczam. Moje szosówki nie dają za dużych szans poza szutrem... :mur: :Thumbs_Down: Załącznik 26215 Gadamy dłuższą chwilę, ja po swojemu, oni po swojemu i się rozumiemy całkiem dobrze. ;) Wymiana poglądów o oponach, o enduro, offach, życiu, jeździe solo, itp. Jest miło. :) Żegnamy się, fotka na koniec i jedziemy w swoje strony. Oni do góry, ja na dół. Dojeżdżam do miejscowości Foca. Postój w cieniu, mały popas, rzut oka na mapę i jadę spowrotem na MNE, teraz już ancfaltem. :Sarcastic:. Z Foczy na Brod i potem na przejście w Śćepan Polje. Droga międzynarodowa :eek: Załącznik 26216 Dobrze, że TIRów nie ma :rolleyes: Załącznik 26218 Załącznik 26217 Asfalt potrafi być wycięty za winklem na przestrzeni kilku metrów i wysypany luźnym żwirem, więc trzba się nieźle spiąć, żeby się nie zagapić. :umowa: Puszki też się trafiają i lubią mocno ciąć zakręty (ale to na całych Bałkanach zaobserwowałem :dizzy:) Dojeżdżam do przejścia granicznego. Już bardziej cywilizowane. Granicą jest rzeka, przez którą prowadzi taki o to mostek: Załącznik 26219 Deski chrzęszczą pod kołami i jestem znowu w Czarnejgórze. :) cdn... |
...
21 Załącznik(ów)
Jestem ponownie w krainie Ojro. I wkraczam w Kanion rzeki Pivy.
Załącznik 26224 Droga też się normalizuję do dwóch wymalowanych pasów i nawet odrobiny pobocza Załącznik 26225 Trasa pnie się po zboczu kanionu z lewej strony rzeki. Załącznik 26226 W pewnym momencie jest mostek nad rzeką (oczywiście wypada się z tunelu). :drif: Załącznik 26227 ...i wjeżdża się w następny Załącznik 26230 Z którego rozpościerają się super widoki na rzekę i kanion :bow: Załącznik 26228 Załącznik 26229 Mała kryptoreklama mego brata :D Załącznik 26232 Dalej będę jechał w tamte dziury. :) Załącznik 26231 Załącznik 26233 Ruszam dalej w szereg tuneli (z jednego w drugi :dizzy:) i dojeżdżam do tamy, która tworzy Pivskie Jezero Załącznik 26234 Niestety ochroniarz mnie od razu przegania: "NO FOTO!! to nie atrakcja turystyczna, proszę odjechać".:Sarcastic: Więc jadę, ale nie na Plużine, tylko drugą stroną jeziora. Załącznik 26235 Wg mojej mapy papierzanej powinna być konkurencyjna dróżka z drugiej strony. No i jest, przynajmniej narazie. Znowu kręto, ciasno, tunele, widoki. No i ten TURKUS. :Thumbs_Up: Załącznik 26236 Załącznik 26237 Dojeżdżam do miejscowości Mratinje. Dróżka coraz węższa i idzie zakolami do góry, mijając kolejne domy. Naginam, naginam, coraz wyżej i już czuję, że nie do końca tak miałem jechać. Zaraz to przejadę przez te góry dookoła jeziora. :dizzy: Domki się skończyły, asfalt też, za to pokazał się rozjazd i dwa kierunkowskazy na jakieś okoliczne szczyty. Oj to chyba nie tędy, a już na pewno nie na szosówkach i samemu. :( Nagle ktoś wychodzi zza winkla i coś do mnie woła. Młody facet podchodzi i zagaja po angielsku "co ja tu robię, gdzie jadę i czy potrzebuję pomocy?" Mówi, że usłyszał motór, sam jeździ więc wyszedł zobaczyć któż to mu pod chałupę podjeżdża. ;) Pytam się o możliwość przejazdu w moim kierunku i pokazuję mapę. Chłopak patrzy, myśli i zaprasza mnie do siebie, bo sam nie jest pewien. On jest Serbem z Belgradu i przyjechał tu do rodziny. Oni będą wiedzieć. :Thumbs_Up: Podjeżdżam do domku ze 200m i gramolę się za Alex'em do jego chałupy. Dostaję szklankę wody, a Alex dopytuje kuzyna i starszyznę o możliwość przejazdu. Się okazuje, że ta dróżka którą chciałem jechać zapewne jest, ale pod wodą, a jak by coś takiego istniało to raczej dla kóz z pasterzem, a nie motóra, nawet enduro. No cóż trzeba będzie, jak wszyscy, główną na Plużine. :Sarcastic: Gadam jeszcze chwilę z Alexem. W między czasie pojawia się jego narzeczona z babcią. Obie są niezmiernie zdziwione, jak na takim "zadupiu" się spotkaliśmy. Oboje przyjeżdżają tu na wczasy co roku, a ona do tego ma niedługo ważny egzamin i się uczy, a Alex chętnie by się poszwędał po okolicy z kimś na motórze. :rolleyes: Opowiada mi o swojej Aprilli Pegaso Trail, trasach w Serbii i MNE, zaprasza do wspólnej jazdy jak bym miał chęć i czas, daje namiar kontaktowy na siebie i się żegnamy, bo słońce już powoli opada, a ja mam jeszcze kawał drogi. Bardzo pozytywne spotkanie :Thumbs_Up:, niespodziewane jak zawsze. :) Zjeżdżając w dół podbijam nad samo jezioro. Widziałem tam możliwość zjazdu jak jechałem wcześniej. Załącznik 26238 Jest duży, wybetonowany plac. Załącznik 26239 Tak sobie łażę i oczywiście podkusiło mnie, żeby zjechać nad samą taflę jeziora. Widzę, że się da, no to ja nie pojadę? :p No i pojechałem, ale nie za daleko... Załącznik 26240 Dobre 20min się wypychałem z tej lepkiej, śliiiiiskiej mazi. Zasysało straszliwie. :mur: Załącznik 26241 Trochu mnie wypompowało, ale przynajmniej coś się dzieje i jest adventure. :cool: Przynajmniej wju jest fajny Załącznik 26242 Na brzegu leży barka, kiedyś podobno pływała po jeziorze wożąc turystów. Teraz wrasta w nabrzeże, a szkoda, bo to mogła by być fajna opcja. Załącznik 26244 Lekko zmachany wsiadam na krówkę i spadam na tamę, żeby tym razem już pojechać dobrą stroną jeziora. Załącznik 26243 No i jadymy wzdłuż wielkiego turkusu, znowu w kierunku na Durmitor... :drif: [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=E762&daddr=Nieznana+droga+to:43.2621556 ,18.8132851+to:E762&hl=pl&ll=43.262206,18.83606&sp n=0.33852,0.529404&sll=43.247829,18.823528&sspn=0. 08465,0.132351&geocode=FX1ylQIdFZEfAQ%3BFdYglAIdSx AfAQ%3BFcsglAIdZREfASnRRlq-8idNEzHcTbgSwcvefA%3BFYnSkgIdWrIfAQ&vpsrc=6&mra=dp e&mrsp=2&sz=13&via=2&t=h&z=11[/MAP] cdn... |
:lukacz:
|
Czytamy, czytamy...szkoda, że z Baranem tak wyszło. trzeba było pójść na dużą wódkę, z reguły to pomaga ;)
|
...nadszedł.
8 Załącznik(ów)
Plan na dzień dzisiejszy obejmował trasę:
[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=E762&daddr=42.90015,19.04698+to:Trasa+8 +to:Nieznana+droga&hl=pl&sll=43.178143,19.043427&s spn=0.677972,1.058807&geocode=FX1ylQIdFZEfAQ%3BFba ajgIdRKIiASm9VVOXAQ9NEzGGeCdKMnd4uw%3BFUB2kgId9toj AQ%3BFS4YlgIdqf0iAQ&vpsrc=0&mra=dpe&mrsp=1&sz=10&v ia=1&t=h&z=10[/MAP] plus odcinek w BiH do Foca i potem na Hum, którego Gógle nie chce wyznaczyć. Niestety/stety zdarzenia z dnia wymusiły skrócenie trasy i powrót przez Durmitor. Lecz wcale źle mi z tą myślą nie było. :D Podziwiam jezioro, pokonuję kolejne tunele i się jedzie. Załącznik 26245 Załącznik 26246 Dojeżdżam do drogi na Trsę, którą wczoraj 2razy latałem i bez namysłu wbijam w ciemny tunel. I od nowa serpentyny po ciemaku. :D Załącznik 26248 Załącznik 26247 Wyjeżdżam na górę znowu przy zachodzie słońca. Dziś jest bardziej przejrzyste niebo, więc i panoramki są fajniejsze. Załącznik 26249 Lecę przez Durmitor i ponownie jest super. Załącznik 26250 Załącznik 26251 Załącznik 26252 Po drodze jeszcze dostałem info od Barana, że "przy drodze Savnik-Żabljak stoją smerfy i łapią. Info kosztowało 10ojro. :)" Żabljak znowu atakuję wieczorem, ale inną drogą niż Baran ostrzegał. Szybkie zakupy w markecie i piekarni z tłumem :drif: turystów i wracam na stancję. Dzień był b. udany, przynajmniej narazie... Baran siedzi w domku, jakiś lekko niewyraźny. Następuje zdawkowa wymiana doznań dziennych. Ale atmosfera jest sztywna. No i wtedy "współtowarzysz" wypala ze stwierdzeniem: "Majki, czuję się podle, ale niestety muszę wracać do Wawy. Wyszły mi jakieś nie przewidziane wydatki, w związku z tym nie mogę zostać...bla, blaaa, blaaaaa". Lekko mnie przytkało, ale nawet nie zareagowałem, w końcu sam gdzieś miałem takie myśli, ale pewnie bym się nie odważył tego zrobić. Poza tym nie zostawił bym drugiego członka wyjazdu samego, no chyba, że byśmy to ustalili wcześniej. :dizzy: Od razu pomyślałem sobie o Alex'ie, zacząłem na szybko składać do kupy to co wcześniej obmyślałem, rozważać różne wersje zdarzeń, ważyć za i przeciw, itd. Z zewnątrz raczej nie dałem po sobie nic poznać. Zapewne pomogło to, że bardzo dobrze mi się jeździło samemu przez ostatnie 2 dni. Nie miałem w planie go prosić, żeby został, a tym bardziej wracać z nim. :vis: Tak chce, jego decyzja. Nie dam sobie zepsuć wyjazdu, no przynajmniej nie za bardzo. :oldman: W ten oto sposób tytuł powinien się zmienić w "Bałkan trip, solo". ;) Ale spokojnie, będzie dobrze... :D :at: |
Cytat:
|
Potwierdziło się że zanim wyruszymy z kimś gdzieś dalej warto zrobić parę krótkich trasek co by poznać człowieka.
|
Wg mnie nie krótkich. Raczej trzeba się sprawdzić na dłuższą metę. Z Baranskim coś tam jeździłem wcześniej.
Poza tym nie ważne, nigdy nie ma pewności co się stanie przy dłuższym pobycie. Jest kilka osób, z którymi bym w ciemno pojechał i raczej nic takiego by się nie wydarzyło. Ale tu była inna sytuacja. A może fucktycznie miał wyższy powód...nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem... :rolleyes: |
Cytat:
Żeby nie było OT, dawaj dalej Majki. |
Majki, ale ty to jesteś zajebisty!!! Nie to, co ta ciota z Tigera!
Zgadzam się, należy mądrze wybierać kompana do podróży. Np. żeby nie przeinaczał faktów ani wypowiedzi obrabiając dupę za plecami. Tak, wiem od ludzi, że to robisz. Mam nadzieję, że każdy weźmie to pod uwagę wybierając się z tobą na wyjazd. Cóż, widocznie jak się ma małego ch... to trzeba się dowartościować inaczej. Zgaduję, nie sprawdzałem. Musiałem wrócić wcześniej z przyczyn wyższych - nad czym ubolewam i była to moja pierwsza taka sytuacja w życiu. ALE ani nie zostawiłem cię ani w potrzebie, ani bez słowa. Wiadomo, że jak jedzie się razem to i wraca razem. Wtedy jednak sam (sądząc po wypowiedziach) miałeś to w dupie, 'bo poznałeś zajebistych Serbów ofrołdowców, pewnie nawet lepiej będzie wam się latać dalej razem bo dzidują ostro po terenie (a my już i tak 2 dni latamy osobno) i wszystko jest jak najbardziej, totalnie wporzo'. Więc jak było wporzo, to po cholerę grasz teraz pokrzywdzonego na forum? Goń się! Korci mnie, by dla odmiany napisać podobny wątek na temat tego wyjazdu, wylewając pomyje na twój temat na swoim forum. Ale szkoda mi czasu na takie gówniarskie podchody jak w twoim wykonaniu powyżej. Chciałem pogadać en face po wyjeździe, ale waszmość nie raczył ani odbierać telefonów, ani odpisywać na sms'y. Widać lepiej się spłakać na forum jaki to straszny los i kompan się trafił. PS Odn wcześniejszych wpisów - cóż, z trampkami mam wyższe przelotowe niż z tobą, a i kilometrów w ciągu dnia zrobiłem więcej niż ty kiedykolwiek na tym wyjeździe. |
Cytat:
No i ciekawe kiedy to Ci obrabiałem 4litery i to za plecami?? Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
zaczyna się robić jak w modzie na sukces:lukacz:
|
Panowie! Nie zawsze uda się dobrze zgrać na wyjazd, jednak proponuję, żeby nie prać brudów na forum. Pozostanie tylko niepotrzebny niesmak ;) Czasem warto zastosować starą zasadę "Co się wydarzyło na szlaku, zostaje na szlaku" :)
|
Jak pokazuje życie bywa różnie, ale moim zdaniem Majki powinieneś przyjąć zasadę, że brudy pierze się w domu za drzwiami.
Mimo tego tereny i foty mega fajne. Sam byłem tam w czerwcu i dzięki kolegom z MNE polataliśmy trochę fajnym offem. Jak zabraknie mi pomysłu na kierunek w przyszłym roku i w końcu zdecyduje się na nowe moto to na pewno uderzę do MNE. Zdrowia życzę. |
Cytat:
Nie mam zamiaru angażować się w dyskusję rodem z komentarzy na wyborczej. Każdy ma swoje złe i dobre wspomnienia z tego wyjazdu. Ale jeśli komuś coś leży to niech powie to otwarcie od razu, a nie obrabia dupę publicznie po pół roku od zdarzenia i wypisuje głupoty, stawiając w negatywnym świetle kompana, z którym de facto świadomie chciał jechać. Ok, miłej lektury ciągu dalszego. |
Baran, chciałem zauważyć, że to Ty wparowałeś tu z oskarżeniami. Merytorycznie niczym tego nie podparłeś, poza wysuwaniem kolejnych zarzutów. :mur:
Na szczęście dalej już o tobie nawet nie wspomnę, więc możesz spać spokojnie. :p EOT |
Już jakiś czas temu chciałem się wypowiedzieć ale stwierdziłem, że skoro nikt się nie burzy to nie ma problemu. Fajnie, że Baransky się włączył i pokazał, że jest też druga strona medalu.
Majki, fajne foty i fajnie że wrzucasz je regularnie... ale od samego początku czuję niesmak przez wtrącanie wątku o koledze z wyjazdu. Takich rzeczy się nie robi. Po co psuć relację. Wyjaśnijcie sobie wszystko na privie bo inaczej o waszej kłótni przeczyta każdy kto będzie chciał odwiedzić wątek o Bałkanach. |
Cytat:
I czekam na ciąg dalszy relacji ;) Pozdrawiam zimny ps. miałem w tym roku na wyjeździe nieco zbliżoną sytuację. Tyle że bez żadnych sporów i ciągu dalszego się obyło - każdy pojechał w swoją stronę. Ale założenie wyjazdu od początku taką możliwość dopuszczało bo się wcześniej nie znaliśmy, choć drobny niesmak pozostał. Wniosek mam jeden - jeżdżę sam bo tak mi pasuje. |
Ale o co chodzi?
Nie wyczytałem że rozstali się uzywajac niecenzuralnych słów, rękoczynów mając sobie coś do zarzucenia. Teksty w stylu że transportowcy to to a my to, na naszym forum chyba są standardem i traktowane są z przymrużeniem oka i uśmiechem z obu stron. Baransky możesz poprzeć swoj post cytatami? |
Poncki, DLA MNIE było to dość kluczowe w tym wyjeździe. Może przedstawiłem to dość dosadnie, ale tak to odebrałem. Dla mnie relacja to nie tylko opisanie: "byłem tu, pojechałem tam, skręciłem w lewo, potem w prawo", poza "zwiedzaniem" dzieje się całkiem dużo. Jak czytam innych to lubię jak ludzie piszą co się dzieje, jak się sytuacje rozwijają, co przeżywają. Nie wiem, miałem napisać: jest fajnie...minęło 7dni...towarzysz wrócił do kraju...jest fajnie. Tylko wcale tak nie było...
Spokojnie temat zakończyłem wczoraj, na zakończeniu 7mego dnia. Więcej już go nie poruszę w relacji, bo nie będzie czego poruszać. ;) |
Majki, pisz dalej. Podobają mi się Twoje ścieżki :Thumbs_Up:
Baransky, pisz o swoich wrażeniach, o Twoich Bałkanach "prawie solo".:) |
Nie znam żadnego z kolegów ale czytając tę relację miałem pewien niesmak przy "wycieczkach" osobistych ale jako młodemu stażem na forum daleko mi od pouczania starych wyjadaczy.
Panowie, takie rzeczy załatwia się face to face tymczasem mam nieodparte wrażenie,że sama relacja z wycieczki jest tak samo ważny jak osobiste animozje. Tylko po co one na forum publicznym :confused: |
Wielkie mecyje. Wyjazd to nie tylko foty i odhaczanie punktow.
Ja w tym zadnego obrabiania dupy nie widzialem. Jedziemy dalej! |
Cytat:
Malutki , piszesz dalej :Thumbs_Up: |
Solo
4 Załącznik(ów)
No to lecimy w nową rzeczywistość. :)
Kolejny dzień przeznaczam na...leniwca. Domagał się tego, ten mały cholernik schowany gdzieś głęboko we mnie. :D Wstaję sobie jakoś późno, czyli "tak jak tygryski lubią najbardziej". Dziś się poszwędam po okolicy, zaplanuję ciąg dalszy z mapą, zaliczę pocztówki i ale podstawa to się wybyczyć do bólu. :drif: Niespieszne śniadanko i poszedłem poszukać właścicielki przybytku, by zabukowałem spanie na jeszcze jedną noc. Poszło bez problemowo, czyli mam cała chatkę dla siebie. :) Stan ten nie trwał za długo, bo za czas jakiś właścicielka przyszła z rodzinką Rosjan. Całkiem normalna rodzina (ojciec, matka i gimnazjalny syn), wynajęli samochód i sobie zwiedzają MNE. Zajęli piętro, a ja zostałem na dole. Niestety moje zdolności rusycystyczne wywietrzały gdzieś zaraz po liceum, w którym to miałem wychowawczynię Rosjankę. Nie pałałem więc zbytnią miłością do tego języka. :p Nie pogadaliśmy za dużo. Wróciłem do map i muzyki. Wczesnym popołudniem się zwinąłem na miasto, a reszta domku pojechała coś pozwiedzać. Łażąc po miasteczku namierzyłem łączność ze światem, czyli kafejką z netem (2E/h). Zaszedłem, zobaczyć co się dzieje i wysłać parę mejli. Między iinymi, a może głównie do Alex'a. Skoro chciał polatać na motórze, to może uda się jakoś zgrać. :) Smsy, mejle i umawiamy się na dzień następny w Żabljaku. :Thumbs_Up: Dobrze jest. :) Żabljak za dnia tętni życiem, tłumy turystów, samochodów, busów od raftingu na Tarze, a nawet tirów z drewnem z gór. A to wszystko się przetacza przez małe skrzyżowanie w środku górskiego miasteczka. :dizzy: Sajgon jest momentami niezły, a policja cały czas czuwa nad tym harmidrem. No własnie rafting na Tarze. Zaciekawiła mnie ta opcja, ale słyszałem, że jest dość droga. Niestety się potwierdza. Najtańsza oferta to jakieś 50E/dzień w wersji budżetowej. Później jak gadałem z Alex'em mówił mi, że on był na takim spływie, tylko bulił po 100E. Wszystko fajnie, wrażenia też pewnie pierwsza klasa, ale kwota mnie jednak przerasta. :( Może kiedyś. ;) Tak mi jakoś schodzi dzień na niczym szczególnym, Zbliża się zachód, a ja wpadam na pomysł: pójdę sobie nad to Czarne Jezioro. Zobaczymy cóż to za twór, daleko nie mam i się nudzę. :) Co z tego, że słońce już się prawie chowa za górami. :rolleyes: [MAP]http://mapy.google.pl/?ll=43.151474,19.102907&spn=0.042392,0.066175&t=h& z=14&vpsrc=6[/MAP] Drepczę sobie w sandałach w kierunku parku, jest czilałt wieczorową porą. Są znaki i sporo ludzi zmierza tam gdzie ja. Mijam opuszczony ośrodek wczasowy, trochę upiorny widok, bo okna pozabijane deskami, tynk się sypie, ale światła przed wejściem się ciągle świecą... Dochodzę do szlabanu i kasy. Wstęp do Parku, trzeba zabulić. Jakoś nie mam ochoty. :p 10m wcześniej widziałem dróżkę idącą w prawo pod górę ze znakiem na kemping. Obadamy gdzie mnie wyrzuci. :cool: Drepczę sobie pod górę, mijam kolejne Aprtmani, jest też kemping (całkiem fajne miejsce). :Thumbs_Up: Asfalt się kończy i wchodzę w las. Szlabanów nie ma, punktu poboru opłat też. Po kilku chwilach są znaki szlakowe na Crno Jezero i Bobotov Kuk. Tędy prowadzi ponoć bardziej harcorowy szlak na szczyt. Idzie się od drugiej strony z niższego pułapu. W IT mówili, że trasa na cały dzień. Po namyśle wybieram jednak jezioro. ;) Po chwili wychodzę ścieżką z lasu na brzegu dużego jeziora. Załącznik 26261 Nazwa jezior wzięła się od tego, że są głębokie (duże 25m, małe 49m) a dno od razu ostro opada. Przez co woda wydaję się być prawie czarna. I faktycznie tak jest. Załącznik 26264 Załącznik 26262 Załącznik 26263 Niestety foty słabiutki, bo jak pałka, zapomniałem wziąć ze sobą aparatu (a w domku miałem 2!), a jak się połapałem to już było szkoda się wracać, bo po ciemaku bym nic nie zobaczył. Jakby co, to można się pofatygować i zobaczyć jeziorka. Są klimatyczne, ścieżki prowadzą dookoła nich, można sobie popływać czy to łódką czy też wpław (widziałem jednego śmiałka, ale dalej niż kilka m od brzegu nie odpływał ;) ). Siedząc i patrząc się na wodę, usłyszałem polskie, harcerskie piosenki dobiegające z okolicy. Starsza grupka rodaków z plecakami siedział przy ognisku i się dobrze bawiła. No właśnie "Polacy są wszędzie". ;) Na mieście, w sklepach, na szlaku cały czas słychać Naszych. Jak szedłem na Bobotova to chyba co druga ekipa to Polacy. :dizzy: Aż trzeba uważać co i jak się mówi... :p Opuszczam miejscówkę po zmroku. Powrót na chatę i wieczór przy mapach, bo jutro :at:. :) |
Śledze wątek bardzo uważnie, z powodu tego ,że tez tam byłem w tym roku i tymi samymi traskami jeździłem. Majki foty i opisy tras : super. Jednak pewne rzeczy należy nazywać po imieniu i sie tego nie wypierać. Może nie bezposrednio i nie dosłownie ale między wierszami i świadomie budowałeś negatywną atmosferę wokół swego kompana. Z tym sie nie zgadzam. Do tego służy PRV albo rozmowa face to face. Powiem więcej czytajac, Twoja, reakcje na odpowiedź baranskiego, odniosłem wrażenie, że był to kulminacyjny punkt dobrze zaplanowanej akcji. Tyle. Tak jak to napisał czosnek co na szlaku, zostaje na szlaku.
PS. Tak, nie odzywałem sie wcześniej albowiem nie czułem sie jako, posiadacz niedobrego motocykla, uprawniony ale sie ośmieliłem, ośmielony przez innych PSII. Słuchajcie, pisanie , że tego typu relacje, które opisują negatywne stosunki panujace w grupie, są fajne bo prawdziwe, pachnie mi tanim reality show i lożą jurorów, która nie widzi show ale na wyprzódki piszę to co o nim słyszała. PSIII. Z relacją z wyjazdu pisaną z perspektywy czasu powinno byc tak jak ze zmarłym albo piknie albo wcale |
Cytat:
Cytat:
I nie, nie planowałem tego. I proszę bez teorii spiskowych... Cytat:
|
Chyba z takim podejściem sięnie zgadzam, a metafora według mnie jednak przesadzona:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Pozdrawiam i życzę wszystkim jak najbardziej zbliżonych do ideału eskapad w nieznane. |
oczywiście, że mogą być różne wyjazdy, różni współtowarzysze, odmienne wizje wyjazdu, które weryfikują się w podróży...
tak samo jak i wspomnienia, emocje, które zostały po wspólnej (bądź częściowo wspólnej :D) wyprawie... to jasne, świat byłby trochę nudny gdyby nie ta... różnorodność ludzka :) i tu chyba nie chodzi o to, że chłopaki się nie dograli, bo przeca to normalne, zdarza się, naturalne etc. mi osobiście nie podoba się szydera, darcie łacha, przecież zupełnie inaczej ta relacja zabrzmiałaby, bez złośliwego komentarza Autora, bez tego widocznego czasem celu, jakim jest ośmieszenie współtowarzysza każdy ma prawo do własnego zdania, oceny - to jasne, jednak forma w jakiej to zostało przedstawione... według mnie bardziej mówi o Autorze niż o obiekcie przez niego tak niezwykle 'celnie', 'kreatywnie' opisywanym pozdrawiam i życzę wielu świetnych oddzielnych :D wyjazdów :) a także trochę dystansu zarówno do Siebie jak i otoczenia :) |
proponuje ,żebyście już przestali "drzeć łacha" z Majkiego- napisał tak jak chciał, jak widział- może i stronniczo- ale takie jego prawo- Baransky też może to zrobić- a nawet wręcz powinien- :)
generalnie to nie miała(jak sądzę) być relacja pod osąd reszty "czytaczy" tylko opis tego co Majki widział, czuł, itd...i tak należy traktować to a nie jako treść do oceny i zbędnego "mentorzenia" i pouczeń..... mnie się tam podobało i szczerze żałuję że oprócz Uckich (ralacja Tedix-a) nie spotkałem się w Durmitorze właśnie z Majkim:):) pzdr.. PS- rozbawił mnie wpis Cumuulusa w kierunku Rambo, który przecież (prawie) się urodził w okolicach Kotoru:D:D |
Nie wyobrażam sobie wyjazdu z niedobranym kompanem - zepsuty wyjazd, zepsute wakacje, pozostanie zawsze niesmak strconego czasu.
Zapamiętacie ten wyjazd jako: było do dupy - bez względu na to co widzieliście, gdzie byliście itp. Bo zawsze licza sie ludzie na pierwszym miejscu, natępnie trasa, motocykle, miejsca, widoki, kolor namiotu i poranna kawa. |
Integracja
21 Załącznik(ów)
Nastał dzień następny. Spakowałem się, ogarnąłem domek i na koń. Oddaję klucz i żegnam się z właścicielką domku. Bardzo fajny pobyt. :Thumbs_Up: O 9:30 ma być Alex, więc wyjeżdżam na główną drogę, żeby go wyłapać jak przyjedzie. Jest lekki stresik, ale też i ciekawość. :rolleyes:
Dochodzi 10ta. Stresik narasta. "Nawet nie widziałem jego motóra, czy wogóle się pokaże, czy będzie nam się dobrze jeździło, czy dobrze mu wytłumaczyłem gdzie się spotkamy...itp..." jak to waga, siedziałem na motórze i rozważałem różne scenariusze. :dizzy: Przyglądałem się ponowie życiu w miasteczku, a miasteczko przyglądało się mi. ;) W pewnym momencie mijają mnie poznani w Bośni Słowacy. Machamy sobie, jednak świat jest mały. :) Chwilę po 10tej jest, widzę motóra endurokształtnego. To musi być on. Podjeżdża, przeprasza za spóźnienie, ale zapomniał jak fajna jest ta trasa i musiał ją trochę po wchłaniać. :) Do tędy nigdy nie jechał tego na motórze, więc było jeszcze fajniej. Idziemy na kawę pogadać i zarysować plan na dziś. Wymiana poglądów, przeżyć motocyklowych. Dobrze nam się gada. Opowiada mi jak się jeździ po Serbii, ile tam jest fajnych tras off oraz o tym jak bardzo by chciał latać w terenie, tylko nie ma za bardzo z kim, bo reszta kumpli woli się napić przy ognisku niż zmęczyć w lesie. :Sarcastic: Uzgadniamy, że pojedziemy do Parku Narodowego "Biogradska Gora", tam się poszwędamy wedle możliwości, a potem pojedziemy na Savnik/Niksić i się zobaczy co dalej. [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=Nieznana+droga+to: 42.81677,19.39025+to:Trasa+6&hl=pl&ll=43.030753,19 .311218&spn=0.679606,1.058807&sll=43.033263,18.954 849&sspn=0.339791,0.529404&geocode=FV5-kgIdrMIjAQ%3BFY6gjgIdH_0qAQ%3BFQJVjQIdKt8nASk1LBIG EXpNEzH2H_9Ca5DZhg%3BFQh_jwIdMGAjAQ&vpsrc=6&mra=dm e&mrsp=3&sz=11&via=2&t=h&z=10[/MAP] Tym oto sposobem zaliczę odpuszczony przedwczoraj kawałek, krętej trasy. :D Alexander przyjechał prawie nową Aprilią Pegaso Trail, ubrany w sztruksowe spodnie, bluzę i wojskową, zimowa kurtkę no i do tego integralny kask Aprilli. :) Na pytanie czy nie boi się tak jeździć po górach na motorze, stwierdza, że w sumie nie. Poza tym przecież nie będziemy upalać w offie...ekhmmm. :D Przy mnie ubranym w cały rynsztunek wyglądamy lekko odmiennie. :rolleyes: Lecimy po raz kolejny do mostu na Tarze (już ostatni raz), potem na Majkovac. Tankujemy motory i jedziemy do Parku. Płacimy wstupenki (również 2E) i podjeżdżamy na parking pod budką strażników parku. Tu się przydało bycie z kimś gadającym po "ichniemu". :) Alex szybko się wypytał strażnika o możliwości jazdy po okolicy na 2oo. Usłyszał, ze nie ma sprawy, strażnik opisał mu dokładnie, którędy wjechać, gdzie się zatrzymać, gdzie są fajne miejsca przy trasie, itp. Na moje pytanie czy to tak normalnie po PN na motórze można, usłyszałem, że tak. :Thumbs_Up: :bow: Załącznik 26277 Traska żwirowa, ostro pod górę po ostrych serpentynach. Na szczyt pobliskiej górki i potem dookoła parku z wyjazdem z parku kilka km dalej na południe. Na motórze ma być spoko, ewentualnie terenówką. ;) Tak czy siak traska jest dość długa, offrołdowa. :drif: Uzgadniamy czy jesteśmy pewni, że jedziemy. Ja jestem na tak, ale patrząc na strój kompana, mam wątpliwości. Z jednej strony bardzo chcę tam pojechać, a z drugiej nie wiem jak Alex jeździ i nie koniecznie chcę go zbierać gdzieś z trasy. Alex mówi, że jest ok i jedziemy. Na pkt widokowym zobaczymy jak nam idzie i zdecydujemy co dalej. ;) Załącznik 26280 No to dzida pod górę... Załącznik 26278 Wyjeżdżamy na hale z widokami. Zatrzymujemy się obok domku z serami i napojami. Alex zagaduje mieszkańców (ojciec i syn) o okolicę i dalszą trasę. Załącznik 26279 Słyszy, że dalej się da, ale to zajmie parę godzin, a tu już połowa dnia za nami. :Sarcastic: Stwierdzam, ze jestem usatysfakcjonowany i na siłę nie będziemy się spinać, żeby potem po nocy gdzieś dojechać. Idziemy na pkt widokowy i jest na co popatrzeć. :) Załącznik 26284 Załącznik 26285 Załącznik 26286 Się lekko zmachałem na podejściu :p Załącznik 26288 Alex coś mniej Załącznik 26297 Motóry stoją grzecznie na dole Załącznik 26287 Patrzymy na okolicę i odpoczywamy na górze. Uzgadniamy odwrót na szamę w knajpce na dole. Zjazd jest chyba gorszy niż podjazd. :p Mi się jedzie fajnie, choć trochę rzuca motórem na kamieniach i dziurach, a obok niezła skarpa. Aleksowi idzie nie gorzej, radzi sobie chłopak dobrze. :Thumbs_Up: Załącznik 26281 Załącznik 26282 Załącznik 26283 Ogólnie droga super, polecam każdemu na endurzenie, full legal. A okolica cacy. :Thumbs_Up: W knajpce Alex zamawia kajmak z pieczywem na kształt pity. Żarełko, gadki i zmywamy się dalej. Jedziemy na Savnik. [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=42.826,19.37105+to :Trasa+6&hl=pl&ll=42.905142,19.279633&spn=0.680995 ,1.582031&sll=42.870429,19.276199&sspn=0.340691,0. 791016&geocode=FUCXjgIdAVcrAQ%3BFRB5jQIdKpQnASnnKj jBoXBNEzHmTMt7o11uXQ%3BFVF3jwIdXWIjAQ&vpsrc=6&mra= dpe&mrsp=1&sz=11&via=1&t=m&z=10[/MAP] Droga jak zwykle wiedzie wąwozem, między górami. Jak ja lubię takie klimaty. :drif: Załącznik 26289 Załącznik 26290 Załącznik 26291 Załącznik 26292 Przed Savnikiem jest fajna, kręta, nowiutka droga. Załącznik 26293 Wcześniej to miasto prawie nie istniało, bo dojechać było ciężko. Teraz prowadzi tędy trasa przelotowa z północy na Niksić. Coś się ponoć zaczyna dziać w okolicy. Zatrzymujmy się przy jakiejś budce, żeby uzupełnić braki w płynach i lecimy dalej bo robi się późno, a droga jeszcze długa przed nami. Wcześniej Alex zaprosił mnie do siebie, ma sporo miejsca pod dachem i nie ma problemu. Z miłą chęcią przyjąłem ofertę, więc jedziemy do końca razem. :bow: :) :Thumbs_Up: Serpentyn ciąg dalszy, już mi się powoli w głowie kręci, cały czas prawo-lewo-prawo-lewo :dizzy:...ale nie to żebym miał coś przeciwko. :D Kilka km dalej Alex zatrzymuje się przy stojącym na poboczu VW T4 na litewskich blachach. Okazuję się, że ułamał się krócieć przy pompie wody, a na górskich serpentynach i do tego pod górę to nie jest zbyt szczęśliwe. Bus jest pełen dzieciaków w różnym wieku i jeden dorosły kierowca. To im się trafiło. :Sarcastic: Wyciągam narzędzia, powertape'a, trytytki i coś tam działamy. Po chwili podjeżdża jeszcze 2 autochtonów. Alex tłumaczy Litwina po rusku, z lokalesami po swojemu i ze mną po angielsku. Normalnie międzynarodowy reskju tim. :D Załącznik 26294 Załącznik 26295 Strugamy we 4 coś z pół godziny i po połączeniu układu bez pompy koleś może jechac dalej. Dopytuję się jeszcze o najbliższe miasto, jakiś sklep z autoczęściami i noclegi. Wszyscy życzymy sobie szerokiej drogi i się rozjeżdżamy. Jest już ciemno, a do Mratinje jeszcze z 60 krętych kilometrów. :dizzy: Szkoda tylko, że bez widoków... :( Załącznik 26296 [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=Trasa+6&hl=pl&ll=4 3.090955,18.878632&spn=0.678939,1.582031&sll=42.85 986,19.206848&sspn=0.681495,1.582031&geocode=Fb0gl AIdIxAfAQ%3BFVF3jwIdXWIjAQ&vpsrc=6&mra=mrv&t=m&z=1 0[/MAP] Końcówka za Plużine jest super, wreszcie w tunelach coś widać. :D Jak zjechaliśmy z tamy na Mratinje to mnie trochę cykor obleciał. Pamiętałem tą drogę za dnia, a teraz nie dość, że nic nie widać, nie ma znaków, słupków, pasów, czy innych pkt odniesienia, to jeszcze samochody jeżdżą z naprzeciwka i trzeba się mijać na serpentynkach. :dizzy: Ciepło mi się robi od razu, mimo, że już wieczorny chłód czuć. Końcówka to już wogóle czad. Wąską ścieżką przez wioskę ostro pod górę. Jadę na czerwone światełko przedemną i nic więcej. Meldujemy się pod domem rodziny Alexa. Zaraz wjeżdża na stół ciepły, domowy obiad :drif: Oj jest dobrze. Gadki do późna i oglądania meczu tenisowego Djokovica...potem już tylko :spac: |
Fajny odcinek!!! Piękne widoki!
Dzięki za regularne wpisy, choć robota trochę cierpi;) |
Cytat:
a) sezon na rafting to kwiecien - maj b) w tym roku byly najnizszy stan wod od lat pisze, bo w tym roku na balkanach strasznie napalilem sie na rafting. W wersji max chcialem zrobic Une, Drine i kanion Tary. Koniec koncow byla tylka Una - i bylem zawiedziony - dlatego odpuscilem pozniej. Wiecej wioslowania jak na kajaku niz raftingu - poziom rzeki byl najnizszy od 12 lat. Emocji niewiele. Jezeli ktos chce chyba udalo by sie odkopac linki - ale to zadna wiedza tajemna. Znalezlem ich w google. |
Lecim dalej
10 Załącznik(ów)
Cytat:
- nie był to mój prio, a luźny pomysł na widok zjawiska ;) - nie miałem za bardzo dostępu do sieci, ani możliwości szukać. Pisałem o tym co widziałem w Żabljaku. Nekst tajm mejbi. ;) Rano budzę się w takich okolicznościach :drif: :bow: :Thumbs_Up: Załącznik 26434 Załącznik 26435 Śniadanko na zewnątrz, w cieniu drzew, z chłodnym powiewem. Świeży kajmak, śmietana, chleb kukurydziany, placki/racuchy smażone przez ojca Alexa, sery, warzywa...mniam, mniam. :drif: Jest błogo. :) Niestety tego dnia Alex ma rodzinny spęd i musi być na miejscu. Rozważałem szwędaczkę po okolicznych górach, ale szlaki są dość trudne i długie, więc samemu nie polecają mi iść. Kombinuję, kombinuję i decyduję się, na ewakuację. Alex obiecał mi wczoraj, że pokaże odpowiednią dla mnie trasę offową, żebym się mógł wyżyć. :D Nie spiesznie się zbieram, a On uzgadnia ze starszyzną czy droga jest przejezdna. :dizzy: No to będzie czad. :D "Trasa jest jak najbardziej ok, średnio trudna, ale oni tamtędy jeżdżą osobówką co drugi dzień więc lajt..."zobaczymy. Droga prowadzi przez góry do Bośni. :rolleyes: Jedyna kwestia to to, że niema tam przejścia granicznego, a autochtoni jeżdżą na dziko. Dopytuję się czy to aby dobre wyjście dla mnie? "Tak, spoko, nic się nie stanie, spoko, będzie pan zaaadooowooolooony." Pokazują mi na mapie co i jak: "jedziesz prosto, na rozwidleniu w lewo, potem krzyżówek nie będzie, droga cię wyprowadzi na Tjeniste"... Wrzucam graty na motóra, ostatnie gadki, fotki na pożegnanie Załącznik 26436 Załącznik 26437 i ruszam na podbój przygody. :) [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=Nieznana+droga&hl= pl&ll=43.284953,18.816147&spn=0.076601,0.219727&sl l=43.283579,18.816576&sspn=0.038302,0.077162&geoco de=FQpOlAIdIO4eAQ%3BFTGWlAIdnRQfAQ&vpsrc=6&mra=dme &mrsp=1&sz=14&t=h&z=13[/MAP] Dalej droga idzie na granicę i na Tjeniste w Bośni. Wspinam się po zboczu, fajna szutrówka, trochę kamienista, ale jest gites. :at: Załącznik 26442 Załącznik 26438 Ostatnie widoki na Jezioro Pivskie Załącznik 26439 Widoki na okolicę też są zajefajne Załącznik 26440 Moja ulubiona fotka z wyjazdu :cool: Załącznik 26441 Nie byłem w stanie normalnie postawić do pionu afry w tym miejscu. :dizzy: Po raz pierwszy musiałem zsiąść i pionizować motór z biodra. :p Niezły przechył. :dizzy: Dróżka wcale najłatwiejsza nie była, ale faaaajna. :rolleyes: Pięła się ostro pod górę i kręciła ładnie. Jak się już wspięła na szczyt górek otaczających jezioro to się trochę wypłaszczyło. Załącznik 26443 Jakaś zrywka, kawałek lasu i wg nawi jestem na granicy... :) |
czad!!!!!!!!!!!!
|
Miejsca są piękne bez kitu. Trochę tam jeździłem ale jeszcze nieuświadomiony chyba.. Durmitor w maju to jeszcze zima była i mowy nie było o wchodzeniu
Tuneli, tu-byłych zwierząt bo tu-bylców to rzadko Słowem zajebiści Majki. Ścigają mnie wspomnienia jak to czytam, zajebiście... Tylko kiedy ja tam znowu pojadę? |
Zazigi, przy Twojej Odysei to ja byłem na łykendowej wycieczce do Kazimierza. :rolleyes: Tymbardziej fajnie, że Ci się podoba. :)
Parys, ogarniaj się i atakuj. Nóżka już chyba pozwala? ;) Ja i tak widziałem może 1/10 tego co warto by było zobaczyć. Bałkany mają potencjał! :Thumbs_Up: |
Bosnja, egejn...
Tak sobie piszę tą relację, czytam przy okazji inne :drif:, widzę czyjeś problemy z mobingiem, a rano wracam do roboty, gdzie atmosfera też nie jest zbyt orzeźwiająca. :dizzy: Za oknem zima się zbliża...ale bym chciał się znowu urwać na parę tygodni z tego syfu i pojechać się poszwędać na wiernej, nie marudzącej :at:... :rolleyes: :)
No więc tak stoję sobie po środku lasu, na szczycie góry, a nawi pokazuje mnie pośrodku jasnej plamy przeciętej cienką kreską, która to rozdziela dwa państwa. Jakie to proste. W rzeczywistości nic nie widać, nie ma zasieków, szlabanów, budek, znaków. Nic, poprostu las i dwie koleiny idące dalej, głębiej w naturę... I znowu jestem w podobnej sytuacji. Stoję sobie na granicy bośniackiej i zastanawiam się czy jechać dalej. :dizzy: Hmmmm...jestem sam, nawi pokazuje wielką nicość, mapa coś tam ma, ale skala nie za bogata. Aaaaa co tam, jadziem dalej, przecież nie będę wracał po śladach. :D Przekraczam na dziko granice i zastanawiam się co mnie czeka po drugiej stronie. Przecież w Mratinje mówili, że "dróżka jest spoko, osobówką jeżdżą...". :p Droga robi się leśną ścieżką, coś tamtędy jeździ, ale rzadko. Jak osobówką tędy jadą to pełen szacun,:bow: może przegapiłem jakiś zjazd, bo tutaj to najmarniej Ładą, ale Nivą. :cool: Po chwili mam krzyżówkę ("na rozjeździe w lewo"), więc skręcam w lewo, mimo, że ścieżka tam jakby mniej wyraźna. Ujeżdżam kawałek, okolica robi się przeorana przez zrywkę, ale ścieżka wiedzie dalej. Już mi coś nie bardzo pasuję, ale próbuję jechać dalej. Wyjeżdżam z zakrętu a tu stroooomy podjazd, jadę koleiną i zawrócić będzie ciężko. Więc szybka djecezja: wstawaj na podnóżkach i łycha. Jak pomyślałem tak zrobiłem i napieram na podjazd. Ale miałem pietra :cold:, jakby cokolwiek nie wyszło: wysmarkało by mnie na wyboju, tył się ślizgnął za bardzo, cokolwiek, to leże i kwiczę. :vis: Napieram, gazu nie puszczam, koło mieli, ale się udało. Jestem na górze. Podjazd nie był długi, ale skubany stromy i ostry. Teraz już wiem na pewno, że to nie jest TA droga. Na górze nawracam spokojnie, więc teraz trzeba jeszcze zjechać. :mur: Jakoś z dołu było to mniej stresujące i nie było czasu się wahać. :umowa: Zjeżdżam powoli, metodą na człapaka, zapierając się stopami o wystające korzenie, kamienie, cosięda. Grubo, a pion taki, że motór jedzie nawet na zablokowanych kołach. :rolleyes: Dobrze, że jest w miarę sucho. :D No dobra, zgrzałem się, krew pulsuje w skroniach, jest enduro, nareszcie. :lc8: Wracam na krzyżówkę i jadę w drugą stronę. Od razu lepiej. Zwykła leśna dróżka, dwie koleiny przez las, ale już uczęszczane bardziej. Nawi pokazuje kierunek mało zgodny z destynacją, ale spoko, pewnie się trochę trzeba będzie pokręcić po tych górkach, zanim dotrę do syfilizacji. Jadę sobie, fajnie jest, widzę dużą kałuże, to se myślę, że przejadę drugą koleiną, bo przecież w kałuży może być glina, błoto czy inny zdradziecki syf, a po co mnie to. :p Odbijam w lewo....... i jak jebnąłem na glebę to aż mnie przytłumiło na chwilę. :dizzy: Tak się wyluzowałem, tą lepszą drogą, że popełniam błąd jak gówniarz, co to na motórze nie jeździł w offie. :mur: Nie zauważyłem, że między koleinami jest garb zarośnięty runem, a ja go atakowałem pod ostrym kątem, na szosowych gumach i do tego nieświadomie. Stupido... :Thumbs_Down: Zebrałem się z błotka w którym to wylądowałem, afra leży w poprzek drogi, wbita trochę w ziemną bandę, ubłocony jestem nieźle, podobnie jak pół motóra i mego dobytku. Stupido...jak świeżak. :mur: Szybki rachunek sumienia: dwie nogi, działają, dwie ręce, działają, głowa na karku (chociaż nie wiem czy działa :p). Motór do pionu, wydłubuję trawę i inne "uszlachetniacze", odpalam, jest dobrze. :) Kciuk pobolewa, ale obrażeń nie widać. Stupidoooo...:Sarcastic: |
Majki a zdjęć nie ma?? :D
|
...
11 Załącznik(ów)
Tak, wiem Jaru, bez fotek to nie to samo. :p Niestety, pamiętam, że fotki robiłem, pamiętam kadry, ale nie znalazłem ich w aparacie. :( Trzeźwy byłem, ingerencji zewnętrznych też nie kojarzę, a reszta jest ok. Tylko jakoś te okolice przygraniczne zniknęły. Może przy granicy zakłócali czy co... :rolleyes:
Tak więc stoję lekko oszołomiony przy motórze i męczą mnie myśli: "a co by było gdyby...?" No właśnie...?? Na szczęście nie musiałem sprawdzać. Ale się sam opie..oliłem porządnie. :oldman: Postanowienie: dalej jedziemy uważniej i spokojniej. :rolleyes: Oskrobałem jeszcze siebie z błota i syfu, sprawdziłem czy wszystko jest na swoim miejscu i ruszam dalej. Nie ma co się rozczulać, trzeba naginać. :at: Więc jadę sobie przez owy lasek, jestem czujny jak łasica i nie daję się już więcej zaskoczyć. :p Męczy mnie pewna nie pewność, co do obranej trasy i tego gdzie dotrę, o ile dotrę. No i wtedy atakuję mnie kolejny rozjazd ("przecież miał być jeden, a potem droga miała mnie wyprowadzić do ludzi..." jasne, jak zawsze). Bodajże pojechałem w dół, mniej więcej w stronę miasta, wg wskazań gpsa. Tak sobie jadę, droga wyszła na polanki, zrobiła się bardziej kamienista, ale nadal życia nie widać. Jadę, zastanawiam się, jadę, zasta....i nagle słyszę jakiś okrzyk z boku. To dwóch lumpowatych kolesi rwie jagody na polanie. Zatrzymuję się, biorę mapę i idę nawiązywać kontakty z autochtonami. Uzgadniamy kierunek mej dalszej jazdy (jadę dobrze :)), a jeden ze zbieraczy pyta o wodę(jest nieźle ciepło, znowu...:dizzy:). Przynoszę butelkę z motóra, coś tam jeszcze próbujemy się dogadać i jadę dalej. Teraz już jestem spokojniejszy wewnętrznie. Po pewnym czasie mijam zaparkowane puszki przy wyjściu na szlak, jest dobrze. Naginam w kolejny las, trasa się ciągle obniża, po jakimś czasie robi się prawie asfalt. I nagle wyrasta na drodze szlaban z młodym chłopakiem przy stoliku. Większość tego terenu po bośniackiej stronie to Park Narodowy Sutjeska http://www.npsutjeska.net/ . Pewnie fajnie by się tam łaziło z buta. ;) Chłopak kasuje mnie na 2KM, gadamy po anglijsku skąd, dokąd, czy mi się podoba, czy wrócę. W sumie jest całkiem fajnie, więc polecam miejscówkę. :Thumbs_Up: Dalej kręty, dziurawy asfalt na dól, do drogi. Załącznik 26497 Jest południe, znowu żar leje się z nieba. Będzie ciężko. :dizzy: Obieram kierunek na południe. Po drodze mam mijać fajny pomnik bitwy w okolicy. No to się rozglądam. I jest Załącznik 26498 Parkuję w cieniu i idę w ten upał polukać cóż to za konstrukcja. Załącznik 26499 Pomnik upamiętnia śmierć 3301 żołnierzy w bitwie z dawnych czasów Załącznik 26504 Z bliska wygląda dużo fajniej Załącznik 26500 Załącznik 26501 Załącznik 26502 Walczyły oddziały ze wszystkich republik Załącznik 26510 Załącznik 26503 Fotki i jadę dalej. Droga ma być motocyklowo fajna i jest. Kręta, przez lasy w PN. Przebudowują ją, więc pewnie niedługo będzie się jechało zwykłą prostą trasą, bez serpentynek.:( Kieruję się na przejście w Krstac. A potem zamierzam jechać na Niksić i potem znowu na południe MNE. Załącznik 26509 Po drodze zajeżdżam jeszcze do sklepu, bo w paszczy mi zaschło. Motór nie prezentuję się zbyt pięknie przed czystym sklepem. :haha2: Załącznik 26505 Szybkie zakupki i konsumpcja w cieniu przed wejściem. Zamykają tuż po moim wyjściu. Przeca jest niedziela, 14. ;) Ale ja się załapałem i mam popas. Lecę na granicę. Zjeżdżam z głównej drogi, znów wąski asfalt ciągnie się pod górę, jakieś domki, łowce łażą przez drogę, babuszki przy nich siedzą, sielankowo. Po ok 20km jest granica, całkiem rozbudowana. Podjeżdżam pod budkę, wychodzi pogranicznik, bierze paszport i wita mnie tekstem: "no internacjonale!". Ale jak to? Ja chcę do Montenegro, tędy! No internacjonale!! Nie da się przejechać? No internacjonale...jechać na Bileća, tam internacjonale. :mur: Pierwszy raz się spotkałem z dużym przejściem tylko dla autochtonów. Malutka budka w górach, której nawet na mapie nie było, była internacjonale, a tu nie. :vis: No to mam kolejne 50km po BiH. Ależ się ucieszyłem... :mad: |
...do Montenegro ostatni raz
13 Załącznik(ów)
Zawracam pod szlabanem, delikatnie mówiąc jestem wściekły. Zupełnie nie tak to chciałem rozegrać. :Sarcastic: Wracam po śladach do głównej, naginam oporowo, zakładając, że łowce lub kozy nie wylezą mi pod koła. W jednym miejscu akurat stadko się przelewało przez drogę, ale babuszka widząc, że nadjeżdżam zaczęła rozdzielać kolumnę, żebym mógł się przebić. Jak zwierzaki dalej lazły, to zaczęła w nie rzucać kamieniami. :dizzy: Luzik, cel osiągnęła i stado poczekało przed drogą. ;) Lecę dalej, cały czas jakieś epitety mruczę pod nosem. :mur: Odbijam na główną i poginam na Bileća. Pamiętam o wszechobecnych patrolach, więc obserwuję horyzont i nadjeżdżające fury (b. często mrygają jak smerfy stoją :Thumbs_Up:). Droga "nic ciekawego": płasko i gorąco. W Bileća znajduję stację, jest naklejka Visa, jest szansa. Dopytuję przed zalaniem czy karta ok i leję spokojnie tanie paliwko (cena ok. 2,4 KM=niecałe 5zeta :) ). Dzida na granicę, szkoda czasu.
Załącznik 26536 Na granicy tylko parę puszek, ale kolejka coś stoi. Stawiam motóra w cieniu tira i grzecznie czekam. Skwar jest straszny. :dizzy: Widoczki na granicy Załącznik 26537 Długo odprawiają puszki, coś się pewnie posmarkało. Po 30 min jestem w MNE. Pogranicznik tylko wziął paszport, zajrzał i oddał życząc Srecan Put. ;) To ostatni mój wjazd do Czarnogóry. :rolleyes: Lecę dalej, na Niksić. Po drodze fajne jezioro (Slansko J.). W tle oczywiście pożar na górze. Załącznik 26538 Mijam Niksić. Upał jest taki, że zaraz i ja się chyba zapalę. :dizzy: Ponad 40st na pewno. :mur: Woda w ustniku prawie parzy... Kolejny pożar... Załącznik 26539 Chwilę potem Afra przekręca 90tkm, albo może 190... :rolleyes: W każdym bądź razie jeździ bezawaryjnie pod moim tyłkiem od 45tkm. :bow: :) Załącznik 26540 Droga jest nuuudna i gorąąąąąąca...:Sarcastic: Załącznik 26541 Dojeżdżam do Podgoricy, na szczęście jest "obwodnica". W miasto wjeżdżać nie muszę, bym się chyba wtopił w asfalt. Naginam na Skadarsko Jezero. Plan na dziś: złapać jakieś spanie nad jeziorem. Załącznik 26542 Załącznik 26543 Jezioro jest ogromne. Otoczone górami. Jest tu też Park Narodowy. Tym sposobem zaliczyłem wszystkie PN w MNE. :) Tuż obok bo zboczu okolicznej góry wiedzie fajna droga. Wąziutka, kręta, z widokami. Na początku przejeżdża przez kilka rejonów winnych. Sporo sklepików z winem i knajpek. Ludziki też przy drodze sprzedają wyroby ze swych winnic. ;) Ja jadę dalej, degustować nie będę, a zabrać nie mam gdzie (minimalistik bagaż ;)). Po chwili nie ma już ludzi, domów, puszek, ani też słońca, które chowa się za górami. :rolleyes: Załącznik 26544 Tam dalej, w tej mgle/smogu jest Albania. :drif: Widać też oczywiście jakiś pożar... Załącznik 26545 Fajnie jest, odludzie, się jedzie, ale tak w zasadzie to bym chętnie jakiś nocleg znalazł. :rolleyes: Przy drodze nie ma nic, dosłownie. Czasem jakiś znak na kilka domków w dole. Nawet nie sprawdzam czy tam coś jest, nie ma sensu. Po dłuuuuuższej chwili widzę jakąś większą osadę nad brzegiem jeziora. a ja już jestem dość wysoko na górze. Nic to trzeba sprawdzić, bo innej opcji może nie być. Kręta serpentyna na dół, żwir na asfalcie, więc nie poszalejemy. Do tego jeszcze, całkiem spokojnie, bez nerwacji stadko osiołków sobie łazi po drodze. Nic sobie nie robiły z tego, że chciałem przejechać. :p Załącznik 26546 Wjeżdżam w miateczko, domki, wille, ale ŻADNYCH noclegów nie widzę. Jakiś dziadek do mnie woła, pyta się czy szukam kempingu. Odpowiadam, że nie mam namiotu (wrócił do kraju...). :mur: Stwierdza, że to problem bo on ma pole namiotowe, ale bez domków. Pytam o jakieś "sobe/apartmani" i się okazuje, że nie ma nic takiego tutaj. :mur: Pokazuje na brzeg i mówi, że tam knajpa z domkami. Tam próbować. Dziękuję i jadę na dół. Ciasna ścieżka do samej plaży nad jeziorem. Przebijam się przez piach i ląduję przy knajpce z bungalołami. Jest już prawie ciemno, więc i tak pewnie nie będę miał wyjścia. Podchodzi chłopak w moim wieku i dogadujemy się co do spania. 20E bez śniadania, słabo, ale jak pisałem wyjścia nie mam. :Sarcastic: Dostaję pokoik w drewnianym domku (wyposażenie minimalistik: łóżko, szafa, stoliczek i krzesło) + klucz do osobnej łazienki. Oj przyda się po dzisiejszym dniu. :) Zrzucam bety z motóra i instaluję się w lokalu. Idę jeszcze oblookać jezioro o zmroku Załącznik 26547 Załącznik 26548 Na zewnątrz się ochłodziło już delikatnie, ale niestety w domku sauna. Na zewnątrz za to robactwo wyszło na wieczorny żer. :( Otwieram okno i drzwi na oścież, gaszę światło i siedzę przy mapie i nawi, planując dzień kolejny. Wcinam puszkę Turystycznej przywiezionej z kraju, galaretka jest płynna, ale spoko, nawet pożywna obiadokolacja. :D Na koniec jeszcze chłodny prysznic i witam się z Morfeuszem. :spac: [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=Nieznana+droga&hl= pl&ll=42.490327,18.995361&spn=1.371105,2.117615&sl l=42.543469,19.169083&sspn=0.34249,0.529404&geocod e=FT_rjQIdsP0ZAQ%3BFbdbgwIdak4lAQ&vpsrc=6&mra=mru& t=h&z=9[/MAP] |
Ostatni dzień w MNE
12 Załącznik(ów)
Rano się ogarniam jak mucha w smole. Już się robi skwar i wiem, że tego dnia od niego nie ucieknę. :( Pakuję graty na motóra i idę jeszcze obejrzeć jezioro za dnia. Gdzieś tam miałem cichy plan na kąpiel, bo woda wieczorem wyglądała nieźle. Ale jak zobaczyłem śmietnik na brzegu, zwierzęce odchody i stadko osiołków przy wodopoju...
Załącznik 26726 ludzi robiących pranie na brzegu... Załącznik 26725 to jednak odpuściłem (szczególnie, że miałem świeże zadrapania i brak ochoty na jakiegoś syfa z podróży). :Sarcastic: Ogólnie jeziorko niezłe, ale syfiaste. Łódką można by popływać... Wsiadłem na krówkę i pojechałem dalej. Droga idzie fajnie po zboczu i daje widoczki na okolicę. Załącznik 26727 Załącznik 26728 Dojeżdżam do końca drogi wzdłuż jeziora na małej przełęczy. "Za krzakami" jest już Albania, a ja odbijam na Ulcinj i atakuję ostatni raz morze. [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=41.9244981,19.2038 613+to:Nieznana+droga&hl=pl&ll=42.065989,19.371042 &spn=0.043137,0.066175&sll=41.875185,19.342933&ssp n=0.021633,0.033088&geocode=FUxcgwIdI04lAQ%3BFZK3f wIdFQclASl7ZRZmpxROEzGli26CuqUfbw%3BFVfefgIdMgsnAQ &vpsrc=6&mra=dme&mrsp=2&sz=15&via=1&t=h&z=14[/MAP] Jak sobie stoję i patrzę na wodę, podjeżdża bodaj Austriak na czarnej 07mce, ale jakoś się nawet nie zgadaliśmy. Ostatni widok na jezioro... Załącznik 26729 Załącznik 26730 i spadam na drugą stronę góry i w dół nad morze. Żarówa nie odpuszcza nawet na chwilę. :dizzy: Wbijam w Ulcinj i jadę nad sam brzeg. Ale miałem chęć wskoczyć z nabrzeża do wody... :rolleyes: Stawiam Afrę przy murku, zdejmuję rynsztunek ochraniaczowy i idę zobaczyć co tu mają w okolicy. Ciuchy, ochraniacze i kask zostają przy motorze, przypięte ekspanderem do kanapy. Jak wracam to towar zawsze jest na swoim miejscu. :Thumbs_Up: Szybki trip po turystycznym mieście, jakieś zakupki na resztę dnia i nocy (w klimatyzowanym sklepie :)) i zwijam się zniesmaczony syfilizacją i temperaturą w mieście. :dizzy: Adriatyk wygląda kusząco, jak zwykle... Załącznik 26731 Dalszy plan obejmuje dotarcie do Ada Bojana (wyspy w delcie rzeki Bojana, o której idzie granica z Alb). Alex mówił, że bardzo fajne miejsce, więc naginamy na plażę. Ludzi dużo, ruch spory, upał tragiczny...najchętniej bym się zabunkrował w jakiejś jaskini na skraju wody, lub cieniu drzew...ale niestety nic takiego nie ma w okolicy. Dojeżdżam na wysepkę i od razu wita mnie szlaban z tablicą "Centrum nudyzmu i sportu". Alex faktycznie coś mówił o golasach, ale chyba nie tego się spodziewałem. Dłuższą chwilę rozkminiam co robić i w końcu się decyduję na atak na pobliską Vieliką Plażę (12km piachu, najdłuższa Czarnogórska, piaszczysta plaża). Wbijam motórem obok knajpki przy brzegu, zrzucam rynsztunek idę na bosaka połazić po brzegu i obmyślić plan na nocleg. W końcu miałem spać w jakimś domku na Wyspie. Plaża jest fajna, ludzie wyluzowani, są jakieś hipisowkie komuny, od groma windserferów i kite'ów (wieje całkiem porządnie :Thumbs_Up:). Załącznik 26732 Załącznik 26733 Łażę, czilałtuję się i daję się ochłodzić morskiej bryzie. Nie kąpię się jednak widząc jak na moich spodniach zostają białe plamy z soli. Jest decyzja. Zostaję na plaży na noc. Na dzikusa. :) Jako mieszczuch nigdy nie spałem na plaży. :Sarcastic: Łażąc szukam opcji gdzie by tu przekimać, namiotu niet, wieje tak mocno, że piasek trzaska porządnie po skórze, a z tego co widzę nikt też tu nie daję spania. Obczajam leżaki na plaży i obmyślam plan zajęcia dwóch najbardziej z brzegu po zmroku. Z jednego się zrobi wiatrochron, a na drugim się uwalę w psiworze. :D Plan niezły, możliwy do wykonania. W między czasie zgłodniałem i przypomniałem sobie, że wcześniej w jakiejś szkółce surfingu widziałem akceptowalne menu. Wracam po piachu przy zachodzącym słońcu i wbijam do rzeczonej szkółki. Zamawiam pizzę i obmyślam nowy plan. Widzę, że pod wiatą ze słomy, która tworzy ową szkółkę, leżą materace na piachu. Postanawiam zapytać czy by mnie przenocowali? Po krótkiej rozmowie z Drago (głównym instruktorem), zostaję przyjęty pod ich dach. Kończę wyżerkę i wracam po motór, zaparkowany ze 2km wcześniej na końcu plaży. Tym oto sposobem śpię sobie z surferami http://www.dragonproject.net/index.html na plaży w Montenegro. :drif: Jest czadzik. :D Podjeżdżam motórem już po ciemaku, parkuję go obok chatki, robię nocną sesyjkę okolicy: Mój nocleg Załącznik 26735 To pomarańczowe w oddali to pożar na zboczu okolicznej górki, który za dnia nieźle przydymiał plaże, a po zmroku stał się widoczny Załącznik 26734 Widok na Ulcinj nocą Załącznik 26736 W sumie to miałem taki cichy plan, że uda mi się przespać na piachu, nad brzegiem Adriatyku. :) Wbijam do środka, chłopaki oglądają na dużej plaźmie na ścianie piłkarzy, a ja jak zwykle siedzę przy mapach. ;) Dostaję przydział na materac i idę w kimę przy akompaniamencie fal, fajnie jest. :D [MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=41.9244981,19.2038 613+to:Nieznana+droga&hl=pl&ll=42.033994,19.301605 &spn=0.69054,1.058807&sll=41.875185,19.342933&sspn =0.021633,0.033088&geocode=FUxcgwIdI04lAQ%3BFZK3fw IdFQclASl7ZRZmpxROEzGli26CuqUfbw%3BFVfefgIdMgsnAQ& vpsrc=6&mra=dme&mrsp=2&sz=15&via=1&t=h&z=10[/MAP] od jutra zaczynam odwrót... :( |
Panie, a bezpiecznie tam..?
np czy jest w nocy prąd i czy nie chodzą po nocy krowy po drogach? :dizzy: |
Wojna, gwałty na zlecenie... bez zlecenia zresztą też :D
|
I dzieci jedzą...
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:13. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.