Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (https://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (https://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   ACT Rumunia (https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=45728)

stopa-uć 18.03.2024 17:02

Czytamy.
Dzięki
ciał

szarik 18.03.2024 19:12

Czytamy , czytamy :Thumbs_Up:. Swoją drogą czy mogła by jakaś dobra dusza (ogarnięta komputerowo) podpowiedzieć jak wstawić zdjęcia w odpowiednim miejscu/tekstu .
Pytam bo "tysz" nie umim.

rrolek 18.03.2024 19:50

Focia wklei się tam gdzie stoi kursor. Jak coś zgapisz to wytnij i wklej gdzie ci trzeba.

A w temacie, pięknie, qr.a, pięknie.

Novy 18.03.2024 20:53

2 Załącznik(ów)
Fotki dodawajcie używając/klikając spinacz:

Załącznik 132944

Po jego kliknięciu otwiera się okno:

Załącznik 132946

Następnie zdjęcia wybiera się z folderu, gdzie są zapisane.

Klikamy "Wyślij"

Zamykamy okno, które się otworzyło.

Następnie ponownie klikamy "spinacz" i wstawiamy zdjęcie/a w tekst, w miejscu, w którym chcemy, żeby się pojawiły.



Wstawiając zdjęcia w opisany wyżej sposób, zdjęcia znajdują się na FATowym serwerze.

teddy-boy 19.03.2024 09:43

6 Załącznik(ów)
DZIEŃ 3
Od rana w Sighisoara jest chłodno a niebo jest ołowiane. Telefon twierdzi że padać będzie na 100%. Co mnie trochę martwi ponieważ mamy dziś w planach połoniny. A jak będzie mokro, to te drogi momentalnie zamieniają się w glinianą papkę. A jazda zamienia się w walkę o pozostanie w pionie. Jesteśmy w mieście Drakuli, pięknej starówki i wielu zabytków, ale albo zwiedzanie albo jazda. Więc tylko tankujemy (w szokującej cenie 7,52 za litr) i na koń.
Załącznik 132948

Lecimy na zachód i nawijamy kilometry. Trasa jest łatwa, szutrowa, prowadzi przez zapomniane przez wszystkich wioski i lasy. Nie jest trudna, ale brakuje tego czegoś. Chociaż ja lubię taki tryb leniwego zwiedzania i oglądania świata zza szyby kasku, to Daniel trochę narzeka.
Załącznik 132949

W oddali widać że w kierunku w którym jedziemy pada i to dość mocno. Zatrzymujemy się na stacji, ubieramy deszczaki i sprawdzam mapę. No już blisko to atrakcji, jesteśmy przed połoninami na które tak czekał Daniel. Ale co z tego jak całą radochę psuje deszcz. A ja już wiem co będzie :D
Załącznik 132950

Załącznik 132952

Kręcimy się jak po wąskich polnych drogach, po pagórkach. W końcu droga prowadzi pod górę i zaczyna wić się mocno. Daniel na 701 jakoś daje radę. Ja i Tomek powoli staramy się utrzymać w pionie :) Widoki piekne, chociaż mokro i mgliście i zrobiło się chłodno.
Załącznik 132951

Leje, ślisko jak cholera, opony zalepione toną gliny. Klnę w kasku na głos, staram się utrzymać. Wyjeżdżamy na duże wypłaszczenie i widzę sielski obrazek, stada owiec, w oddali pana wypasacza, jakiś domek, no bajka. 100% Rumunii w Rumunii. Ale są i one ;D Widzę jak z lewej gna już do nas całe stado. Nosz kurwa... Ja kocham wszystkie zwierzęta, psów się nie boję, sam miałem, uwielbiam każdego, no ale te rumuńskie to są jakieś nieodgadnione dla mnie. Pracują z ludźmi, są niedaleko swoje właściciela, a mimo to zachowują się groźnie. Albo tylko udają. Ale nigdy nie ma się pewności i wolę nie sprawdzać. Droga prowadzi cały czas lekko w dół, po obu stronach ogromne stada owiec. Koleiny i glina. I widzę jak Daniel odjeżdża, a my z Tomkiem, trochę na listonosza, momentami wstając staramy się nie upaść gdy koło nogi szczekają nam te pojebane owczarki. Odpuszczają gdy zjechaliśmy sporo w dół. Nie mam więc żadnych zdjęć z tego etapu. Dojeżdżamy do świeżutko zrobionej szutrowej ładnej drogi i zjeżdżamy nad rzekę Marusza.
Unia Europejska przysponsorowała wiaty i miejsca do grillowania nad rzeką. Ładnie, schludnie, postanawiamy zatrzymać się na popas i kawkę.
I w tym momencie przestaje padać :D Rumunia zawsze potrafi ugościć najlepiej jak potrafi.
Załącznik 132953

teddy-boy 19.03.2024 10:03

6 Załącznik(ów)
Asfaltowy transfer w okolice miasta Geomal. Nie bez problemów, ponieważ w międzyczasie powstała jakaś trasa szybkiego ruchu. Przez co oryginalny ślad od Touratech stracił sens. Kręcimy się trochę po mieście by wyjechać za nim i wbić się na szlak. Udaje się i tak oto jesteśmy u podnoża pięknych gór.
Miejsce okazuje się miejscową atrakcją dla miłośników samochodów terenowych.
Załącznik 132954
Załącznik 132955

A my jedziemy długą trasą cały czas w górę, wije się mocno, prowadzi przez lasy, co chwila widać szczyty gór. Ciężkie chmury są nisko, zniczona szutrówka kręci się bez końca. Na górze, przez te niskie chmury, ma się wrażenie że jest się naprawdę wysoko, bo momentami jesteśmy nawet ponad chmurami.
Załącznik 132956
Załącznik 132957
Załącznik 132958
Załącznik 132959

A na samej górze spotkamy nowiutki, świeży asfalcik, piękne krawężniki, zatoczki i miejsca postojowe. Dotarli już i tutaj, i pewnie za rok, dwa, ta piękna długa trasa pod górę którą jechaliśmy będzie wyasfaltowana.

teddy-boy 19.03.2024 10:27

7 Załącznik(ów)
Znowu trochę asfaltu i skręcamy w przepiękną górską drogę. Trasa zaczyna się w dolinie, kręci się i pnie powoli w górę, a miejscem kulminacyjnym jest punkt widokowy koło Dumesti.
Załącznik 132963
Załącznik 132964
Załącznik 132965
Załącznik 132966
Załącznik 132967
Załącznik 132968

Zjeżdżamy do asfaltu i trasferujemy się asfaltowymi drogami w okolice górskiego jeziora Belis Fantanele. Robi się wieczór, szukamy jakiejś kwatery. Daniel znajduje coś na booking, klik, zarezerowane, zapłacone, to jedziemy. Droga dość mocno przez las w górę, wysoko, a na szczycie wioska. Jest i nasz dom, z zewnątrz prezentuje się całkiem fajnie. Dzwonimy, chodzimy w koło ogrodzenia, nie ma nikogo.
Daniej dzwoni, a facet mówi że to pomyłka, on zapomniał zdjąć ogłoszenie z bookingu, bo dom wynajmuje tylko zimą dla narciarzy. A teraz stoi zamknięty, a on sam mieszka gdzie indziej. Robi się nieprzyjemnie, bo już zapłacone i robi się późno. Z pomocą przychodzą nam sąsiedzi. Pytają skąd jesteśmy i co tu robimy. Dzwonią do właściciela i chyba tłumaczą że nieładnie, więc po jakimś czasie przyjeżdża właściciel z żoną i otwierają dom. Myślałem że będzie niemiło przez ten zgrzyt organizacyjny, ale facet wyjmuje butelkę własnej roboty śliwowicy, przeprasza, tłumaczy że głupio wyszło. Włącza piec, żona pokazuje nam co i gdzie, wypijamy kilka kieliszków śliwowicy by przypieczętować zgodę i odjeżdżają. Mamy dla siebie cały duży piętrowy dom, ze wszelkimi wygodami.
Wieczorem urządzamy imprezę w dużym salonie, w niekodowanej telewizji leci mecz ligi mistrzów, śliwowica mocno rozgrzewa, a mi się przypomniało że od jakiegoś czasu świeci mi się rezerwa, ale to jutro jakoś ogarnę :D
Załącznik 132969

teddy-boy 19.03.2024 12:36

7 Załącznik(ów)
DZIEŃ 4
Wstajemy wcześnie, na dworze jest kompletna mgła i zimno. Jakieś smarowanie łancuchów, pakowanie i przypominam sobie że od wczoraj świeci mi się rezerwa. Sprawdzamy mapę, no nie ma nic w okolicy. Trzeba by odbić daleko. Na ile ci starczy?, pytają. No nie wiem, może tak na 70 km starczy. A to pewnie coś po drodze będzie. Luz.

Gdy tylko słońce się unosi to chmury znikają i momentalnie robi się piękna pogoda. Jedziemy chwilę asfaltem dookoła jeziora i skęcamy na polną drogę ciągnącą się w górę.
Załącznik 132970
Załącznik 132971

Za szczytem droga odbija na południe. Wygodny, ale kamienisty i dziurawy szlak wije się kilometrami między górami, pastwiskami, domkami pasterzy. Mijamy samotne krowy łażące wzdłuż drogi, strumyki, jest pieknie. A kilometry uciekają. 20, 30... A na mapie do jakiegoś miasteczka jak było daleko tak daleko jest nadal :)
Załącznik 132972
Załącznik 132973

Droga robi się trochę gorsza jakościowo. Coraz więcej piasku i kamieni i zaczyna prowadzić w górę. Momentami robi się stromo i wąsko. Nie ma za bardzo czasu na myślenie, trzymasz gaz i jedziesz, zatrzymanie się w połowie takich podjazdów ciężkim motocyklem to kiepski pomysł.
Widzę że Daniel zachwycony bo jego huska w końcu może poświrować. Mi też jedzie się świetnie bo mam dobre 20 kilo mniej :) Jadę na oparach. Wprawdzie momentami zastanawiam się co zrobię jak zabraknie, ale przecież kiedyś ćwiczyłem na Łotwie przelewanie paliwa w środku niczego, i rurka od camelbaga sprawdza się przy tym doskonale, a Daniel ma camelbaga :D Dodam że wozi też na husce taki dodatkowy miękki 3 litrowy zbiornik paliwa, ale jest pusty :D

Dojeżdżamy prawie na górę i droga znowu się poprawia, a widoki są piękne. Od rana uśmiech nam nie schodzi z twarzy. Piękna pogoda, słońce świeci, droga pusta i momentami wymagająca.
Załącznik 132974
Załącznik 132975
Załącznik 132976

teddy-boy 19.03.2024 13:26

7 Załącznik(ów)
Dojeżdżamy do jakiejś pasterskiej osady pomiędzy pasmami gór. Widoki zachwycają. Przerwa na odpoczynek i nacieszenie oczu. Ruszamy dalej, ale ponieważ krzyżuje się tu kilka wąskich ścieżek, mylę drogę i zaczynam zjeżdżać ostro w dół po dość kamienistej ścieżce.
Jakież jest moje zdziwienie gdy widzę że z przeciwka jadą dwa motocykle. Goście walczą z podjazdem, a po 3 kufry na dużych gieesach i ich opony nie ułatwiają im roboty. Jeden z nich podjechał, ja stoję i czekam aż minie mnie drugi, bo ciężko nam się zmieścić na tej ścieżce.
Wróciłem za nimi na górę. Dwóch sympatycznych i zasapanych niemców jedzie tą samą drogą co my. I też pomylili ślad, zjechali w dół i teraz zawrócili pod górę. Trochę pogadaliśmy, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia. Wyjmują drona, filmują z góry. Daję im nawet swojego maila, żeby wysłali film, ale... chyba zapomnieli.
Załącznik 132978

Czas ruszać dalej. Niemcy mówią żebyśmy jechali pierwsi bo poruszamy się trochę szybciej. OK, no to powodzenia panowie, my lecimy. Droga już prowadzi cały czas w dół, co zwiastuje że może jednak dojedziemy do jakiejś stacji. Znowu momentami są bardziej strome kamieniste zjazdy, ale jedziemy sprawnie, a widoczki cieszą od początku dnia. To jest dzień idealny!
Załącznik 132979
Załącznik 132980
Załącznik 132983

Na pobliskiej łące widzimy stadko osłów. Nie mogę się powstrzymać, jako miłośnik wszelakich zwierząt chcę się z nimi poznać bliżej. Pastwisko otoczone jest elektrycznym pastuchem. Widziałem go, więc przeczołgałem się dołem. Osły okazały się bardzo towarzyskie i miłe. Wracając z pastwiska chciałem powtórzyć manewr, ale się nie udało. Jebnęło mnie tak po plecach... W pierwszym momencie myślałem że mnie ktoś zdzielił bejsbolem. Nogi mi się ugięły a plecy bolały mocno. Musiał być mocny pastuch, naprawdę bolało!
Załącznik 132981]
Załącznik 132982

W końcu zjechaliśmy z gór na peryferia miasteczka Campeni. Dziwne miejsce bo czułem się jakbyśmy jechali przez jakieś Indie. Jedna wąska droga, z boku chatki pozbijane ze wszystkiego co tylko można wymyśleć i setki ludzi stojący po bokach. Jechaliśmy przez ten szpaler ludzi, dzieciaki chciały przybijać piątki... cygańska osada na obrzerzach miasta.
Bogu dzięki w mieście była stacja, a ja dojechałem! Patrząc na dystans to giees powysysał chyba resztki z wszelkich zakamarków baku i przewodów, no ale się udało!

Dalej transfer w stronę Sasciori, czyli na początek Transalpiny. Trasa asfaltowa, ale prowadząca skrótami przez wioski i lasy. Zrobiło się naprawdę gorąco, termometr pokazuje mi 26-27 stopni. Zatrzymaliśmy się w jakiejś wsi nad strumykiem. Chłopaki chcą kawkę, więc wstawiam maszynkę. Zdejmuję buty i orzeźwiam się w strumyku. Na pobliskiej działce jakieś kobiety pracują przy krzakach pomidorów i papryki.
Nagle przychodzi chłopak w wieku może 10 lat i wręcza nam pomidory i papryki ;) Zza ogrodzenie jego matka macha do nas i coś krzyczy, pewnie na zdrowie i smacznego ;) Dzieciak dostaje snickersa, a ja podchodzę do ogrodzenia z telefonem, i przy pomocy translatora dziękuję za dary. Pani pyta skąd jesteśmy, wymieniamy kilka grzeczności dzięki nowoczesnej technologii. Bardzo miły gest.
W Sasciori znajdujemy pokoje. Właściciel mówi przez telefon żebyśmy poczekali pod bramą, zaraz przyjdzie. Okazuje się że często gości motocyklistów z Polski, sam też jeździ. Nie ma gości, więc cały piętrowy dom jest do naszej dyspozycji. Dzięki temu dziś mamy niespotykany luksusu. Każdy z nas ma osobny apartament z dużym łóżkiem, własną łazienką, telewizorem... wypas totalny w symbolicznej cenie.
Wieczorem jeszcze spacer po miasteczku, uzupełnienie zapasów w sklepie, kolacja na którą zjadamy swojskie pomidorki i papryki... Dzień oceniam na 11 na 10!
Załącznik 132984

teddy-boy 19.03.2024 14:14

2 Załącznik(ów)
DZIEŃ 5
Poranek w Sasciori słoneczny i pogodny. Pakujemy się i już nie możemy się doczekać jazdy. Przed nami ta słynna, mityczna, legendarna Trasalpina. Ale z niej mamy przejechać Strategicą, i na to chyba czekamy najbardziej. No bo wysoko, bo terenowo, bo niebanalnie i sami nie wiemy co nas spotka.

Zatrzymujemy się tylko na tankowanie pod korek i ruszamy Transalpiną. Trasa jest piękna, widokowa, fajnie się wije. Zatrzymujemy się dopiero nad jeziorem Oasa. Ale na moment, popatrzeć i zrobić zdjęcia, bo tłumek ludzi przy straganach z chińszczyzną nas nieco odstrasza.
Załącznik 132997
Załącznik 132998


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:16.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.